Pollena S.A. planuje rozwój. Ponad 100 nowych miejsc pracy na początek

Nową halę produkcyjną o powierzchni 8.000 m2 zamierza wybudować Fabryka Opakowań Kosmetycznych Pollena S.A. Obecnie trwają poszukiwania optymalnej lokalizacji pod budowę tych obiektów – uzbrojonej, dobrze skomunikowanej działki nie mniejszej niż 5 hektarów. Zarząd spółki bierze pod uwagę okoliczne miasta, takie jak Garwolin czy Maciejowice. Budowa ma ruszyć już w 2025 r. Miasto Łaskarzew nie jest przygotowane na obsługę tak poważnej inwestycji i może stracić ponad 100 nowych miejsc pracy.

Plany ekspansji FOK Pollena S.A. na najbliższe lata

Podczas LIX sesji Rady Miasta Łaskarzew członek zarządu FOK Pollena S.A. Piotr Zięcina przedstawił informacje dotyczące planów spółki na najbliższe lata. Zgodnie z deklaracjami Pollena S.A. jest obecnie na etapie poszukiwania i wyboru lokalizacji pod budowę nowoczesnej hali produkcyjnej. Tylko w pierwszym okresie działalności stabilną pracę będzie mogło tam znaleźć około 100 osób.

Wybór ma zostać dokonany w pierwszym kwartale 2024 r.. Po opracowaniu niezbędnej dokumentacji projektowej i uzyskaniu wymaganych pozwoleń, budowa mogłaby się rozpocząć na początku 2025 r.

Powierzchnia nowej hali produkcyjnej, w której zostaną zamontowane najnowocześniejsze linie produkcyjne opakowań kosmetycznych ma wynosić ok. 8.000 m2. Wartość inwestycji budowlanej przekroczy z pewnością 10 mln zł nie licząc parku maszynowego.

Prezes Zięcina przedstawił wymagania, które powinna spełniać nowa lokalizacja. Spółka poszukuje terenów o powierzchni nie mniejszej niż 5 hektarów (50.000 m2), z uregulowanym stanem prawnym, dostępem do dróg dojazdowych, energii elektrycznej, wody i kanalizacji. Jak  wskazał członek zarządu FOK Pollena S.A. istotne są kwestie dojazdu do lokalizacji, z uwagi na fakt, iż samochody ciężarowe dostarczające surowiec do firmy mają ładowność do 20 ton.

Pod uwagę brane są m.in. takie miejscowości jak Garwolin czy Maciejowice, których włodarze chętnie przyjmą nową inwestycję dużej, nowoczesnej firmy i kilkaset nowych miejsc pracy dla swoich mieszkańców.

Miasto nieprzygotowane na poważne inwestycje

Jak wynika z przebiegu LIX sesji Rady Miasta, władze Łaskarzewa nie są przygotowane na przyjęcie tego typu inwestycji. Miasto dysponuje terenem o pow. ponad 5,5 ha zlokalizowanym w sąsiedztwie ul. Wolskiej przy oczyszczalni ścieków. Działki wymagają jednak zmiany miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego, ponieważ ponad 2,5 ha z nich to tereny leśne. Najprawdopodobniej wymagane będą również zgody na ich odlesienie, co może przedłużyć procedurę uzyskania niezbędnej dokumentacji realizacji projektu i finalnie uniemożliwić realizację projektu w tej lokalizacji.

Jeszcze w lutym 2023 r. z wypowiedzi radnego Fryderyka Głowackiego mogliśmy się dowiedzieć, że na te działki inwestycyjne nie ma chętnych. Podobno „nikt tego nie chce kupić.”

W kolejnych miesiącach radny Głowacki wspólnie z burmistrz Anną Laskowską próbowali uzyskać zgodę Rady Miasta na sprzedaż tych terenów w formie przetargu przy średniej wycenie w wysokości 16,51 zł za 1 m2. Nagłośnienie sprawy spowodowało wycofanie się z tego niedorzecznego, szkodliwego dla Miasta procederu.

Przez 5 lat Miasto nie przygotowało jakiejkolwiek oferty inwestycyjnej gruntów dla potencjalnych inwestorów. Przez 5 lat nikt z Urzędu nie skontaktował się w tej sprawie z jakimkolwiek inwestorem, co zostało potwierdzone na piśmie. Burmistrz i Rada Miasta nie znaleźli czasu, żeby opracować i wdrożyć stosowne rozwiązania prawne oraz techniczne dla jedynych terenów inwestycyjnych, jakimi dysponuje łaskarzewski magistrat.

Innymi terenami idealnymi wręcz do realizacji tego typu inwestycji byłyby działki na Pasterniku, niemal vis a vis obecnych zakładów FOK Pollena S.A. Jednakże działkami tymi, jak większością gruntów w Łaskarzewie, włada Spółka Dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej w Łaskarzewie, dla niepoznaki zwana Wspólnotą Gruntową.

Sławomir Danilczuk


Powyższy artykuł powstał przy współpracy z Fundacją Lokalny Reset.
Wesprzyj Fundację swoją wpłatą.

Fundacja Lokalny Reset
25 1020 4476 0000 8002 0467 7771

Na cele statutowe fundacji


Problemy ŁKS Promnik. Klub uboższy o ok. 500 tys. zł

Runda jesienna sezonu 2023/2024 w lidze okręgowej dobiegła końca. Ostatni mecz kolejki 18 listopada 2023 r. drużyna ŁKS Promnik przegrał na wyjeździe MKS Polonia Warszawa 2:0. Była to 11 porażka naszych seniorów na 15 rozegranych spotkań, co pozwoliło na zajęcie przedostatniego, 15 miejsca w tabeli z dorobkiem zaledwie 10 punktów. Jednak ani działacze klubu ani część zaprzyjaźnionych garwolińskich mediów nie poinformowała mieszkańców i kibiców o wynikach łaskarzewskiej drużyny.

