Infrastruktura strategiczna – najbardziej niedostępny obiekt w mieście

Do rangi najbardziej tajemniczego i niedostępnego obiektu w naszym mieście urasta oczyszczalnia ścieków. Żeby dostać się na teren obiektu, nawet w towarzystwie Przewodniczącego Rady Miasta, należy uzyskać pisemną zgodę burmistrz. Z informacji płynących z Urzędu wynika, że jest to obiekt o znaczeniu strategicznym. Jeśli zgoda na wejście zostanie udzielona, nie będzie można tam wykonywać jakichkolwiek zdjęć, ponieważ w obiekcie tym zostały podobno zastosowane unikalne, chronione prawem technologie i rozwiązania. Urząd nie potrafi podjąć decyzji w tej sprawie od niemal dwóch miesięcy.

Foto: Biuletyn Miasta Łaskarzew

Urząd Miasta chroni o swoje tajemnice. 29 sierpnia 2022 r., po przeprowadzeniu ustnych konsultacji w Magistracie, skierowałem wniosek o wyrażenie zgody na wejście na teren oczyszczalni ścieków w Łaskarzewie w towarzystwie Przewodniczącego Rady Miasta. Jest to podobno jeden z niewielu obiektów, którego funkcjonowaniem obecne władze mogą się pochwalić po upływie 4 lat bieżącej kadencji.

Wielokrotnie namawiany, aby po serii krytycznych artykułów, napisać wreszcie coś pozytywnego o dokonaniach burmistrz Laskowskiej, w okresie ostatnich 8 tygodni kilkakrotne składałem przypomnienia o wydanie stosownej decyzji – zarówno drogą telefoniczną, mailową jak i w rozmowach bezpośrednich.

Wystarczyłaby prosta adnotacja – dopisanie dwóch słów (wyrażam zgodę), daty i podpisu na kopii złożonego wniosku, jak jest to praktykowane w większości urzędów. Dla ekipy obecnej burmistrz to jednak procedura o zbyt wysokim stopniu skomplikowania.

Treść wniosku z dnia 29 sierpnia 2022 r.

Minęły niemal dwa miesiące a odpowiedzi ze strony Urzędu brak.

Jeśli ktoś jeszcze zadaje sobie pytanie, dlaczego tak niewiele pozytywnych informacji o dokonaniach obecnej ekipy jest publikowanych, to odpowiedź jest bardzo prosta: lokalni politycy, samorządowcy i urzędnicy sami rzucają sobie kłody pod nogi udowadniając, że nie są w stanie załatwić nawet najprostszej sprawy.

Sławomir Danilczuk

Ile pali wóz strażacki?

Jako mieszkańcy Łaskarzewa wszyscy dopłacamy do funkcjonowania zespołu budynków przy ul. Alejowej 13, będących na dziś własnością Stowarzyszenia Ochotnicza Straż Pożarna w Łaskarzewie. Dopłacamy również do funkcjonowania OSP w naszym mieście. Średni koszt, jaki ponosimy z tego tytułu to ponad 182 tys. zł rocznie. Z danych uzyskanych z Urzędu Miasta wynika, że na mundury strażackie wydaliśmy 10 razy więcej środków niż na kombinezony, odzież specjalną i techniczną”. Na co jeszcze przeznaczane są nasze pieniądze w OSP?  

Foto: SAD

Najwyższą pozycją w każdym roku z analizowanego okresu 2017-2021 budżetu stanowiła pozycja „Wynagrodzenie z pochodnymi oraz ‘13’”. W 2021 r. było to 56.398,55 zł, w 2020 – 51.949,66 zł, w 2019 r. – 47.646,33 zł.

Jeśli do kwot wynagrodzenia dodamy „Ekwiwalenty pieniężne za akcje i szkolenia” to w kolejnych latach uzyskamy kwoty przekraczające sumę 60 tys. zł za każdy rok.

Dane jednoznacznie wskazują, że 1/3 wydatków, jakie Urząd Miasta przeznacza na Ochotniczą Straż Pożarną w Łaskarzewie pochłaniają wynagrodzenia i ekwiwalenty. Wyjątek stanowił rok 2020, kiedy miasto przeznaczyło ponad 80 tys. zł na dokumentację związaną z termomodernizacją budynku OSP.

Źródło: UM Łaskarzew, opracowanie SAD

Bardzo dobrze zmodernizowana i wyposażona jednostka OSP

Jako mieszkańcy ponosimy również niemałe koszty, jeśli chodzi o nakłady na remonty budynku. W 2018 r. (zaledwie 4 lata temu) wydaliśmy 148.759,65 zł na remont budynku, oraz dodatkowe 2.583 zł na montaż systemu alarmowego, wymianę instalacji elektrycznej w budynku oraz zakup materiałów instalacyjno -sanitarnych w 2020 r. sumę 7.996,64 zł. Łącznie daje to kwotę 159.339,29 wydaną od 2018 na remonty pomieszczeń i budynku OSP.

Jako Miasto wydajemy również niemałe środki na wyposażenie sprzętowe naszych ochotników. W 2017 r. było to 16.254,90 zł (generator piany, pilarka u wyciągarka, prostownik), w 2018 – 26.133,24 zł (zakupy mundurów i odzieży roboczej, agregatu prądotwórczego, odciągu spalin, defibrylatora, piły ratowniczej czy zestawu podpór PT 1200); w 2019 wyasygnowaliśmy kwotę 30.598,06 zł (zakup mundurów, materiałów elektrycznych oraz wyposażenia w kamery termowizyjne, pilarkę spalinową, kurtyny ratownicze, węże pożarowe, zestawy narzędziowe, urządzenie do selektywnego wywoływania, itd.).

Wydatki na techniczny sprzęt strażacki w latach 2017-2021 zamknęły się kwotą 76.271,86 zł. Suma ta nie obejmuje umundurowania, kombinezonów czy remontów sprzętu lub wozów.

Za mundurem panny sznurem

W 2021 wydaliśmy rekordowe 39.000 zł na zestawy umundurowania. Z danych uzyskanych z Urzędu Miasta wynika, że w latach 2017 – 2022 tylko na zakup mundurów wydaliśmy łącznie prawie 48 tys. zł. Nie licząc zakupu odzieży ochronnej, odzieży roboczej czy kombinezonów, masek i okularów.

Umundurowanie naszych strażaków – z danych Urzędu wynika, że chodzi tu o umundurowanie galowe – wydaliśmy w ostatnich pięciu latach 10 razy więcej niż na kombinezony ochronne, odzież specjalną, techniczną i roboczą (łącznie odzież ‘specjalna i techniczna’ to zaledwie 4.861,59 zł w okresie 2017 – 2021).

Ile pali wóz strażacki?

Najbardziej jednak zaskakujące są wydatki naszych strażaków na „paliwo + oleje do sprzętu”.

W 2017 r. było to 13.829,10 zł, w 2018 – 17.112,72 zł, w 2019 – 17.837,61 zł, w 2020 – 11.070,78 zł, natomiast w 2021 – 17.473,38 zł. Zadziwiające jak „równo” jeździli nasi strażacy w latach 2018, 2019 i 2021, pomimo zmian cen paliw.

Zgodnie z Zarządzeniem Burmistrza Miasta Łaskarzew z 7 sierpnia 2019 r. zużycie paliwa przez pojazdy strażackie może wynieść od 25,5 l/100 km dla samochodu Jelcz 003, przez 27,5 L/100 km dla samochodu Star 266, oraz 39,80 L/100 km dla samochodu Mercedes ATEGO. Znaczne zużycie oleju napędowego generuje również osprzęt wozów bojowych, odpowiednio 19,20 L/mth (motogodzina pracy), 20,50 L/mth oraz 28,60 L/mth.

Jak dużo oleju napędowego może spalić wóz strażacki obrazuje poniższa tabela. Zamieszczono w niej dane z lat 2017-2021, wraz ze średnimi cenami oleju napędowego oraz wyliczeniami rocznymi i miesięcznymi przebiegów tychże samochodów. Są to dane przybliżone, jednak pomogą one przeanalizować powyższe wydatki.

Źródło: UM Łaskarzew, opracowanie SAD

Z danych przekazanych przez Urząd Miasta wynika, że nasi dzielni strażacy są bardzo dobrze wyposażeni, świetnie umundurowani i sporo podróżują.

W okresie ostatnich pięciu lat zdołaliby okrążyć kulę ziemską co najmniej jeden raz. Z ogonkiem.

