Zarząd Wspólnoty Gruntowej chce przekazać grunty FOK Pollena

Dotarliśmy do informacji, z których jednoznacznie wynika, że zarząd Spółki dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej w Łaskarzewie jest gotów przekazać spółce FOK Pollena S.A. grunty pod budowę nowego zakładu produkcyjnego. Planowane jest zwołanie walnego zebrania członków Wspólnoty celem podjęcia stosownych uchwał w tej sprawie.

Z informacji do jakich udało nam się dotrzeć wynika, że w dniu wczorajszym, tj. 19 grudnia 2023 r. doszło do spotkania członków zarządu Wspólnoty Gruntowej w Łaskarzewie z przedstawicielami zarządu spółki FOK Pollena S.A. przy udziale członków Rady Miasta Łaskarzew. Spotkanie dotyczyło możliwości przekazania przez Spółkę dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej w Łaskarzewie gruntów o powierzchni ponad 5,5 hektara pod budowę nowej hali produkcyjnej producentowi opakowań kosmetycznych. Dzięki tej inwestycji w Łaskarzewie mogłoby powstać na początek około 100, a docelowo kilkaset nowych miejsc pracy.

Jak ustaliliśmy Zarząd Wspólnoty Gruntowej poważnie rozważa przekazanie należących do nich gruntów największemu pracodawcy w Łaskarzewie. Decyzja ta musi zostać podjęta przez członków wspólnoty gruntowej na walnym zebraniu Spółki. Dlatego też niezbędne będzie zwołanie nadzwyczajnego walnego zgromadzenia Spółki celem przedstawienia propozycji i podjęcia stosownych uchwał przez członków wspólnoty w formie głosowania.

Co ciekawe, w spotkaniu nie uczestniczył nikt z przedstawicieli Urzędu Miasta w Łaskarzewie.

Sławomir Danilczuk

Stagnacja i zastój- dobre miny do złej gry

Jedno z najbardziej przedsiębiorczych, dynamicznych, najzamożniejszych i najbardziej kwitnących gospodarczo miasteczek lat ’80, ’90 dawnego województwa siedleckiego zamiera. Niemal 20 lat temu przestało się rozwijać i trwa w dziwnym odrętwieniu. Jednym z głównych powodów takiego stanu rzeczy może być wieloletnia, wyćwiczona bierność społeczna łaskarzewiaków, powodowana z jednej strony wygodnictwem samych mieszkańców, z drugiej strony skutecznym zniechęcaniem przez przedstawicieli lokalnych 'działaczy’.

W latach ’80 brak zaangażowania społecznego mógł wynikać z charakteru ustroju politycznego państwa. Najbardziej aktywni wówczas byli towarzysze partyjni. Łaskarzewiacy zajmowali się zarabianiem pieniędzy- na tyle na ile władza wtedy pozwalała. Ważne było, żeby nie dać się przyłapać.

W latach ’90 nawyk ten uległ gwałtownemu wzmocnieniu. Z jednej strony można było prowadzić własny biznes na coraz większą skalę, z drugiej zaś do spraw publicznych lepiej było się nie wtrącać.

Zasada była prosta: jeśli my zaczniemy interesować się władzą, to władza może zainteresować się nami. Ten sposób myślenia przetrwał do dziś. Niepotrzebnie.

Kliki, koterie, lokalne grupy interesów

Brak społecznego zaangażowania w latach ’80 i ’90 wynikał w znacznej mierze z charakteru prowadzonych przez łaskarzewiaków biznesów- głównie indywidualnych działalności, niewielkich zakładów rzemieślniczych i firm handlowych. Przedsiębiorcy woleli pilnować swoich spraw, zarabiać coraz większe pieniądze, pozostawiając sprawy publiczne lokalnym urzędnikom, radnym, aktywistom i społecznikom. Pracownicy etatowi starali się wiązać koniec z końcem. Wszystkim żyło się raczej dobrze.