Poważne zaniedbania w stowarzyszeniu ŁKS Promnik

Niedostrzeganie i zamiatanie pod dywan poważnych problemów stowarzyszenia ŁKS Promnik stało się rutynową reakcją zarządu, działaczy oraz części kibiców. Osoby próbujące podejmować merytoryczną dyskusję na temat tego, co tak naprawdę dzieje się przy ul. Kusocińskiego 10 spotyka fala ataków, hejtu, wyzwisk, a nawet pogróżek i szantaży.

A dzieje się nie najlepiej. Przez ostatnie 5 lat nie zdołano przeprowadzić modernizacji boiska (poza częścią trybun), wybudować boisk treningowych, oświetlenia tychże obiektów, tak by można rozgrywać treningi w godzinach wieczornych, nie przeprowadzono remontu hali– nawet jej nie odmalowano. Wrażenia jakie wywołują obiekty przy ul. Kusocińskiego 10 są przygnębiające. Pisałem o tym w kilku poprzednich tekstach.

W czasie ostatnich 5 lat z klubu zniknęła sekcja tenisa stołowego. Poza drużynami piłkarskimi pod szyldem ŁKS Promnik nie funkcjonuje jakakolwiek inna sekcja sportowa.

Zarząd stowarzyszenia podchodzi do swoich obowiązków na tyle lekceważąco, że przez ostatnie lata nie przygotował nawet zarysu dokumentacji projektowej, kosztorysów ewentualnych prac remontowych i budowlanych, sprawozdań z działalności w latach 2019-2023, czy też koncepcji rozwoju stowarzyszenia i klubu na lata 2023-2027.

Zarząd nie złożył nawet wniosku do sądu rejestrowego o wpis nowych władz stowarzyszenia, chociaż wybory odbyły się na początku sierpnia 2023 r., czyli 5 miesięcy temu.

Mało skuteczny duet: Bożek- Kornacki

Znaczną część swoich decyzji dotyczących ŁKS Promnik prezes Kornacki podejmuje w uzgodnieniu z przewodniczącym Rady Miasta Leszkiem Bożkiem. Przewodniczący Bożek kreuje się przy tym na swoistego „patrona” klubu, co niestety nie przekłada się na rozwiązanie głównych bolączek stowarzyszenia z siedzibą przy ul. Kusocińskiego 10.

Były wiceprezes stowarzyszenia, poza zbieraniem relatywnie niewielkich kwot od lokalnych przedsiębiorców i sponsorów, jako przewodniczący Rady Miasta nie był w stanie przeprowadzić takich zmian w budżecie Miasta, aby zwiększyć finansowanie klubu do co najmniej 150-160 tys. zł rocznie. A pieniądze z budżetu Miasta łaskarzewscy radni zatwierdzali na projekty znacznie mniej ważne społecznie, jak tężnia solankowa czy przystanek PKS. Dodatkowe 250 tys. zł przez ostatnie 5 lat z pewnością wpłynęłoby pozytywnie na rozwiązanie znacznej części problemów.

Mimo to przewodniczący Leszek Bożek podczas zebrania sprawozdawczo-wyborczego stowarzyszenia stwierdził w rozmowach, że cieszy się z tego, co jest.  

Z kolei prezes Kornacki przez niemal 4,5 roku swojej działalności nie zdołał pozyskać środków zewnętrznych choćby w formie dotacji na modernizację i unowocześnienie infrastruktury, którą przecież zarządza. Gdyby w każdym roku pozyskano przynajmniej 50 tys. zł, klub zyskałby ok. 250 tys. zł na rozbudowę istniejącego zaplecza sportowego i budowę nowych obiektów. Dzięki takim środkom można by wykonać boiska treningowe, oświetlenie i przeprowadzić podstawowy remont hali sportowej.

Autopromocja zamiast rozwiązywania problemów strukturalnych

Analizując aktywność medialna i faktyczną działalność prezesa Kornackiego i przewodniczącego Bożka możemy dojść do wniosku, iż problemy infrastrukturalne oraz długofalowy rozwój klubu ŁKS Promnik nie należą do ich priorytetów. W większości decydują się oni na realizację takich zadań, które mogą przynieść im jak największy poklask.

Po awansie drużyny seniorów do ligi okręgowej w mediach społecznościowych mogliśmy znaleźć liczne zdjęcia prezesa Kornackiego z drużyną. Gdy piłkarze ponosili kolejne porażki, lider stowarzyszenia zniknął nagle sprzed obiektywów fotografujących zawodników i promował się m.in. z innym niezależnym klubem sportowym, któremu ŁKS Promnik użycza sali do ćwiczeń.

Przewodniczący Leszek Bożek, poza wspomnianymi zbiórkami darowizn, włącza się w organizację imprez, podczas których może wręczać puchary i pamiątkowe fotosy. Co ciekawe, panowie Bożek i Kornacki w czasie ostatniego turnieju piłkarskiego wręczali jeden drugiemu „nagrody za zasługi”, które sami sobie ufundowali.

Każdy pretekst jest dobry, żeby zaistnieć w mediach społecznościowych.

Jak jednak widzimy, umiejętność pozowania z kciukiem do góry oraz kompetencje zamawiania reprodukcji fotosów historycznych to zdecydowanie za mało, żeby rozwiązać nękające od lat klub i stowarzyszenie ŁKS Promnik problemy infrastrukturalne i organizacyjne.

Sławomir Danilczuk


Powyższy artykuł powstał przy współpracy z Fundacją Lokalny Reset.
Wesprzyj Fundację swoją wpłatą.

Fundacja Lokalny Reset
25 1020 4476 0000 8002 0467 7771

Na cele statutowe fundacji


Zakup niezbędnego sprzętu komputerowego Priorytet 5 PROO

Fundacja Lokalny Reset zakupiła zestaw komputerowy Lenovo ThinkPad L15 G4 wraz z oprogramowaniem i torbą transportową w ramach Priorytetu 5 PROO- dofinansowanie ze środków Funduszu Wspierania Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030.