Sławomir Danilczuk

Reaktywacja Klubu Bajka – wniosek złożony!

W ubiegłym tygodniu na ręce dyrektor Domu Pracy Twórczej Bajka Moniki Walendy, burmistrz Anny Laskowskiej, przewodniczącego Rady Miasta Leszka Bożka oraz wszystkich łaskarzewskich radnych złożony został wniosek o reaktywację Klubu Bajka. Propozycja zawiera m.in. zmianę godzin pracy DPT Bajka na 12.00 -20.00 i przywrócenie zasady „otwartych drzwi” w godzinach 15.00-20.00. Wszyscy mieszkańcy powinni mieć możliwość skorzystania z dobrodziejstw tego tętniącego niegdyś życiem miejsca. Zwłaszcza łaskarzewskie dzieci i młodzież.

FOTO: SAD

Każdy z nieco starszych łaskarzewiaków, w wieku 45+ doskonale pamięta w jaki sposób funkcjonował dawniej Klub Bajka przy ul. Alejowej 13. Drzwi tego miejsca były otwarte codziennie od godzin wczesnopopołudniowych do godziny 22.00.

Można było pograć w bilard, tenisa stołowego, szachy, warcaby, trzy-pięć-osiem czy w brydża. Były stoliki, były piłkarzyki, był bufet, gdzie można było zamówić kawę, herbatę, kolę, ciasteczka. 

Łaskarzewiacy dysponowali miejscem spotkań i rozrywki

Mieszkańcy Łaskarzewa dysponowali miejscem, w którym mogli się spotkać, porozmawiać, spędzić wolny czas. Nasza młodzież w długie jesienne i zimowe wieczory miała się gdzie podziać. W Bajce nawiązywały się ciekawe znajomości, przyjaźnie, sympatie, dyskusje o sporcie, biznesie i sprawach miasta. W soboty bardzo często odbywały się dyskoteki, potańcówki, imprezy okolicznościowe.

W dziesiątkach rozmów z mieszkańcami Łaskarzewa wspomnienia tętniącej życiem Bajki powracają z dużą intensywnością i sympatią. Wielu rodziców z perspektywy własnych doświadczeń i obecnych potrzeb swoich dzieci pyta: dlaczego dziś drzwi tego miejsca są ciągle zamknięte?

W połowie lat ’90 zmieniona została formuła funkcjonowania tego miejsca – Klub Bajka przemianowano na Dom Pracy Twórczej. Z miejsca otwartego i dostępnego dla wszystkich Bajka stała się ośrodkiem zamkniętym, z którego korzystają obecnie głównie emeryci oraz kilkanaście dzieci w ramach 2-3 kółek zainteresowań.

W naszym mieście mamy 540 dzieciaków w wieku szkolnym, i zapewne około 200 osób zaliczanych do grona młodzieży dorosłej. To dla nich Klub Bajka drzwi Klubu Bajka powinny być otwarte. Zwłaszcza, że nadchodzą czasy naprawdę trudne.

Reaktywacja Klubu Bajka

Propozycja złożona przez Fundację Lokalny Reset zawiera m.in.:

*zmianę godzin pracy Domu Pracy Twórczej Bajka na godz. 12.00 – 20.00,

*reaktywację Klubu Bajka z formuła „otwartych drzwi” dla wszystkich mieszkańców w godzinach 15.00 – 20.00,

*dostosowanie obecnego programu zajęć dodatkowych do nowego czasu pracy DPT,

*stworzenie programu dla Klubu Bajka działającego w nowej – starej formule,

*uruchomienie projektu od 17 października 2022 r.

Zgłoszony pomysł ma tę zaletę, że w żaden sposób nie obciążałby budżetu Miasta, nie byłoby konieczności tworzenia nowych etatów. Dlatego projekt powinien funkcjonować pilotażowo od października co najmniej do wakacji 2023 r. Wówczas będziemy mogli się przekonać, że to miejsce jest łaskarzewiakom naprawdę potrzebne.

W razie konieczności Urząd mógłby np. delegować pracowników socjalnych w ramach zastępstwa, tak by Bajka była otwarta dla wszystkich ok. 800 młodych mieszkańców naszego miasta. Oczywiście dla tych trochę starszych również.

Na początek wystarczyłoby 4 zwykłe stoły, po 4 krzesełka do każdego ze stołów, jakieś pufy – worki do siedzenia, kilka zestawów gier planszowych, może dwa zestawy piłkarzyków. Łagodna muzyka sącząca się z głośników.

Już dziś niezastąpiona i nieoceniona w przypadku działań na rzecz łaskarzewskiej społeczności piekarnia K.W.S Żabczyńscy zadeklarowała, że przez pierwszy miesiąc funkcjonowania Klubu Bajka w ramach „otwartych drzwi”, dla wszystkich dzieci w wieku szkolnym codziennie dostarczy przysłowiową blachę drożdżówek czy pączków. Oczywiście bezpłatnie.

Dzieci po lekcjach będą miały możliwość nie tylko zająć wolny czas w przyjaznym miejscu, porozmawiać, pograć w gry, poczytać książkę, ale też będą mogły liczyć na niewielki, słodki podwieczorek.

Teraz wszystko w rękach Urzędu i Rady Miasta.

Łaskarzewiaków i lokalnych firm do zaangażowania w dobre dla społeczności lokalnej projekty długo namawiać nie trzeba.

Sławomir Danilczuk

Miał być J. Dąbrówka, powinien być M. Dąbrówka, będzie Discoboys

Gwiazdą uroczystego koncertu podczas zbliżających się Dni Łaskarzewa miał być 22-letni student Akademii Muzycznej w Katowicach w klasie instrumentów perkusyjnych, Jan Dąbrówka wraz z zespołem. Występ młodego instrumentalisty nie dojdzie do skutku. W zamian wystąpi grupa disco polo Discoboys. Koszt występu gwiazdy został wyceniony na 12.000 zł.

Źródło: UM Łaskarzew

W piśmie datowanym na 2 czerwca 2022 r., skierowanym do łaskarzewskich firm i przedsiębiorców Urząd Miasta zwrócił się z prośbą o „wsparcie i pomoc finansową przy organizacji tego tak ważnego dla nas wszystkich wydarzenia” – Dni Miasta Łaskarzew. Ramowy program obchodów tej uroczystości miał obejmować, „koncert gwiazd”, m.in. Jana Dąbrówki. Rzecz w tym, że Urząd Miasta podpisał Umowę koncertową z grupą DISCOBOYS w dniu 09.05.2022 r. Jednak o tym fakcie nie poinformował potencjalnych lokalnych sponsorów imprezy.

Czyżby Urząd Miasta celowo wprowadził w błąd 117 firm z Łaskarzewa i okolic co do zespołów, jakie miały na Dniach Miasta wystąpić? W piśmie z dnia 2 czerwca nie ma słowa wzmianki ani o zespole SPONTAN ani też o DISCOBOYS, chociaż umowa „gwiazdą wieczoru” podpisana była niemal od miesiąca.

Postępowanie burmistrz Laskowskiej wobec lokalnych przedsiębiorców pozostawiam im samym oraz mieszkańcom naszego miasta.

Źródło: UM Łaskarzew

Miał być Jan Dąbrówka, powinien być Michał Dąbrówka

Pochodzący z Łaskarzewa perkusista Michał Dąbrówka jest na polskiej scenie muzycznej postacią rozpoznawalną od niemal 30 lat, począwszy od nagranej w 1995 r. z Edytą Górniak płyty Dotyk. Na pozycję szanowanego instrumentalisty z pewnością zasłużył latami intensywnej, systematycznej pracy i nauki – znam jego historię od przedszkola.

Pomimo osiągania ogólnopolskich sukcesów Michał niewiele przyczynił się do promocji swojego rodzinnego miasta. Przez 30 lat, o ile mnie pamięć nie myli, nie wziął udziału w jakiejkolwiek miejskiej czy charytatywnej imprezie, nie zorganizował lokalnego koncertu gwiazd, nie spróbował nawet przeprowadzić jakichkolwiek zajęć czy warsztatów perkusyjnych dla zdolnych, łaskarzewskich dzieciaków.

Byłaby to promocja dla naszego miasta niezwykła, niecodzienna. I bezkosztowa z punktu widzenia miejskiego budżetu.

O pomyśle na „Szkołę mistrzów instrumentów perkusyjnych” pod kierunkiem Michała oraz „Szkole mistrzów wokalu” pod kierunkiem Pani Natalii Kukulskiej pisałem 3 lata temu – nie mamy informacji, aby temat został podjęty przez artystów lub Urząd Miasta.