Rezultatem takich zaniechań był jednak brak realnej inicjatywny ze strony radnych i społecznej kontroli nad tym co dzieje się w mieście. Urząd Miasta obrósł układami rodzinnymi, społecznicy starali się nie zabierać głosu w sprawach kontrowersyjnych, czerpiąc większe lub mniejsze korzyści ze swojej aktywności- korzyści ekonomiczne, społeczne, polityczne.

Radni, bardzo często osoby przypadkowe, bez odpowiedniego przygotowania, przeszkolenia, wiedzy i doświadczenia, w sposób bardzo ograniczony sprawowali funkcje kontrole w imieniu mieszkańców. Reprezentanci obecnej kadencji, w przeważającej większości zajęci załatwianiem własnych interesów kosztem interesu społecznego, stanowią wyjątkowo niechlubny przykład tego, jak powinno sprawować się funkcję radnego.

„Będziemy cię niszczyć…” – standardy życia publicznego

Podczas niedawnych obrad walnego zebrania sprawozdawczo-wyborczego lokalnego stowarzyszenia sportowego, na samym początku zebrania po zadaniu niewinnego pytania o sprawy proceduralne, jeden z członków zarządu zasiadający za prezydialnym stołem zapowiedział, że moja działalność może skutkować tym, że „będziemy cię niszczyć”.

Siedzący obok prezes zarządu stowarzyszenia nie zareagował w ogóle. Nie zareagował także siedzący w pierwszych rzędach przewodniczący Rady Miasta Łaskarzew.

Najwidoczniej takie są obowiązujące standardy życia publicznego w naszym mieście. Pogróżki nie dziwią ani radnych, ani społeczników.

Podczas walnego zgromadzenia Spółki Dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej w Łaskarzewie jej prezes oświadczył do mikrofonu, że jeśli nie opuszczę sali posiedzeń, to wyrzuci mnie przez balkon z pierwszego piętra. Na sali obecni byli radni, byli burmistrzowie, lokalni społecznicy, burmistrz Anna Laskowska. Na trwający przez kilkanaście minut atak słowny na mnie prezesa Pietrzaka nie zareagował nikt.

Standardy takich zachowań narzuca i podtrzymuje obecna ekipa z burmistrz Laskowską na czele. Z działaniami wykluczającymi i zastraszającymi z tej strony lokalnej sceny politycznej spotkałem się już wielokrotnie. Pisałem o tym w kilku poprzednich tekstach. Wykluczające ataki na mieszkańców zainteresowanych sprawami miasta wydają się być oczywistym sposobem prowadzenia codziennej działalności publicznej.

Nikt za was niczego nie załatwi

Mieszkańcy Łaskarzewa powinni pamiętać, iż ukształtowany przez ostatnie 20-30 lat łaskarzewski układ koterii, powiązań i klik ma na uwadze głównie własne korzyści, interesy i profity. Nikt za mieszkańców niczego nie załatwi, jeśli nie będą oni angażować się w sprawy publiczne. Nie zrobią tego ani urzędnicy, ani radni, ani społecznicy. Mogliśmy się o tym przekonać na przykładzie remontu ul. Garwolińskiej.

Jeśli mieszkańcy chcą by miasto nie przerodziło się w zmurszały, paździerzowo-tekturowy skansen, powinni zacząć zmieniać swoje nawyki w zakresie społecznej aktywności. Powinni zacząć poważnie interesować się sprawami miasta i przestać się bać. Nie ma czego.

Sławomir Danilczuk

FOTO: UM Łaskarzew, SAD


Powyższy artykuł powstał przy współpracy z Fundacją Lokalny Reset.
Wesprzyj Fundację swoją wpłatą.

Fundacja Lokalny Reset
25 1020 4476 0000 8002 0467 7771

Na cele statutowe fundacji


Miasto sześciu tysięcy mieszkańców

Lata mijają a w Łaskarzewie problemów nie ubywa. Kłopoty z bieżącymi projektami inwestycyjnymi splatają się z brakiem perspektyw i poczuciem zbiorowej niemocy. Dlatego nasze miasto, mając z pozoru wszelkie atrybuty „miejsca z ogromnym potencjałem”, zamiast dynamicznego rozwoju w kolejnych latach traci szanse uzyskania statusu atrakcyjnego ośrodka gospodarczego, turystyczno-wypoczynkowego, kulturalnego czy edukacyjnego, przyciągającego nowe inwestycje i pozyskującego nowych mieszkańców.