Zestaw komputerowy będzie służył do realizacji celów statutowych Fundacji Lokalny Reset.

Nie jestem naiwny i nie wierzę, że wyciszą się wszystkie spory- Tomasz Kucharski, burmistrz Pragi-Południe, w wywiadzie dla wŁaskarzewie.pl

Reforma samorządowa w Polsce to podstawa demokracji. Do samorządu powinny powrócić niektóre kompetencje, które zostały odebrane w minionych ośmiu latach. Jeżdżenie po Polsce z czekami, zwłaszcza po „swoich” samorządach, jest szkodliwe – i dla samorządów, i dla kraju. Potencjał rozwojowy Łaskarzewa jest bardzo, bardzo duży

– twierdzi burmistrz Tomasz Kucharski, od 17 lat zarządzający warszawską dzielnicą Praga-Południe, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Mazowieckiego.

wŁaskarzewie.pl: Panie burmistrzu, jak pan ocenia wyniki ostatnich wyborów parlamentarnych w naszym kraju?

Tomasz Kucharski, burmistrz dzielnicy Praga-Południe, wiceprzewodniczący Sejmiku Województwa Mazowieckiego: Wyniki są satysfakcjonujące. Dają dużą nadzieję na zmianę demokratycznego porządku, na powrót do zupełnie innych zasad funkcjonowania państwa. Ale również i samorządu.

Na czym te zmiany miałyby polegać z punktu widzenia samorządności?

Dobrze byłoby, gdyby wszystkie podmioty były traktowane równo. Żeby podział partyjny, który istnieje na górze, nie przenosił się na decyzje dotyczące najniższych szczebli samorządności, a jednocześnie, w mojej ocenie, najistotniejszych. Reforma samorządowa i wprowadzenie samorządu w Polsce to podstawa demokracji. Zakłócenia w tym obszarze mogą skutkować i skutkują niewyobrażalnymi konsekwencjami.

Czy partie opozycyjne utworzą rząd i czy ten rząd będzie mógł skutecznie działać?

Mam ogromną nadzieję na to, że tak się stanie. Jest większość sejmowa i jak widzę jest ona zdeterminowana do utworzenia rządu. Przedłużanie dotychczasowych rządów wydaje się sztuczne i szkodliwe dla Polski.

Powiedział pan burmistrz o konieczności wprowadzenia reformy samorządowej. Na czym miałaby polegać ta reforma i co mogłaby zmienić?

Przede wszystkim powinna ona dotyczyć trwałego i pewnego umocowania finansów samorządu w budżecie państwa. Wszystkie zmiany podatkowe wprowadzone przez „nowy ład” spowodowały bardzo dużo perturbacji jeśli chodzi o działalność samorządów. Zwiększyły się zadania, zmniejszyły się środki. Sytuacja ta wymaga przewartościowania i umocowania dochodów samorządu w budżecie.

Nie zależało na tym władzom centralnym. Jeżdżenie po Polsce z czekami, zwłaszcza po „swoich” samorządach, tam gdzie ma się wpływy, jest szkodliwe – i dla samorządów, i dla kraju. Dla nas wszystkich. Do samorządu powinny powrócić niektóre kompetencje, które zostały odebrane w minionych ośmiu latach.

A propos finansów, bardzo wymiernie pomógł pan mojemu rodzinnemu miastu w pozyskaniu znaczących środków – 4 mln zł – na budowę nowej hali sportowej. Skąd taka życzliwość pana burmistrza dla Łaskarzewa?

Łaskarzew to piękne, historyczne miasto. Miałem okazję być u państwa dwa lub trzy razy. Pochodzę z podwarszawskiego Otwocka i mam duży sentyment do takich mniejszych ośrodków. Z dużą radością patrzę na to, w jaki sposób wspólnota samorządowa jest skupiona na realizacji celów. Jak bardzo dba o to, żeby to miasto piękniało.

Przekazane Państwu środki to pomoc niesiona przede wszystkim mieszkańcom. Wiem, że środki finansowe, którymi dysponuje samorząd Łaskarzewa, są niewystarczające. Wiem to nie tylko ja, ale przede wszystkim Samorząd Województwa Mazowieckiego, zarząd województwa, radni Sejmiku, radni Koalicji Obywatelskiej, których przekonaliśmy do tego, żeby państwa wesprzeć.

W lokalnej debacie pojawiają się głosy, że takie miejscowości jak Łaskarzew, poddawane procesom demograficznym i migracyjnym, skazane są na wyludnienie oraz na zasiedlenie przez migrantów spoza europejskiego obszaru kulturowego. Czy taka mała miejscowość może się dynamicznie rozwijać?

Nie podzielam tego punktu widzenia. Spora część ludności mieszka w Łaskarzewie, ale swoje szanse zawodowe upatruje w oddalonej o 70 km Warszawie. Nie wszyscy będą chcieli się przenieść. Nadal funkcjonuje tu rzemiosło, drobny przemysł. W oparciu o te gałęzie gospodarki takie ośrodki powinny się dobrze rozwijać, ale też nadal szukać własnych, rozwojowych szans. Łaskarzew ma tak długą, tak bogatą historię i mądrych mieszkańców, że wierzę, iż wezmą sprawy w swoje ręce i podołają wyzwaniom.

A kwestie demograficzne i migracyjne?

Niewątpliwie zagrożenia są. Nie obawiałbym się o migracje. To jest szerszy problem. Mamy lukę demograficzną. Rozbieżność pomiędzy liczbą urodzeń a zgonów w Polsce w ostatnich lata wzrosła do ponad 150 tys. osób rocznie. O tyle zmniejsza nam się populacja. Starzejemy się, mamy coraz więcej osób w wieku poprodukcyjnym.