Źródło: UM Łaskarzew

Nietakt wobec mieszkańców

Zgadzając się na podjęcie negocjacji z Urzędem Miasta na występ swojego syna podczas Dni Miasta Łaskarzew niejako w zastępstwie, Michał Dąbrówka popełnił poważny, wizerunkowy błąd. I duży nietakt wobec łaskarzewiaków – tak sądzę.

Zrozumiałym jest, że Pan Jan Dąbrówka jest osobą dorosłą, aktywnym muzykiem grającym w zespole, odpowiedzialnym za swoją profesjonalną karierę. Jednak czy dorobek muzyczny Pana Jana jest na tyle znaczący, żeby dawał prawo występu w charakterze gwiazdy podczas Dni Łaskarzewa? Czy byłby brany pod uwagę, gdyby nie jego znani rodzice? Myślę, że nie.

Dlatego twierdzę, że występ niejako w zastępstwie swojego taty (i swojej mamy) podczas Dni Łaskarzewa byłby, na tym etapie jego kariery, czymś niestosownym.

Trudno też będzie przyjąć argument, że rodzice Pana Jana (ale też rodzice Michała) nie mieli i nie mają wpływu na jego decyzje zawodowe. Krytyki nie wytrzymuje argument, że jeśli nawet Pan Jan, Michał czy Pani Natalia Kukulska zdecydowaliby się na bezpłatne, charytatywne koncerty w Łaskarzewie, to zgody na to nie wydaliby menadżerowie. Jeżeli muzyk (rodzic) bardzo czegoś chce, to menadżer zrobi to, czego muzyk (rodzic) sobie zażyczy – w przeciwnym razie przestaje być menadżerem.

Kontrowersje wokół godności Zasłużony dla Miasta Łaskarzew

Nie po raz pierwszy pojawiają się kontrowersje i wątpliwości dotyczące nadania godności Zasłużony dla Miasta Łaskarzew nadawanej przez Radę Miasta Łaskarzew. Podobnie jak w ubiegłym roku, również w roku bieżącym bez takowych się nie obyło. Z niektórymi zgłaszanymi kandydaturami po prostu trudno się zgodzić, tym bardziej, że podczas obrad Rady nie są prezentowane uzasadnienia tychże decyzji, nie jest prezentowany dorobek poszczególnych kandydatur oraz ich faktyczne zasługi na łaskarzewskiej społeczności.

Mieszkańcy miasta mają prawo wiedzieć, dlaczego właśnie te a nie inne osoby zasługują na zaszczyt bycia Honorowym czy Zasłużonym Łaskarzewiakiem. Jakimi konkretnie działaniami przyczyniły się do przyznania im najważniejszych w mieście godności i tytułów? Tego nie wiemy. Dyskusja na ten temat powinna odbywać się w świetle kamer podczas obrad Rady.

Źródło: Sesja RM Łakarzew

Jakkolwiek w wielu kwestiach zdecydowanie nie zgadzałem się i nie zgadzam z szeregiem działań, wypowiedzi, decyzji czy zaniechań członkiń Koła Gospodyń Serbianki (czego nie ukrywam i o czym wielokrotnie pisałem), to moim zdaniem w naszym mieście jest jedynie garstka osób, które dzięki swojej wieloletniej aktywności, zaangażowaniu i działalności społecznej na godność Zasłużony dla Miasta Łaskarzew zasługują w równej mierze, jak zasługuje nań Pani Janina Dąbrówka.

Decyzja Rady Miasta w tej sprawie, w moim głębokim przekonaniu, jest skrajnie błędna.

Sławomir Danilczuk

PS.

Nie chcę niczego ujmować zdolnościom Pana Jana Dąbrówki. Szczerze życzę mu osiągnięcia statusu ogólnopolskiej gwiazdy, aby z takiej pozycji, wraz z grupą zaprzyjaźnionych muzyków pokroju Maryli Rodowicz, Beaty Kozidrak, Edyty Górniak, corocznie występował z koncertem charytatywnym w mieście swoich dziadków i pradziadków. Biorąc pod uwagę skalę pracowitości i konsekwencji swojego taty, i wybitny talent swojej mamy – ma na to ogromne szanse. Jego przyszłych występów wraz z ogólnopolskimi i międzynarodowymi gwiazdami w Łaskarzewskim Amfiteatrze Leśnym życzyłbym sobie i mieszkańcom naszego miasta.

Życzyłbym również mieszkańcom, by za 5 lat, po serii dorocznych koncertów Michał Dąbrówka i Pani Natalia Kukulska (wraz z zaproszonymi gośćmi), oraz po podjęciu dodatkowej aktywności na rzecz naszej lokalnej społeczności, zasłużyli na godność Zasłużony dla Miasta Łaskarzew i Honorowy Obywatel Miasta Łaskarzew.

Od lat powtarzam, że dobrze jest być łaskarzewiakiem.

Projekt Małpi Gaj – ignorancja, samowola, sabotaż

Za kwotę 6.150 zł burmistrz Laskowska zamówiła kolejny zestaw rysunków, nazwany szumnie „Koncepcją rewitalizacji parku Małpi Gaj”. To kolejna „koncepcja” dotycząca istotnych zmian w miejscu strategicznym dla rozwoju naszego miasta, która została przygotowana bez jakichkolwiek konsultacji społecznych, przez ludzi niezwiązanych z Łaskarzewem na zlecenie osoby, która Łaskarzewa nie zna, nie rozumie i jak wynika z zaprezentowanego planu – po prostu nie lubi. I działa, w mojej opinii, na szkodę miasta.

Koncepcja rewitalizacji Małpiego Gaju, źródło UM Łaskarzew

Burmistrz Laskowska przebija kolejne sufity ignorancji, niekompetencji, samowoli i lekceważenia mieszkańców. Nie są to twierdzenia na wyrost. Przygotowana w grudniu 2021 r. koncepcja zagospodarowania Parku Małpi Gaj została opracowana przez niezwiązaną z naszym miastem, mającą siedzibę w Warszawie firmę Studio KA. Firma realizowała wcześniej projekt w Grodzisku Mazowieckim, co może prowadzić nas wprost do doradcy gospodarczego z Kampinosu, jako źródła inspiracji wyboru tegoż wykonawcy przez Miasto.

Urząd Miasta potwierdza, że koncepcja została zrealizowana bez jakichkolwiek konsultacji społecznych. Nikt z łaskarzewiaków znających miasto, zwyczaje mieszkańców, sposoby spędzania przez nas wolnego czasu, czy chociażby znający rzekę Promnik, stawy i historię Małpiego Gaju nie został zapytany przez burmistrz Laskowską o zdanie. Jest to kolejny dowód już nie tylko na lekceważenie łaskarzewiaków, ale w moim głębokim przekonaniu dowód na to, że pochodząca i związana z Garwolinem burmistrz Laskowska Łaskarzewa nie rozumie, nie lubi, a swoim działaniami próbuje nasze miasto sprowadzić do roli podrzędnej wioski.

Fragment odpowiedzi UM Łaskarzew

Zdaniem wielu łaskarzewiaków koncepcje proponowane przez burmistrz Laskowską i jej bezpośrednie zaplecze doradcze, nie tylko nie wpływają pozytywnie na rozwój miasta, ale mają ten rozwój zminimalizować i ograniczyć. Moim zdaniem jest to jawny sabotaż i działanie na szkodę Łaskarzewa. Potwierdzenie mogą stanowić inne „koronne projekty” burmistrz Laskowskiej, takie jak tężnia solankowa na Rynku czy „centrum kultury” na przystanku PKS.

Nad długofalowymi konsekwencjami decyzji burmistrz Laskowskiej powinni zastanowić się łaskarzewscy przedsiębiorcy, którym leży na sercu rozwój lokalnej społeczności. Gdy nasze miasto skarleje do końca, nie będzie gdzie, z kim i po co dalej prowadzić interesów.

Rewitalizacja Małpiego Gaju – kolejna ściema i projekt zastępczy

Po zapoznaniu się z „koncepcją rewitalizacji” Małpiego Gaju trudno nazwać ten projekt inaczej, jak kolejną ściemą, projektem pozorowanym, zastępczym. Substytutem.