Potrzeba mądrej polityki migracyjnej. Żeby utrzymać gospodarkę będziemy niewątpliwie potrzebować rąk do pracy. Myślę, że otwarcie się na wschód jest bardzo ważne. Ważne jest to, żebyśmy mogli przyjmować te osoby, które będą dobrze się asymilowały i przyjmowały europejskie wartości.

Od kilkunastu lat ważnym problemem naszego miasta jest brak wystarczającej ilości stabilnych miejsc pracy. Wielu mieszkańców codziennie dojeżdża do innych miast i miejscowości. Na co Łaskarzew mógłby postawić, jeśli chodzi o stworzenie nowych miejsc pracy?

Jest taki proces nazywany „wypalaniem centrum”. Centra wielkich miast stają się mniej przyjazne dla życia. Obserwujemy to w Warszawie. Mieszkańcy przenoszą się na obrzeża. Myślę, że przy odpowiednim wsparciu wiele osób mieszkających obecnie w Warszawie trafi również do Łaskarzewa.

Uważam, że trzeba bazować na dotychczasowym doświadczeniu, na tych gałęziach rzemiosła i przemysłu, które były tu rozwijane od lat. Jak choćby przemysł obuwniczy i przetwórstwo tworzyw sztucznych. Dużych szans upatruję w tym, że jest to miejscowość położona kilkadziesiąt kilometrów od Warszawy i Lublina, w świetnym miejscu, z dostępem do linii kolejowej, w bliskiej odległości drogi szybkiego ruchu. Potencjał rozwojowy dla Łaskarzewa jest bardzo, bardzo duży.

Prezentuje pan burmistrz znacznie bardziej optymistyczny punkt widzenia niż ten obowiązujący w naszym mieście… W Łaskarzewie dominuje imposybilizm, czyli przekonanie, że niewiele da się zmienić.

Jeżeli mądrze ułożymy polską politykę, jeżeli partie polityczne znajdą pewien wspólny mianownik co do pryncypiów, co do strategii rozwoju naszego państwa, i nie będziemy dwoma zwaśnionymi plemionami, to porozumienie przeniesie się na dół. Nie jestem naiwny i nie wierzę w to, że wyciszą się wszystkie spory. Ale mam nadzieję, że nie będzie takich żenujących spektakli, jakie czasami obserwujemy w Sejmie. A to przenosi się również na poziom samorządu, również warszawskiego czy łaskarzewskiego.

Jakie plany, polityczne, samorządowe, ministerialne ma pan burmistrz na najbliższe miesiące w kontekście zbliżających się wyborów samorządowych i do Parlamentu Europejskiego?

Jestem bardzo przywiązany do samorządu, ale jeszcze nie podjąłem decyzji. Od 17 lat jestem burmistrzem dzielnicy Praga Południe, kończę czwartą kadencję. Wraz z moimi współpracownikami, z radnymi, z dużą konsekwencją rozwijamy naszą dzielnicę. Inwestycje sięgają tu 70-90 mln zł rocznie. Prowadzimy gruntowną modernizację stadionu lekkoatletycznego przy ul. Podskarbińskiej, budujemy i rozbudowujemy szkoły. Jesteśmy w pełnym inwestycyjnym biegu.

Jeśli pojawiłyby się jakieś nowe perspektywy, to bardzo mocno zastanawiałbym się nad swoimi decyzjami, ponieważ wiele jeszcze mamy do zrobienia w naszej dzielnicy.

Czy bez względu na to jak rozwinie się pańska kariera polityczna może pan obiecać mieszkańcom Łaskarzewa, że będzie pan o nas pamiętał również w przyszłości?

Jak najbardziej. Poznałem wielu wspaniałych łaskarzewiaków. Wiem jak bardzo jesteście zaangażowani w sprawy swojego miasta. Mam duży sentyment do Łaskarzewa, pochodzący jeszcze z dawnych czasów. Ludomir Dąbrowski, mój kolega i przyjaciel z lat szkolnych, jest pochowany na państwa cmentarzu wraz z mamą i swoimi przodkami. Z jego i jego mamy opowieści znam Łaskarzew, o którym opowiadali z wielką sympatią. Jego rodzina mieszkała w dobrach Uścienieckich. Gdy poznałem burmistrza Waldemara Larkiewicza, od razu przypomniałem mu, że mam sentymentalny związek z Ziemią Łaskarzewską.  

Nie wszystko zależy ode mnie, ale jeżeli tylko będę mógł, to bardzo chętnie pomogę w uzyskiwaniu środków spoza budżetu, w tym ze środków samorządu Województwa Mazowieckiego czy ze środków unijnych. Mam nadzieję, że otworzy się wreszcie perspektywa skorzystania ze środków KPO oraz z nowej perspektywy finansowej Unii.

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Sławomir A. Danilczuk

Foto: Urząd Dzielnicy Pragi-Południe w Warszawie

Zakup niezbędnego sprzętu komputerowego- wsparcie dla Fundacji Lokalny Reset.

Fundacja Lokalny Reset złożyła wniosek i uzyskała dofinansowanie na realizację zadania Zakup niezbędnego sprzętu komputerowego ze środków Funduszu Wspierania Rozwoju Społeczeństwa Obywatelskiego w ramach Rządowego Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018-2030.

Kwota dofinansowania w wysokości 7.500 zł uzyskana została w ramach Priorytetu 5 PROO, którego celem jest wsparcie rozwoju instytucjonalnego organizacji społeczeństwa obywatelskiego oraz zwiększenie udziału tych organizacji w życiu publicznym i upowszechnianiu demokratycznych norm obywatelskości – wsparcie doraźne.

Celem dofinansowania jest zakup komputera przenośnego wraz z oprogramowaniem i torbą transportową.

Śp. Irena Płodziszewska – Nauczyciel, Pedagog, Wychowawca. Wspomnienie prywatne

Z wielkim smutkiem przyjęliśmy wiadomość o śmierci Śp. profesor Ireny Płodziszewskiej, wybitnego pedagoga, nauczyciela języka polskiego, wychowawcy wielu pokoleń uczniów I Liceum Ogólnokształcącego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Garwolinie. Wychowawcy rocznika 1987-1991.

Półmetek, LO w Garwolinie, 1989 r.

Praca bardzo dobra, pismo nieczytelne

Śp. profesor Irena Płodziszewska była przede wszystkim moim nauczycielem języka polskiego i wychowawcą rocznika 1987-1991. Przez długie 4 lata okazywała nam, swoim uczniom, anielską wręcz cierpliwość. Jeden z pierwszych napisanych przeze mnie sprawdzianów Pani profesor opatrzyła komentarzem: „Praca bardzo dobra. Pismo nieczytelne! Pisz wyraźnie! Następnym razem nie będę tego sprawdzać!” I tak do połowy czwartej klasy, kiedy po raz pierwszy dostałem kartkówkę z adnotacją: „Praca nieczytelna, ndst.”  

Zawsze pełna wyrozumiałości i wielkodusznego dystansu dla naszych wymówek, niedorzecznych pomysłów, absurdalnych wyskoków. O niektórych pisały wówczas gazety wojewódzkie. W takich sytuacjach patrzyła na nas z pobłażliwym uśmiechem, jakby chciała powiedzieć: Nic mnie już nie zdziwi, nic mnie nie zaskoczy.

Nasza Pani Psorka. Niezwykle skromna, taktowna, z ironicznym poczuciem humoru. Zawsze starała się trzymać nas na dystans. Nie lubiła celebry wokół własnej osoby. Namówienie jej na zrobienie choćby jednego zdjęcia było nie lada wyzwaniem.  

Reżyser widowisk scenicznych i życiowych wyborów

Śp. profesor Irena Płodziszewska była nie tylko wybitną polonistką, wieloletnim nauczycielem i wychowawcą I Liceum Ogólnokształcącego w Garwolinie im. Marszałka Józefa Piłsudskiego. Liczni absolwenci do dziś pamiętają przygotowane pod Jej kierunkiem doskonałe widowiska sceniczne i spektakle teatralne. Niektóre z nich, jak wystawiane po wielokroć na deskach Kina Wilga Moralność Pani Dulskiej czy Grube Ryby były niezwykłym przeżyciem zarówno dla wypełniającej salę po brzegi młodej widowni, jak i samych aktorów – licealistów.  

To właśnie pokolenie Jej wychowanków oraz osób, których wyobraźnię rozbudziły spektakle przygotowane pod kierunkiem profesor Ireny Płodziszewskiej na przełomie lat ’80 i ’90, współtworzą dziś dynamicznie rozwijającą się garwolińską scenę teatralną.

Dla większości z nas, którzy mieliśmy przywilej rozwijać się pod pedagogiczną opieka Pani Profesor Ireny Płodziszewskiej, będzie Ona uosobieniem osobistego uroku, taktu, wyrozumiałości i kultury.  

Sławomir Danilczuk

Msza żałobna za duszę śp. profesor Ireny Płodziszewskiej odbędzie się w dniu 16 listopada 2023 r. (czwartek) o godz. 14.30 w kościele pw. Matki Boskiej Częstochowskiego w Garwolinie, po czym nastąpi odprowadzenie Zmarłej na Cmentarz Parafialny.

Dziennikarstwo obywatelskie- Be the Media

Głównym powodem pojawienia dodatkowego obiegu informacyjnego była potrzeba przekazywania społeczeństwu treści nieprzefiltrowanych i nieocenzurowanych przez redakcje tytułów wydawanych przez dominujące korporacje. Niski próg wejścia na rynek medialny połączony z możliwością dotarcia do szerokiego grona odbiorców- dzięki technologiom internetowym- stworzył możliwość dotarcia z przekazem kierowanym bezpośrednio przez dziennikarzy- dziennikarzy obywatelskich do społeczeństwa. Wąskie grupy nadawców przestały decydować o tym, jaki przekaz może a jaki nie może być kierowany do odbiorców.

Między korporacyjnym młotem a politycznym kowadłem

Uwaga wielkonakładowych wydawnictw prasowych skupia się głównie na własnym interesie ekonomicznym- jako przedsiębiorstwa są przede wszystkim podmiotami nastawionymi na zysk. Muszą zatem uwzględniać interesy reklamodawców, bez których nie mogłyby funkcjonować. Inną grupą, z którą mainstreamowi wydawcy muszą się liczyć to politycy. Poprzez instytucje publiczne na które mają wpływ, stanowią oni poważną grupę reklamodawców. Dodatkowo są oni źródłem cennych informacji, których publikacja pozwala umacniać pozycję rynkową tytułów prasowych.

Dobrze rozumiany interes społeczny często stoi w sprzeczności zarówno z oczekiwaniami korporacji dążących do generowania coraz większych zysków, jak i polityków propagujących własne narracje czy próbujących ukryć niewygodne dla siebie fakty. Media głównego nurtu funkcjonowały i funkcjonują pomiędzy młotem prywatnego biznesu a kowadłem politycznych wpływów.