Przede wszystkim należy pamiętać, że Małpi Gaj jest w dyspozycji Spółki Dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej w Łaskarzewie, która w swojej łaskawości zgodziła się podobno na wydzierżawienie tego terenu Miastu na okres… 15 lat. Kto rozsądny zgodziłby się inwestować na terenie mając go do dyspozycji zaledwie przez 15 lat?

Czy którykolwiek z łaskarzewiaków zdecydowałby się wybudować dom na działce, która zostałaby mu wydzierżawiona na 15 lat? I co potem? Rozsądek to jedna z ostatnich rzeczy jakiej można spodziewać się po naszej burmistrz.

Koncepcja rewitalizacji Małpiego Gaju, źródło UM Łaskarzew

Koncepcja przewiduje m.in. przystań kajakową. Tego typu rozwiązanie mógł zaproponować ktoś, kto nigdy nad stawem nie był – po obecnym stawie mogą pływać co najwyżej amfibie wojskowe. Nic innego nie przebije się przez zarośla, porastające szczelnie prawie cały staw.

W odpowiedzi na pytania przedstawiciel Urzędu pisze o „stworzeniu miejsc czynnego wypoczynku” i „przybliżeniu rzeki Promnik mieszkańcom”. Przybliżanie rzeki Promnik i stawów burmistrz Laskowska powinna rozpocząć od regularnego wykaszania traw wokół tych zbiorników.

Nieco starsi mieszkańcy Łaskarzewa z pewnością pamiętają jak żywą rzeką był dawniej Promnik. Od czerwca do końca sierpnia brzeg rzeki zasłany był kocami, a staw i Promnik pełen był kąpiących się dzieciaków i młodzieży. Ja, tak jak wielu moich rówieśników, w Promniku, jednej z najczystszych wówczas rzek w Polsce, nauczyłem się pływać.

Staw Łaskarzew, sierpień 2022 r.

Burmistrz Laskowska i jej zaplecze doradcze, zanim zabiorą się za tworzenie strategicznych koncepcji, powinni nauczyć się dbać o czystość nad brzegami stawów i rzeki. Kwota 6.150 zł, którą Miasto wydało na kolejny zestaw rysunków wystarczyłaby z pewnością na 3 lata regularnego wykaszania traw nad tutejszymi zbiornikami i dbania o porządek.

Dlaczego Małpi Gaj to „projekt zastępczy”?

Spółka Dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej w Łaskarzewie dysponuje nie tylko Małpim Gajem. „Własnością” spółki są również łaskarzewskie Alejki, stare Ligówki (boisko), Kępki, Pasternik oraz wiele innych, strategicznie ważnych dla rozwoju naszego miasta nieruchomości.

W mojej ocenie Urząd Miasta dogadał się ze Spółką na realizację karykaturalnego projektu nad stawem, żeby łaskarzewiacy nie upominali się o wybudowanie amfiteatru z prawdziwego zdarzenia w Alejkach, obok Stodoły. Tam gdzie kilka razy w roku ustawiana jest scena (wynajmowana za 7 lub 21 tys. zł na 1 dzień), a gdzie powinien zostać wybudowany Łaskarzewski Amfiteatr Leśny.

Alejki, Ligówki, Kępki, Małpi Gaj, Pasternik, tereny przy nowym stawie, i szereg innych strategicznie ważnych obszarów, powinny zostać zwrócone przez Wspólnotę Gruntową mieszkańcom Łaskarzewa.

Rewitalizacja Małpiego Gaju, nowy staw i Łaskarzewski Amfiteatr Leśny

Ażeby w pełni wykorzystać unikalny potencjał rzeki Promnik, obecnych stawów oraz przylegających terenów, w tym Małpiego Gaju, należy na ten obszar spojrzeć znacznie szerzej.

Przede wszystkim należałoby kontynuować opracowanie koncepcji powiększenia obecnego nowego stawu – pomysł zgłoszony już wcześniej przez wędkarzy – stworzenia kąpieliska w jego południowo-wschodnim krańcu, oraz skomunikowanie obszaru Małpiego Gaju z tymi terenami za pomocą kładki – mostu – wybudowanego nad stawem na Promniku.

Wędkarze zyskaliby wygodny dostęp do dużego zbiornika wodnego – połączonych stawów, a łaskarzewiacy i okoliczni mieszkańcy – wygodny dostęp do kąpieliska i plaży. Przy Małpim Gaju należałoby wybudować parking.

Rewitalizacja terenów wokół rzeki Promnik, amatorskie opracowanie własne

Sam teren Małpiego Gaju, który znam od 5 roku życia, wystarczyłoby uporządkować, zrobić w nim nowe chodniki, ławeczki, kilka stolików, może stół to ping-ponga. Obecną scenę wystarczyłoby rozbudować w kierunku zachodnim i zadaszyć w najprostszy możliwy sposób.

Ot i cała „rewitalizacja”. W ten sposób mieszkańcy zyskaliby unikalne tereny wypoczynkowo-rekreacyjne, których zazdroszczono by nam nie tylko w powiecie ale i w województwie. Jednak, żeby stworzyć taki obszar trzeba zdać sobie sprawę co do optymalnej, docelowej funkcji tych terenów: powinna to być funkcja wypoczynkowo – rekreacyjna.

Łaskarzewski Amfiteatr Leśny

O Łaskarzewskim Amfiteatrze Leśnym wybudowanym w Alejkach pisałem już w Mieście Zdolnych Ludzi 3 lata temu. Gdyby burmistrz Laskowska rozumiała Łaskarzew i choć trochę lubiła nasze miasto, to zamiast wydawać rok w rok około 50- 60 tys. zł na wynajem scen na imprezy okolicznościowe, za te pieniądze wybudowałaby w Alejkach obok Stodoły amfiteatr z prawdziwego zdarzenia, na jaki zasługują laskarzewiacy.

Właśnie w Alejkach, w miejscu dla naszego miasta reprezentacyjnym, a przy tym klimatycznym i urokliwym, powinna być realizowana funkcja kulturalno – wypoczynkowa. W Alejki powinna zostać przeniesiona tężnia. Tu mogłyby zostać stworzone (niewielkim kosztem) np. tory do gry w bule, i miejsca relaksu dla osób starszych. Wykorzystanie i odpowiednie zagospodarowanie dawnych Ligówek (boiska piłkarskiego) również wpłynęłoby na zwiększenie atrakcyjności tej lokalizacji dla mieszkańców i gości.

Za przykład może posłużyć wybudowana w 2019 r. scena plenerowa przy Domu Kultury „Wygoda” w Rembertowie. Koszt budowy został określony na 90.400 zł. (dziewięćdziesiąt tysięcy czterysta złotych). To o 50 tyś. zł mniej niż burmistrz Laskowska wydała na doradcę gospodarczego i o 50 tys. zł mniej niż burmistrz Laskowska wydała na tężnię solankową.

Biorąc udział w zbliżających się Dniach Łaskarzewa 2022 mieszkańcy naszego miasta powinni spróbować wyobrazić sobie, że w  miejscu stojącej w Alejkach sceny (wynajętej za ok. 20.000 zł na 1 dzień) stoi Łaskarzewski Amfiteatr Leśny podobny do tego, jakim cieszą się mieszkańcy podwarszawskiego Rembertowa. Łaskarzewska Stodoła, która również powinna zostać zwrócona mieszkańcom naszego miasta mogłaby służyć jako zaplecze logistyczno – organizacyjno – sanitarne, co w zdecydowany sposób obniżyłoby koszty budowy Łaskarzewskiego Amfiteatru Leśnego.

Koszt budowy sceny plenerowej przy Domu Kultury Wygoda, źródło UM Warszawa

Między innymi z powyższych powodów Alejki, Ligówki, Kępki, Małpi Gaj, Pasternik, tereny przy nowym stawie, Stodoła, Kino Promnik, Klub Bajka (i pomieszczenia nad Bajką) i kilka innych nieruchomości, powinno wrócić do dyspozycji Miasta i mieszkańców Łaskarzewa.

W przeciwnym razie Łaskarzew zamiast rozwijać się tak jak na to zasługuje, nadal będzie karlał i stanie się obiektem dalszych kpin dla mieszkańców okolicznych miast, miasteczek i wsi.

Sławomir Danilczuk

Festiwal Akordeonistów za 52 tys. zł i Wianki za 500 zł

Na przełomie czerwca i lipca w naszym mieście miały miejsce dwa znaczące wydarzenia: Wianki nad Promnikiem w dniu 25 czerwca 2022 oraz XVI Festiwal Akordeonistów w niedzielę, 3 lipca 2022 r. Frekwencja podczas jednej i drugiej imprezy była podobna – około 1000 osób. Na pierwszą, jako mieszkańcy i podatnicy, wydaliśmy 500 zł, na drugą zaś niemal 52 tys. zł. Za swój występ podczas Festiwalu rachunek wystawiło nawet KG Serbiaki.