Bądź szybszy niż dziennikarz

Twórcy mediów obywatelskich dostrzegli i nadal dostrzegają, że treści prezentowane w wielkonakładowych mediach dalekie są od zobrazowania tego co tak naprawdę dzieje się w świecie. Rozbudowane zespoły redakcyjne funkcjonujące w wielopoziomowych strukturach zależności korporacyjnych miały problem z dotarciem do bliskich ludziom tematów. Publikowane ze znacznym opóźnieniem materiały dotyczące problemów lokalnych dostosowane były do linii ideowych poszczególnych tytułów. Zależności te dostrzegał i dobrze rozumiał redaktor naczelny portalu Wiadomości24.pl Paweł Nowicki, którego pomysł na dziennikarstwo obywatelskie można opisać poniższym stwierdzeniem:   

Dziennikarstwo obywatelskie polega na opisywaniu ludzi, wydarzeń i spraw, których nie ma w tradycyjnych mediach albo są przedstawiani w dziwnym świetle lub zbyt rzadko. [1]

Rolę nieprofesjonalistów podejmujących zadania reporterskie wyjątkowo trafnie opisuje poniże stwierdzenie:  

Dziennikarze obywatelscy piszą o sprawach, które ich nurtują, cieszą, smucą, denerwują. Najczęściej poruszają tematy inne niż te które realizowane są w tradycyjnych mediach. [2]

Moda na dziennikarstwo obywatelskie

Niezależni dziennikarze obywatelscy coraz częściej decydować będą o kształcie współczesnego dziennikarstwa [3]

– czytamy w jednym z opracowań sprzed kilkunastu lat.  

Dziś niezrzeszeni, niemający za sobą zaplecza redakcyjnego reporterzy obywatelscy natrafiają na szereg trudności charakterystycznych dla rynku medialnego. Presja czasu wynikająca z możliwości natychmiastowej publikacji treści za pośrednictwem internetowych narzędzi i platform, konkurencja ze strony innych publicystów i wielkonakładowych redakcji, wreszcie mnogość pojawiających się informacji i narracji.

W gąszczu rynkowych wymagań i medialnych zależności dziennikarz obywatelski musi odnaleźć swoją niszę dostarczając odbiorcy atrakcyjnych treści bez narażania się przy tym na zarzut braku wiarygodności i odpowiedzialność prawną za ewentualne pomyłki czy błędy.

Reporterzy obywatelscy są często gotowi podejmować tematy i udostępniać informacje, których publikacji nie podjęliby się zawodowi dziennikarze funkcjonujący w ramach korporacyjnych redakcji. Kalkulacja ryzyka utraty pracy i pozycji zawodowej przez profesjonalistów w wyniku podejmowania niewygodnych tematów bierze często górę nad dobrze pojętym interesem społecznym odbiorców.

W ten sposób pojawia się luka popytu na treści, którą wypełnić mogą niezależni publicyści obywatelscy.

Bądź szybszy niż dziennikarz [4]

– zachęcał do aktywności medialnej nieprofesjonalistów serwis Alert24.pl.

Z dzisiejszej perspektywy powyższe hasło portalu Gazeta.pl moglibyśmy uzupełnić o dodatkowe wskazówki: weryfikuj źródła, buduj sieć kontaktów i doskonal warsztat dziennikarski.

Sławomir Danilczuk

Foto: Pixabay


[1] Media obywatelskie jako platforma komunikacji międzyludzkiej, M. Łosiewicz, B. Kłusek-Wojciszke.

[2] Tamże.

[3] Dziennikarstwo obywatelskie w dobie Inernetu, M. Szpunar

[4] Tamże.


Powyższy artykuł powstał przy współpracy z Fundacją Lokalny Reset.
Wesprzyj Fundację swoją wpłatą.

Fundacja Lokalny Reset
25 1020 4476 0000 8002 0467 7771

Na cele statutowe fundacji


Media Obywatelskie – Każdy jest Reporterem

Media obywatelskie powstawały w czasach znacznie mniej odległych niż mogłoby się nam wydawać. Proces ich tworzenia związany był z upowszechnieniem komunikacji masowej z wykorzystaniem technologii cyfrowych, w szczególności internet, jako jednego z głównych narzędzi rozpowszechniania informacji. Dało to możliwość włączenia w proces gromadzenia, opracowania i udostępniania komunikatów medialnych- newsów, zdjęć, artykułów, filmów- podmiotom nie zawsze dysponującym kosztownym zapleczem personalnym, logistycznym i technicznym. Dzięki społecznościom mediów internetowych możliwe stało się tworzenie, publikowanie oraz szeroka dystrybucja treści z pominięciem mainstreamowych nadawców.

Bądź jednym z Mediów

Przyjmuje się, że początkiem nowego zjawiska było powstanie serwisu Independent Media Center, określanego częściej jako Indymedia, który został stworzony w 1999 r. w związku z organizowanym w amerykańskim Seattle szczytem Światowej Organizacji Handlu. Portal Indymedia miał być swego rodzaju centrum medialnym dostarczającym niezależnych od przekazu nadawanego w mediach głównego nurtu informacji na temat szczytu.

Twórcom platformy przyświecała prosta idea: “Don’t Hate the Media, Be the Media”, co można przetłumaczyć jako „Przestań nienawidzić Mediów, Bądź jednym z Mediów”.

Innym projektem stanowiącym źródło inspiracji dla wielu twórców mediów obywatelskich był stworzony w 2000 roku południowokoreański serwis OhmyNews.com. Przy udziale wsparcia redakcyjnego i kontroli społecznej dostarczanych materiałów, informacje publikować mógł tam każdy. „Każdy obywatel jest reporterem”– brzmiało motto tego portalu. [1]

Media Obywatelskie w Polsce

Pojawienie się mediów obywatelskich w naszym kraju odnotowujemy z kilkuletnim opóźnieniem w stosunku do państw zachodnich. Ich działalność zapoczątkowana została m.in. przez takie platformy jak Wikinews (2005 r), Wiadomości24, MM Moje Miasto, Salon24,  (2006 r.),  Interia360, CentrumPR  (2007 r.), Kontakt24.TVN (2010 r.). Narzędzia dziennikarstwa obywatelskiego umożliwiające kreację, publikację i dystrybucję materiałów informacyjnych tworzonych przez ‘nieprofesjonalistów’ udostępnione zostały głównie przez mainstreamowych nadawców. Przejęli w ten sposób kontrolę nad znaczną częścią aktywności niezależnych dziennikarzy obywatelskich. Zdecydowana większość z wymienionych powyżej portali, poza Salon24, została utworzona przez korporacje medialne. [2]

Biuletyny samorządowe czy media obywatelskie?

Media obywatelskie, skupiające obecnie swoją działalność głównie w obszarze samorządów lokalnych, mają coraz większy problem z zachowaniem swojej niezależności. Z jednej strony kontrolę nad publikacją informacji przejmują koncerny medialne wydające lokalne tytuły prasowe, z drugiej strony liczącym się źródłem przychodu dla mniejszych wydawców stały się samorządy.

W Polsce większość lokalnej przestrzeni medialnej zajmują periodyki samorządowe, których liczba wynosi obecnie około 800. Mniej, bo zaledwie 780 tytułów publikowanych jest przez wydawców prywatnych, z czego zaledwie 150-170 możemy określić jako ‘media niezależne’. [3]

Samorządowcy wolą spokój i ciszę. Nie lubią gdy ktoś patrzy im na ręce, poddaje ocenie ich działalność, wskazuje błędne decyzje, zaniedbania i niekompetencję. Dlatego włodarze miast i miejscowości wolą wspierać przychylne im tytuły, albo też finansować wydawanie własnych ‘publikacji prasowych’.

Dzięki temu mają znaczący wpływ na to, o czym informowani są mieszkańcy. Czy jednak odbywa się to z korzyścią dla lokalnych społeczności i funkcjonowania demokracji?

Sławomir Danilczuk

Foto: Pixabay


[1] Za Media obywatelskie jako platforma komunikacji międzyludzkiej, M. Łosiewicz, B. Kłusek-Wojciszke.

[2] Za Niech cię usłyszą – serwisy dziennikarstwa obywatelskiego, W. Sokołowski, Wikipedia

[3] Konferencja Media lokalne i obywatelskie – między niezależnością a presją finansową.

 


Powyższy artykuł powstał przy współpracy z Fundacją Lokalny Reset.
Wesprzyj Fundację swoją wpłatą.

Fundacja Lokalny Reset
25 1020 4476 0000 8002 0467 7771

Na cele statutowe fundacji


Rycerska – miejsce idealne na Centrum Kultury

Restauracja Rycerska przez kilka dziesięcioleci była jednym z najbardziej charakterystycznych miejsc w Łaskarzewie. Zlokalizowana w sąsiedztwie Alejek i dawnego boiska piłkarskiego stanowiła stały punkt weekendowych wieczorów i niedzielnych spacerów mieszkańców. Na początku lat ‘2000 sprywatyzowana i przekształcona w hurtownię hydrauliczną. Dziś ten obiekt powinien zostać pozyskany przez Miasto i zaadaptowany na potrzeby spotkań kulturalnych- w Łaskarzewskie Centrum Kultury.

Jeśli wyobrazić sobie najbardziej optymalne miejsce w naszym mieście, w którym mogłoby powstać Centrum Kultury, trudno sobie wyobrazić lepszą lokalizację. Bliskość centrum, sąsiedztwo Alejek, możliwość ekspansji na teren dawnego boiska piłkarskiego, gdzie byłaby możliwość stworzenia dodatkowych obiektów. Oczywiście po uprzednim odzyskaniu własności tych terenów przez Miasto od Wspólnoty Gruntowej.  

Jedna ze strategicznych nieruchomości Miasta Łaskarzew

W ankiecie przeprowadzonej jesienią 2022 r. mieszkańcy uznali, że obiekt dawnej Restauracji Rycerska jest jedną ze strategicznie ważnych dla rozwoju Miasta Łaskarzew nieruchomości. Aż 48% respondentów uznało, że obiekty położone przy ul. Księdza Ściegiennego 2 są istotne dla rozwoju Łaskarzewa, obok takich terenów jak Park Alejki, Ligówki, Kępki czy Małpi Gaj. Więcej informacji na temat kluczowych dla miasta nieruchomości znajduję się w Realnej Strategii Rozwoju.

Hydrotex, póki co, nie został sprzedany

Rycerska nadal rozbudza wyobraźnię licznych mieszkańców. Lokalna wieść gminna niesie, że budynki Hydrotex’u zostały zakupione przez osoby lub organizację powiązaną z lokalną władzą. Weryfikacja księgi wieczystej nie potwierdza, jakoby w ostatnim czasie doszło do transakcji kupna-sprzedaży tej nieruchomości. Jeśli obiekt nadal nie został sprzedany, to znaczy że może zostać pozyskany dla potrzeb Miasta. A potrzeb tych jest bardzo dużo.

Centrum Kultury, Ośrodek Zdrowia, Remiza OSP?

Obecni i przyszli włodarze powinni zbadać możliwości wykorzystania tej nieruchomości. W porozumieniu z obecnymi właścicielami należałoby przeprowadzić profesjonalną analizę techniczną i prawną obiektów. Wówczas teorie domorosłych ekspertów budownictwa mogłoby zostać zweryfikowane.

Alternatywnym rozwiązaniem mogłoby być utworzenie Przychodni Zdrowia w wyremontowanych budynkach frontowych (wielkość pomieszczeń, dostęp miejsc parkingowych przed budynkiem) oraz przeniesienie Straży Pożarnej do obiektów technicznych, znajdujących się na tyłach dawnej Rycerskiej.

Wówczas napis na budynku ul. Alejowej 13 zyskałby realne znaczenie. Mieszkańcy Łaskarzewa mogliby odzyskać na własność Bibliotekę Miejską, Klub Bajka, pomieszczenia nad Bajką oraz Kino Promnik. A łaskarzewska młodzież miałaby się wreszcie gdzie podziać.