FOTO: ŁKS Promnik, UM Łaskarzew

Docierają do mnie głosy, że teksty ukazujące się na stronie wŁaskarzewie.pl pisane są w tonie krytycznym, i może czas zacząć pisać bardziej pozytywne artykuły. Jeśli uważnie wczytać się w treść publikowanych felietonów, to jest w nich bardzo dużo informacji i odniesień pozytywnych, zarówno do samego miasta, jak i do jego mieszkańców.

Podobnie jak w tekście Miasto Zdolnych Ludzi uważam, że Łaskarzew to miejsce niezwykłe, niecodzienne, z ogromnym potencjałem, od dekad, niestety, niewykorzystywanym potencjałem, a łaskarzewiacy to w zdecydowanej większości ludzie nieprzeciętni. Zdania nie mieniłem. Rzecz w tym, że od wielu lat kolejne szanse rozwoju są marnowane, a mieszkańcy zwyczajnie robieni są w przysłowiowego balona przez zmieniające się ekipy, powiązane z lokalnymi grupami interesu.

Nieudolność w zarządzaniu miastem, marnowanie środków publicznych, kierowanie się własnym interesem politycznym zamiast dobrze rozumianym interesem mieszkańców widoczne są na każdym kroku.  

Wianki nad Promnikiem za 500 zł i Festiwal Akordeonistów za 52 tys.

Za ilustrację powyższego posłużyć mogą dwie imprezy lokalne sprzed miesiąca. Pierwsza – Wianki nad Promnikiem – zorganizowana głównie staraniami działaczy Klubu ŁKS Promnik oraz wolontariuszy (społeczników), zgromadziła około 1.000 uczestników. Każdy, kto przyszedł nad Promnik mógł się przekonać o tym, jak łaskarzewiacy potrafią spędzać wspólnie czas. Pisałem o tym pod koniec czerwca.

Władze naszego miasta dofinansowały to przedsięwzięcie kwotą 500 zł (słownie: pięćset zł).

W trakcie imprezy, dzięki sprzedaży lokalnych przysmaków i napojów bezalkoholowych*, organizatorom udało się zebrać kwotę 7.000 zł  (siedem tysięcy zł). Środki zostaną przeznaczone w całości na potrzeby sportowców z ŁKS Promnik.

Drugie wydarzenie, również udane, w którym wzięło udział kilkuset łaskarzewiaków, różniło się od tej pierwszego m.in. tym, że kosztowało nas wszystkich ponad 100 razy więcej, bo aż 51.871,66 zł.

Każdemu broniącemu tej kwoty wyjaśnieniami, że większość wydatków pochodziło z „dotacji” warto podpowiedzieć, że DOTACJA (np. z województwa czy z Unii) nie jest ciocią z Ameryki, która przesyła pieniądze wtedy kiedy są potrzebne. Ani wojewoda, ani Unia Europejska nie ma „swoich pieniędzy”. To wszystko są nasze pieniądze z tym, że obciążone dodatkowo biurokratycznymi procedurami i kosztami.

Foto: UM Łaskarzew

„Przegląd Kapel Ludowych i Etnicznych” aka „Festiwal Akordeonistów”

Jeśli jesteśmy przy definicjach, to po raz kolejny, z uporem lepszej sprawy, łaskarzewscy urzędnicy używają słów, których znaczenia nie do końca rozumieją. Zgodnie z definicją zaprezentowaną na stronach jednej z instytucji państwowych, słowo ‘festiwal’ oznacza:

„szereg imprez artystycznych, przeważnie jednego typu (np. filmowych, muzycznych, teatralnych), będących przeglądem osiągnięć w danej dziedzinie, zorganizowanych w jednym czasie i pod wspólną nazwą, często ujętych w ramy konkursu”.

Łaskarzewski „festiwal akordeonistów” nie jest festiwalem, bo nie ma tu ani jury, ani ocen, ani nagród dla artystów. Nie jest też „świętem akordeonistów”, ponieważ to nie oni prezentują tu swoje osiągnięcia i stanowią główną atrakcję. Biorąc pod uwagę program widowiska (Serbianki, Kłoczewiacy, Pobielanki, Kapela Ludowa z Kacprówka, Leszczyniacy, Romanca) mamy do czynienia z „przeglądem kapel ludowych i etnicznych”, nie z „festiwalem akordeonistów”.  

Poniżej znajduje się tabela wydatków poniesionych przez Urząd Miasta Łaskarzew i Dom Pracy Twórczej Bajka, podlegający bezpośrednio pod Urząd Miasta, na organizację „XVI Festiwal Akordeonistów”.

Czytelnicy sami mogą ocenić, czy było warto. I czy nasze pieniądze nie mogły zostać wydane lepiej.

Tabela wydatków, opracowanie własne, źródło: UM Łaskarzew

Do pisania pozytywnych artykułów o łaskarzewiakach i niezwykłym naszym mieście nie trzeba mnie szczególnie zachęcać- w najbliższych tygodniach pojawią się teksty o wyjątkowych mieszkańcach miasta w leśnej dolinie.

O łaskarzewskich władzach też chętnie napisałbym coś pozytywnego. Niestety, konsekwentnie, nie dają mi takiej szansy.

Sławomir Danilczuk

Przystanek kultury, słup ogłoszeniowy czy rustykalna szopka?

Wiata ul. Warszawska, Łaskarzew. Foto: SAD

Coraz więcej dowiadujemy się na temat realnych kosztów poniesionych na zakup i montaż „rustykalnej wiaty przystankowej”, czy jak twierdzą złośliwi, „centrum kultury i historii”, na jakie nasze miasto sobie zasłużyło. Koszt przeszklonego przystanku wyniósł 18.450 zł, jednak nie był to wydatek największy. Najdroższy okazał się Infokiosk Sirius, za który zapłaciliśmy 20.646,78 zł. Jest to prawdopodobnie najdroższy telewizor w naszym mieście (ilustracja poniżej). W ramach projektu zamówiono również 500 pendrive’ów z nadrukiem za ponad 6.300 zł.

Coraz mniej chętnie rozpoczynam kolejne zdania i akapity w coraz to nowych tekstach od stwierdzeń: „burmistrz Laskowska zdecydowała o…”, „burmistrz Laskowska zrobiła to i tamto…”, „burmistrz Laskowska stwierdziła, że…”. Jednak inaczej się nie da. Z wielu rozmów z osobami blisko związanymi z łaskarzewskimi ośrodkami obecnej, pożal się Boże, władzy, uzyskuję potwierdzenia, że większość aktualnie obserwowanych działań i zaniechań wynika bezpośrednio z decyzji samej burmistrz Laskowskiej i jej bezpośredniego zaplecza doradczego.

Podobnie było z „wiatą rustykalną” zamontowaną na Rynku Dużym, która ma stanowić punkt informacyjno-edukacyjny pod nazwą „Przystanek Historii i Kultury”. Widocznie Łaskarzew nie ma lepszego, bardziej godnego i dogodnego miejsca, żeby mieszkańcy i goście czerpali wiedzę historyczno-kulturową o tym, co działo się tu przez sześć wieków i dzieje obecnie nad Promnikiem.

„Tośmy, k…, daleko zaszli…” przez 33 lata od odzyskania niepodległości – możemy podsumować powyższe, parafrazując tekst sędziego Laguny z filmu Piłkarski poker. Dalekośmy zaszli jako społeczność ponad 600-letniego miasta, jeśli nasze dzieci i młodzież mają uczyć się „kultury” i „historii” na przystanku autobusowym.

Jeden przystanek w cenie czterech

Aspekt społeczno -kulturowy, o którym powyżej – to jedno. Jest jeszcze aspekt ekonomiczno-gospodarczy, czy mówiąc inaczej finansowo-praktyczny oraz aspekt „polityczny”.

Zgodnie z dokumentami księgowymi, koszty realizacji projektu Przystanek Historii i Kultury wyniosą 65.318 zł. Z tej kwoty suma 28.318 zł zostanie wyasygnowana bezpośrednio z budżetu Miasta Łaskarzew, natomiast 37.000 zł wypłacone zostanie z Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego w ramach Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich.

Jeszcze w roku 2021 przed podwyżkami związanymi z konfliktem na Ukrainie, za 28.000 zł Urząd Miasta mogłoby bez trudu zamówić i zainstalować co najmniej 2 takie wiaty, co z pewnością byłoby korzystne dla mieszkańców Łaskarzewa. Burmistrz Laskowska zamiast dotrzymywać ustaleń przedwyborczych (o czym w piśmie radnej Pacek poniżej), woli realizować projekty propagandowe nastawione na budowę kariery politycznej.

Być może zamiast starać się o fundusze na „rustykalną wiatę” za 65.000 zł należało wydać dyspozycje doradcy ekonomicznemu i pracownikom magistratu, żeby postarali się pozyskać 65.000 zł na dofinansowanie 4 zwykłych wiat PKS po 16.250 zł za sztukę. Z pewnością skorzystaliby na tym Łaskarzewiacy. Jednak dla obecnych władz i radnych to zbyt skomplikowany sposób myślenia. Wolą myśleć o sobie.

„Wiata” przystankowa PKS, ul. Garwolińska Łaskarzew. Foto: SAD

Rustykalne fantazje i kariera polityczna

Burmistrz Laskowska postanowiła zainwestować nasze pieniądze w działania propagandowe. Po pierwsze: propagandowy projekt „wiaty rustykalnej” (czym ta konstrukcja nie jest); po drugie: montaż przeszklonych gablot stanowiących panele reklamowe, gdzie wyklejane są miejskie biuletyny; po trzecie: zakup Infokiosk’u Sirius za 20.6464,78 zł, gdzie wyświetlane będą filmy i materiały opowiadające o „sukcesach i osiągnięciach” obecnej ekipy; po czwarte wreszcie – zamówienie 500 sztuk pendrive’ów za 6.316,05 zł i 16 plakatów za 1599 zł (plakaty i pendrive’y to wydatek prawie 8.000 zł).

Zamiast inwestować pieniądze łaskarzewiaków w projekty rozwiązujące nasze potrzeby, ułatwiające nam życie, burmistrz Laskowska inwestuje te środki w narzędzia i działania propagandowe, które mają służyć jej karierze politycznej.

Drugi aspekt polityczny dotyczy łaskarzewskiej Rady Miasta. Okazuje się, że przez niemal 4 lata bieżącej kadencji do Urzędu Miasta wpłynęło tylko jedno pismo jednej radnej, Aldony Pacek, z zapytaniem dotyczącym zakupu i montażu wiat przystankowych w Łaskarzewie. Pozostali radni nie interweniowali. Nie protestowali również w sprawie wyrzucenia w przysłowiowe błoto 65.000 zł na rustykalne fantazje pani burmistrz. Łaskarzewscy radni albo obawiają się występować zdecydowanie w interesie swoich wyborców, albo realne potrzeby mieszkańców miasta mają w głębokim poważaniu.

Pismo radnej Aldony Pacek do Burmistrz Miasta Łaskarzew z dn. 13.11.2020 r.

Burmistrz Laskowska w swoich publicznych wypowiedziach często podkreślała, że w naszym mieście powstanie „wiata rustykalna”. Jeśli sięgnęłaby do pierwszego lepszego słownika dowiedziałaby się, że określenie „rustykalny” oznacza: „mający związek z wsią […] mający cechy wiejskie”.

Które elementy wiaty na Rynku Dużym mają charakter wiejski?

Burmistrz Laskowska ma szansę przejść do historii naszego miasta nie tylko jako wybitny fachowiec od „projektów zastępczych” i osoba nierozumiejąca słów, których używa. Może zostać zapamiętana jako postać, która pragnęła zanieść kaganek oświaty pod łaskarzewskie strzechy, ale zamiast tego wyniosła historię i kulturę lokalną na przystanek PKS.

Sławomir Danilczuk

Burmistrz oderwana od rzeczywistości – radni milczą

Z łaskarzewiakami rozmawiam niemal codziennie, przy różnych okazjach – podczas prywatnych spotkań, spacerów, przejażdżek rowerowych, na zakupach, na lokalnych imprezach czy nawet na cmentarzu. Zdecydowana większość wypowiedzi składa się w dosyć jednorodny przekaz: „w Łaskarzewie dzieje się bardzo źle, burmistrz jest oderwana od rzeczywistości, w urzędzie nie ma z kim rozmawiać, a radni udają, że wszystko jest w porządku, milczą i załatwiają tylko swoje sprawy”. Z własnego doświadczenia oraz informacji od mieszkańców wiem, że są też tacy radni, którzy bezpardonowo atakują każdego, kto ma inne zdanie niż burmistrz Laskowska i jej świta.

Foto: Facebook UM Łaskarzew

Trudno jednoznacznie stwierdzić, co burmistrz Laskowskiej obiecali politycy z Warszawy. Możemy się tylko domyślać, że roztoczono przed nią wizję ogólnopolskiej kariery parlamentarnej – od kilku lat zachowuje się ona tak, jakby była już panią senator czy poseł na Sejm RP z ramienia PiS. Swoimi kolejnymi decyzjami oraz szeregiem zaniechań potwierdza, że jest bardziej zainteresowana opinią warszawskich polityków niż zdaniem mieszkańców miasta, którzy wybrali ją na urząd. Burmistrz Laskowska realizuje program: Kariera polityczna kosztem Łaskarzewa.

Znajduje to swoje odzwierciedlenie w realizacji przez Urząd szeregu wydumanych, bezsensownych, nieprzydatnych z punktu widzenia mieszkańców inwestycji i wydatków, których jedyną zaletą jest to, że dobrze będą się prezentować w folderach wyborczych w kolejnej kampanii.

Przykłady? Bardzo proszę: tężnia solankowa za prawie 140.000 zł; przystanek autobusowy za prawie 80.000 zł; wydatki na dokumentację termomodernizacji OSP: prawie 80.000 zł; innego rodzaju bezużyteczne koncepcje: ponad 50.000 zł; wydatki na doradcę ekonomicznego który podobno załatwia dla miasta różne sprawy: około 150.000 zł; i cała masa innych, pomniejszych wydatków. Ponad 500.000 zł zmarnowanych środków z punktu widzenia mieszkańców Łaskarzewa w zaledwie 3 lata.

Tymczasem pieniędzy nie ma na tak podstawowe inwestycje, jak załatanie ulic, chodników i utrzymanie na nich czystości, zapewnienie dzieciom miejsc w przedszkolu czy odnowienie istniejącej hali sportowej – nowej hali nie będzie jeszcze przez następne 3-4 lata. Ponad 600 łaskarzewskich dzieci będących w wieku szkolnym ma do dyspozycji obiekt z brudnymi ścianami, starymi sanitariatami i zapadającą się podłogą.

Przebieranki burmistrz Laskowskiej

Lans z warszawskimi politykami jest jedną z kluczowych aktywności burmistrz Laskowskiej. Z Warszawą zdaje się wiązać swoje nadzieje na przyszłą karierę. Częściej przebywa z politykami z partii rządzącej niż z mieszkańcami miasta, którzy obdarzyli ją zaufaniem i powierzyli jej najważniejszy urząd. Brak bezpośredniego kontaktu z łaskarzewiakami, brak jakiejkolwiek reakcji na to czego tak naprawdę mieszkańcy oczekują, unikanie rozwiązywania realnych problemów naszego miasta może świadczyć o tym, że burmistrz Laskowska Łaskarzewa nie rozumie, a zwykłych mieszkańców naszego miasta po prostu się boi, albo ich nie lubi.

Niestety zwyczaje swojej pryncypałki kopiuje część urzędników, radnych oraz grono popleczników, którym się wydaje, że na tym właśnie polega działalność publiczna.

Poza przymilaniem się do warszawskich polityków, burmistrz Laskowska specjalizuje się w przebierankach. Żeby zyskać przychylność lokalnej społeczności jest gotowa wcielić się w rolę Ciotki Klotki, pomponiarki, strażaczki, czy nawet Sierotki Marysi. Jakże myli się burmistrz Laskowskiej, jeśli jej się wydaje, że właśnie przebieranek pod publiczkę i ciastek z cynamonem oczekują od niej mieszkańcy Łaskarzewa.

Łaskaskarzewiacy od włodarzy, radnych i urzędników oczekują efektywnej pracy, zrozumienia ich potrzeb i rozwiązywania realnych problemów – zarówno tych codziennych, doraźnych, jak i tych długofalowych.