Sławomir Danilczuk

Foto: SAD


Powyższy artykuł powstał przy współpracy z Fundacją Lokalny Reset.
Wesprzyj Fundację swoją wpłatą.

Fundacja Lokalny Reset
25 1020 4476 0000 8002 0467 7771

Na cele statutowe fundacji


Zwolennicy lokalnego układu władzy bronią status quo

Po publikacji artykułu, w którym łaskarzewscy licealiści opowiedzieli o przygnębiającej tutejszej codzienności wylała się fala szczególnego hejtu. Zdecydowana większość komentujących, rekrutujących się z grona dzieci i rodzin tutejszych radnych, urzędników i społeczników skupiła się na dwóch głównych obszarach: prezentacji powodów, dla których w Łaskarzewie nie da się niczego zmienić oraz hejtu skierowanego pod adresem piszącego te słowa. Nad realnymi potrzebami i problemami łaskarzewskich nastolatków pochyliło się naprawdę niewielu. A jest o czym myśleć i dyskutować.

Gdy przyjrzymy się komentarzom pod większością artykułów publikowanych na facebookowym profilu wŁaskarzewie oraz profilach lokalnych grup dyskusyjnych zauważymy pewne niezmienne prawidłowości. Oto wybrane aspekty stałych elementów narracji prezentowanych przez komentujących powiązanych z tutejszym establishmentem.

 „Obiektywne” głosy dzieci urzędników, radnych, społeczników…

Głównymi komentującymi są zazwyczaj osoby rekrutujące się ze środowisk lokalnego układu władzy. Kilkanaście miesięcy temu dużą aktywność wykazywali hejterzy z tak zwanej nieformalnej grupy Łaskarzew2030, działającej pod patronatem męża obecnej burmistrz, Eryka Laskowskiego. Rekrutowali się oni z grona osób związanych z lokalnym stowarzyszeniem CIA, w którym burmistrz Laskowska, jej mąż i powiązani z nimi urzędnicy mają duże wpływy. W skład zarządu stowarzyszenia wchodzą m.in. były sekretarz Miasta Henryk Dąbrowski, szwagier burmistrz- Łukasz Laskowski, czy niezwykle aktywny w atakowaniu i wykluczaniu ‘niewygodnych łaskarzewiaków’ z debaty publicznej osobnik, Krzysztof Kaczorowski.

W ostatnim czasie największą aktywność w obrzydzaniu mieszkańcom publicznego zabierania głosu o ważnych dla Miasta sprawach są członkowie rodzin, najczęściej dzieci łaskarzewskich radnych, urzędników i społeczników. Osób, którzy głęboko tkwią w lokalnym układzie zależności i którzy na wszelkie sposoby próbują blokować zmiany w mieście.

To z ich strony wylewa się największa fala hejtu wobec tych, którym nie podoba się jak prowadzone są sprawy miasta i w jakim kierunku zmierzamy. To oni przekierowują dyskusje tak, by odejść od istoty tematów i prowokować wątki personalne.

Osoby te, zarzucając innym brak obiektywizmu, sami są zainteresowani by ich rodzice oraz członkowie ich rodzin dalej zajmowali stanowiska w Urzędzie, dalej zasiadali w Radzie Miasta, w dalszym ciągu okupowali lokalne organizacje pozarządowe. I czerpali z tych funkcji różnego rodzaju profity.

5 głównych narracji zwolenników lokalnego układu władzy

Przegląd wpisów zwolenników lokalnego układu władzy pozwala wyszczególnić kilka głównych, stosowanych przez nich narracji:

*Trzeba się cieszyć z tego co jest, że COŚ w ogóle jest

*Niczego istotnego NIE DA SIĘ zmienić, niczego nowego nie da się zrobić tak jest i tak już musi być

*Łaskarzewiacy są ‘SŁABI’, niczego NIE USZANUJĄ, nie potrafią korzystać z tego co mają

*Łaskarzew NICZEGO NIE POSIADA, miasto niczego nie ma (w związku z tym nic nie da się zrobić)

*Co TY ZROBIŁEŚ dla Łaskarzewa?

Ponadto standardowo stosowane są wykluczanie, groźby, pomówienia, plotki, zastraszanie- przez różne osoby, pod różnymi pretekstami i pod różną postacią.

„I co ja mam z tym człowiekiem zrobić?

Dzieje się tak zarówno podczas Sesji Rady Miasta, podczas spotkań publicznych, w dyskusjach internetowych. Przykłady?

„strażacy się na ciebie szykują”– radny podczas sesji Rady Miasta,  

„będziemy cię niszczyć” – wiceprezes ŁKS Promnik podczas walnego zgromadzenia,  

„zamknij się ja teraz mówię” – mąż burmistrz, społecznik podczas konsultacji społecznych

„i co ja mam z tym człowiekiem zrobić?” – burmistrz podczas konsultacji społecznych

„jak nie dacie pieniędzy na straż, wezmę samochód strażacki i rozwalę wam Halę”– społecznik w przerwie Sesji RM

„to ja powiem po twojemu… WYPIERDALAJ”– radny, przewodniczący komisji budżetowej na jednym z forów FB.

Podobnie dzieje się  przy okazji każdej właściwie dyskusji, dotyczącej istotnych kwestii Łaskarzewa. W obronie lokalnego układu władzy i realnych interesów urzędników, radnych, samorządowców.  

Jak długo główny ton dyskusji w Łaskarzewie będą w dalszym ciągu narzucać takie autorytety jak Pilarscy, Sadkowscy, Głowaccy, Laskowscy, Kaczorowscy, Bożkowie, tak długo Łaskarzew będzie „wymierającą wioską”, której przyszłością jest „relokacja czekoladowej społeczności”.

Łaskarzew będzie umierał w wymiarze gospodarczym, społecznym, kulturowym i demograficznym.

Sławomir Danilczuk

Foto: Źródło- Facebook.

Aktualizacja: 03.11.2023 r.