Przebieranki, udawanki, działania pozorowane, bezużyteczne „inwestycje”, które nadają się tylko do umieszczenia w folderach wyborczych to za mało, żeby dobrze zarządzać miastem. Burmistrz Laskowska coraz bardziej „odkleja się” (mówiąc językiem młodzieży) od łaskarzewskiej rzeczywistości, a wraz z nią odklejają się jej urzędnicy.

Radni są bierni ale wierni, siedzą cicho i boją się narazić. Wybrani przez łaskarzewiaków powinni reagować. Powinni godnie i odpowiedzialnie reprezentować swoich wyborców. Niestety tak nie jest. Wystarczy przejrzeć obrady Rady Miasta z ostatnich kilkunastu miesięcy.

Im bliżej wyborów, parlamentarnych i samorządowych, tym więcej będziemy widzieli zdjęć z warszawskimi i powiatowymi politykami. Coraz więcej będzie też zapowiedzi inwestycji i działań ze strony miejskich włodarzy, którymi będzie można się pochwalić w wyborczych folderach. Łaskarzewiacy znów będą zostawieni sami sobie.

Nie ma Łaskarzew szczęścia do Ojców Miasta” – słyszę w rozmowach z mieszkańcami. Od siebie mogę dodać, że nie ma też szczęścia do Matek.

Sławomir Danilczuk

Jak tu jest, i jak nam się wydaje, że jest

Jeśli porozmawiać z mieszkańcami Łaskarzewa, kilka tematów pojawia się bardzo często. Przede wszystkim łaskarzewiacy stawiają pytania: „dlaczego nic tu się nie dzieje?” „dlaczego nie ma nowych inwestycji?”, „jeśli już jakieś są, to dlaczego nie na Kępkach, Pasterniku, w Małpim Gaju, Alejkach, czy na terenach dawnego Świtu?” I „dlaczego nie powstają tu nowe, prężne firmy, nowe miejsca pracy?”

Foto: SAD

Łaskarzew trudno jest dziś zdefiniować. Jeszcze kilka, kilkanaście lat temu i dawniej było to prężnie funkcjonujące miasteczko rzemieślnicze i handlowe różnych branż, skupione wokół produkcji obuwia, z dużą liczbą małych sklepików, dominującym zakładem produkcyjnym Pollena, dwiema szkołami, przedszkolem, młynem, piekarnią, klubem sportowym i parafią. Działało Kino Promnik, Klub Bajka, Restauracja Rycerska. Ludzie pracowali niezwykle ciężko, ale żyło im się godnie i dostatnio. Każdy, kto tylko chciał podjąć pracę mógł to zrobić, i naprawdę przyzwoicie zarabiać.

Obecnie poza nową stacją benzynową, dwiema większymi stacjami obsługi pojazdów, fabryką opakowań, Polleną i rozbudowaną firmą  „K.W.S. Żabczyńscy” pozostało dosłownie kilka większych zakładów produkcji obuwia. Drobni producenci i ich podwykonawcy musieli zamknąć działalność. Podupadły sklepy obuwnicze. Sklepikom spożywczym wiedzie się równie kiepsko po uruchomieniu marketu przy Warszawskiej, a następnie Biedronki na Pasterniku.

Brak gospodarki, brak kultury, brak tożsamości

W Łaskarzewie udało się skutecznie wygasić i handel i rzemiosło. Przez ponad 30 lat nie udało się jednak uruchomić żadnej innej gałęzi gospodarczej, dzięki której nasze miasteczko zyskałoby należną pozycję ekonomiczną, a mieszkańcy nowe miejsca pracy. Gdy nie ma dobrze funkcjonującej gospodarki, nie może rozwijać się kultura, czego Łaskarzew jest przykładem idealnym. Brak silnej gospodarki skutkuje brakiem kultury, a co za tym idzie, niemożnością odbudowania tożsamości miasta.

O to, dlaczego zamiast fabryki Sante zatrudniającej kilkuset pracowników jak w Sobolewie, mamy wysypisko śmieci w Dworskiej Choinie (Najbardziej opłacalnym towarem miały być śmieci), gdzie tak naprawdę nie wiadomo co jest składowane – należy zapytać poprzednich włodarzy. O to, dlaczego tężnia solankowa powstała na Rynku Głównym, zamiast w Małpim Gaju albo w Alejkach, i dlaczego nie potrafiono wybudować prawidłowo tak prostego obiektu w sposób, który zapewniłby prawidłowe funkcjonowanie – należy pytać obecnie urzędującą burmistrz Annę Laskowską.

Dlaczego nie może być lepiej?

Dlaczego nasze miasto, pomimo posiadania unikalnej lokalizacji, bliskości komunikacji kolejowej, dostępu do jednej z najczystszych niegdyś rzek w Polsce, otaczających miasteczko terenów leśnych, bliskości Warszawy, oraz wielu naprawdę zdolnych mieszkańców, stacza się po równi pochyłej? Dlaczego zamiast rozwoju obserwujemy postępującą degradację miasteczka, które mogłoby funkcjonować i wyglądać kwitnąco?

Wbrew pozorom odpowiedź jest niezwykle prosta: Łaskarzew, jako miasto, nie posiada niczego do zaoferowania potencjalnym inwestorom, oraz własnym mieszkańcom. Łaskarzew, jako miasto (a co za tym idzie – mieszkańcy) nie jest właścicielem żadnych strategicznie istotnych obiektów i nieruchomości, które mogłyby wpływać na rozwój naszej miejscowości. Poza budynkiem Urzędu Miasta, oczywiście.

Jakkolwiek wielu łaskarzewiakom wydaje się, że „Miasto DUŻO może”, okazuje się, że „Miasto nie może NIC”, poniważ nie jest właścicielem NICZEGO.  

Nie wierzycie drodzy łaskarzewiacy?

Zatem po kolei… Strategiczne z punku widzenia funkcjonowania i rozwoju miasta nieruchomości: Alejki, dawne Ligówki (dawne boisko piłkarskie), Kępki, Pasternik (przy rzece nadal prawie cały), Małpi Gaj, tereny nad rzeką przy zakładzie kamieniarskim, okoliczne lasy i łąki – wszystko to w swoich rękach trzyma i od lat korzyści czerpie Spółka Dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej w Łaskarzewie, zwana potocznie „Wspólnotą Gruntową”. Miasto Łaskarzew palcem nie może kiwnąć w sprawie tych gruntów bez zgody grupy „leśnych dziadków”, w środowisku których dobrze osadzeni są byli burmistrzowie Miasta Łaskarzew – tak, to nie żart.

Dalej… Dawne Kino Promnik, pomieszczenia Klubu Bajka i Biblioteki Miejskiej, pomieszczenia nad Bajką – wszystko to należy do prywatnego Stowarzyszenia Ochotnicza Straż Pożarna w Łaskarzewie, które traktuje zachowuje się jak zarządcy prywatnego folwarku. Popis wiedzy, stosunku do wspólnoty lokalnej i „społecznikowskiej postawy” dał niedawno starszy brygadier Dariusz Sadkowski podczas XLII Sesji Rady Miasta. Z jego wypowiedzi wynika wprost, że „miasto musi, ale nic nie może”.

Tereny dawnego Ośrodka Wypoczynkowego Świt oraz budynki dawnej Restauracji Rycerska i rozlewni oranżady znajdują się w dyspozycji prywatnych właścicieli.

I na koniec „truskaweczka na torcie”: zlokalizowana w Alejkach łaskarzewska Stodoła. Tu rządzą i dzielą Serbianki, czyli kolejne stowarzyszenie prywatne Koło Gospodyń „Serbianki” w Łaskarzewie, które włada stodołą. Serbianki stodołą władają, ale większość rachunków przez lata opłacał Urząd Miasta, czyli wszyscy łaskarzewiacy.

Mieszkańcy „miasta zdolnych ludzi” muszą sobie radzić „w krainie prywatnych spółek i stowarzyszeń”. O układach nieformalnych nie wspominając.

Sławomir Danilczuk

Miasto społeczników i braku perspektyw

W Łaskarzewie przyjęło się, że na pewne tematy się nie rozmawia, że o niektórych sprawach głośno się nie mówi. Nawet o tych najważniejszych z puntu widzenia rozwoju miasta i życia prawie 5 tys. mieszkańców. Takich obszarów jest kilka – znają je wszyscy łaskarzewiacy. Przykłady? Strażacy, Wspólnota Gruntowa, Serbianki, Stowarzyszenie CIA, „gazeta łaskarzewska” Nasze Sprawy, staw i rzeka Promnik, oraz kilka innych organizacji i osób publicznych. Każdy mieszkaniec zgłaszający problemy, zadający trudne pytania, jest natychmiast atakowany i zastraszany. „Społecznicy” wyżej stawiają interesy wąskich grup niż szeroko pojmowany interes społeczny naszego miasta.

Rynek Duży, Łaskarzew, gruzowisko po fontannie miejskiej. Foto: SAD

W Łaskarzewie jest jak w filmie Rejs: „Dopuszczanie do krytyki, panie, to nikomu nie podoba się […] Tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było… tylko aplauz i zaakceptowanie…”

100 obrażonych strażaków

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta padło kilka ciekawych stwierdzeń i sformułowań. Radny Łukasz Laskowski stwierdził, że niektórzy społecznicy, w tym strażacy „szykują się” na piszącego te słowa. „Obrażasz społeczników, ludzi którzy poświęcają swój czas, społecznie działają, tak jak strażacy…” – stwierdził radny Laskowski.

Referujący w imieniu Stowarzyszenia Ochotnicza Straż Pożarna w Łaskarzewie kwestie dotyczące budynku Domu Strażaka przy ul. Alejowej 13, pan Dariusz Sadkowski, były komendant OSP, stwierdził:

„Czy się komuś podoba, czy się nie podoba, chcąc utrzymać bezpieczeństwo tego miasta, naszego pięknego Łaskarzewa […] gmina za to płaci. A więc ogrzewanie, oświetlenie, termomodernizacja, wymiana pokryć dachowych, wymiana okien, wymiana wszystkiego. Nieważne ile to kosztuje – to ma być zapewnione w tej jednostce.” (godz. 17:37)

I w dalszej części:

„Nikt nie będzie nam wyznaczał, które sale będą na szkolenia, które będą na toalety, i na inne rzeczy. To jest nasz budynek, i my tym budynkiem zarządzamy.” (godz. 17:49)

To jak to jest, panowie społecznicy? Tak widzicie problem infrastruktury i finansów z perspektywy interesów ogółu mieszkańców Łaskarzewa? Koszty są nieważne? Ekonomia się nie liczy? Nieważne ile kosztuje termomodernizacja? 1.7 miliona złotych, „bo wam się należy”? Miasto, czyli mieszkańcy mają płacić, nie ma znaczenia, ile? Ale „to jest wasz budynek” i „nikt wam nie będzie wyznaczał”!

Drodzy Panowie z zarządu OSP: w stosunku do mieszkańców Łaskarzewa, budżetu miejskiego i dobrze pojętego interesu społecznego prawie 5.000 mieszkańców zachowujecie się nie tylko jak „stowarzyszenie prywatne”, ale jak zarządcy prywatnego folwarku. Z pewnością będę jeszcze o tym pisał.

Pan Sadkowski opowiadał na sesji, jak to 100 strażaków jest obrażonych określeniem „prywatne stowarzyszenie”.

Z wielu rozmów jakie miałem okazję przeprowadzić z mieszkańcami naszego miasta wynika, że większość z ok. 5.000 mieszkańców jest zbulwersowana i oburzona tym, jaki stosunek do ogólnie pojętego interesu społecznego wszystkich łaskarzewiaków, i do grosza publicznego (miasto – mieszkańcy- mają płacić ale nie mają prawa głosu), prezentują zarządzający Stowarzyszeniem OSP w Łaskarzewie. Nikt tego głośno nie mówi, bo zaraz podnosi się krzyk, wrzask, obelgi, groźby, drwiny, wykluczanie – metody, o stosowaniu których pisałem już wielokrotnie.

„Szykujcie się” na walkę z poważnymi problemami

Abstrahując na chwilę od zgodności z prawem podobnych „oświadczeń”, łaskarzewscy społecznicy nie powinni „szykować się” na walkę z dziennikarzami, innymi społecznikami czy mieszkańcami zadającymi niewygodne pytania. Społecznicy powinni „szykować się” na walkę z poważnymi problemami naszego miasta oraz patologiami władzy, których w łaskarzewskiej rzeczywistości jest pełno.

Ilu łaskarzewskich „społeczników”, ile razy, podejmowało działania na rzecz rozbudowy przedszkola Leśny Zakątek? Wystarczyłoby 1 mln zł, żeby dobudować 250 m2 budynku, co dałoby 5 pełnowymiarowych, dodatkowych sal dla łaskarzewskich maluchów. Zamiast motywować burmistrz Laskowską do rozbudowy przedszkola, łaskarzewscy „społecznicy” lobbują za wydaniem 1.7 miliona zł na „termomodernizację”. Z rozmów z osobami znającymi sprawę wiem, że większość z nich uważa, że to wydatek w dużej mierze absolutnie zbędny.

Ilu łaskarzewskich „społeczników”, ile razy, podejmowało działania na rzecz zwrotu łaskarzewskich Alejek, Małpiego Gaju, Pasternika, i innych strategicznych nieruchomości, na rzecz Miasta? Ilu było odważnych, żeby podjąć takie działania wobec wszechwładnej Wspólnoty Gruntowej, której członkami, i we władzach której zasiada troje byłych burmistrzów Łaskarzewa?

Czyżby byli burmistrzowie nie rozumieli, że blokowanie strategicznych nieruchomości przez „leśnych dziadków” dusi i ogranicza Łaskarzew? Będę jeszcze o to pytał naszych włodarzy.  

Ilu łaskarzewskich „społeczników”, ile razy, podejmowało działania, żeby do Miasta powróciła położona w Alejkach Stodoła? Tak, żeby była żywym miejscem kultury przez cały rok, dla łaskarzewskiej młodzieży, a nie skansenem, „martwą Stodołą” otwartą 4 razy do roku „od wielkiego dzwonu”? Pisałem o tym 3 lata temu w tekście „Miasto zdolnych ludzi”. Od tego czasu nic się nie zmieniło.

Panie radny Łukaszu Laskowski, panie Dariuszu Sadkowski, panowie strażacy, ile interwencji, jako społecznicy, podjęliście w powyższych, i w wielu innych kwestiach? Czyżbyście nie rozumieli, jako wieloletni społecznicy, że bez rozwiązania tych i wielu innych, kluczowych problemów, nasze miasto po prostu umrze?

Miasto bez perspektyw i przyszłości

Jeden bardziej aktywnych, internetowych obrońców obecnej władzy, powiązany rodzinnie z łaskarzewskim radnym, napisał ostatnio w mediach społecznościowych, że jemu w naszym mieście bardzo dobrze się żyje.

To prawda. Jest w Łaskarzewie grupka ok. 200 może 300 osób, najczęściej powiązanych ze środowiskami władzy i społecznikami, którym żyje się tu bardzo dobrze. Co z pozostałą grupą ponad 4.500 łaskarzewiaków?

Jeśli przyjrzeć się dyskusjom w mediach społecznościowych, to większość głosów, zwłaszcza młodych ludzi, sprowadza się do wypowiedzi: „tu nic się nie dzieje”, „nie ma gdzie pójść”, „to jest miasto bez perspektyw i przyszłości”. Młodzi ludzie przesiadują na schodkach budynków na Rynku, na parkingu przed Biedronką, na Starej Stacji. Po ciemku, bo po godz. 24.00 wyłączane jest miejskie oświetlenie .W Łaskarzewie rosną problemy z przestępczością (będę o tym szerzej pisał), z alkoholizmem, narkomanią.

Obecne władze i społecznicy zdają się tych problemów nie dostrzegać. Nie potrafią też powiązać skutków – „miasto bez przyszłości” – z prawdziwymi przyczynami tego stanu rzeczy: nierozwiązanymi od 30 lat kluczowymi problemami Łaskarzewa, o których piszę powyżej, a o których boi się nawet wspomnieć większość mieszkańców.

Z wypowiedzi łaskarzewskich działaczy, radnych i urzędników wynika, że akceptują oni miasto, w którym istnieje nieistniejące „Centrum Kultury”, prowadzona jest akcja „Noc muzeów bez muzeów” (wyp. burmistrz Laskowskiej), gdzie można zatwierdzać fikcję budowlaną, jak w przypadku tężni solankowej na Rynku Głównym. Im w Łaskarzewie żyje się dobrze.

Dlatego są gotowi zrobić bardzo wiele, żeby ten stan utrzymać jak najdłużej. Ze szkodą dla pozostałych 4.500 łaskarzewiaków.

Sławomir Danilczuk