Foto: SAD

Zgodnie z treścią Raportu o stanie miasta za 2021 r. liczba mieszkańców wynosi obecnie 4.715 i jest niższa o 88 osób w stosunku do roku 2018, kiedy to liczba mieszkańców miasta przekraczała 4.800.

Więcej informacji o tendencjach demograficznych dostarczają nam dane z lat 1995 -2021 opublikowane w portalu Polska w Liczbach. Możemy się stąd dowiedzieć, że szczytowy okres co do liczby mieszkańców przypadał na lata  2000-2005, kiedy to liczba łaskarzewiaków przekraczała 4900 osób (4.906 w roku 2000, 4.911 – 4.921 w latach 2002-2004 i 4.916 w 2004 r.).

Od roku 1995 liczba osób mieszkających w naszym mieście wzrosła z 4.632 do 4.715, czyli zaledwie o 83 osoby w 26 lat. Wzrost o… 1,8%.

Źródło: Raport o stanie Miasta Łaskarzew za 2021 r. UM Łaskarzew

Łaskarzew, Garwolin, Pilawa

Przedstawione powyżej dane prezentują się tym bardziej mizernie, jeśli zestawimy je z informacjami na temat demograficznego rozwoju Garwolina czy Pilawy. W 1995 r. liczba mieszkańców Garwolina wynosiła 16.310, natomiast w 2021 – 17.563, czyli o 1.253 osoby więcej. Wzrost o 7,5%. Zachowana jest przy tym wyraźna tendencja wzrostowa liczby mieszkańców w tym mieście.

Niezwykłą dynamikę wzrostu demograficznego zanotowała w ostatnich 26 latach Pilawa. Od 1995 r. kiedy była miasteczkiem z 3.501 mieszkańcami do 2021 r., kiedy to liczba mieszkańców wzrosła do 4.560, czyli o ponad 1.050 osób. W tym czasie Pilawa zanotowała wzrost liczby mieszkańców o ponad 30%. W zestawieniu z danymi naszego miasta to prawdziwy nokaut!

Łaskarzeweska stagnacja – główne przyczyny

Lata ’80, ’90 i pierwsza połowa lat ‘2000 to okres dynamicznego wzrostu zamożności znacznej części ludności naszego miasteczka. Wiąże się on głównie z rozwojem rzemiosła, produkcji obuwia i handlu, których głównymi odbiorcami były duże okoliczne ośrodki miejskie, m.in. Warszawa. Towarzyszył temu rozwój handlu lokalnego i usług, które realizowały potrzeby przedsiębiorców i coraz bardziej majętnych łaskarzewskich rodzin.

Niestety za wzrostem zamożności firm i osób indywidualnych nie nadążał rozwój lokalnej infrastruktury, ośrodków edukacji, kultury i wypoczynku. Jednak łaskarzewiacy, dysponujący wystarczającymi środkami, mogli te potrzeby realizować poza obszarem naszego miasta – w Garwolinie, Lublinie, Warszawie, miejscowościach wypoczynkowych – co tym bardziej wpływało na ograniczanie inwestycji lokalnych.

Wpływy podatkowe do budżetu miejskiego również nie przyrastały wprost proporcjonalnie do rosnącej zamożności mieszkańców.

Powyższe wieloletnie procesy wykreowały mechanizm braku zainteresowania problemami społeczności lokalnej przez znaczną część mieszkańców. W Łaskarzewie realizowana była strona biznesowa i zarobkowa, jednak inne potrzeby realizowane były poza miastem. Łaskarzew miał coraz mniej do zaoferowania swoim mieszkańcom – m.in. zlikwidowane Kino Promnik, Klub Bajka, Restauracja Rycerska, brak nowoczesnej infrastruktury sportowo – wypoczynkowej. Dlatego również oczekiwania mieszkańców wobec miasta zaczęły coraz bardziej zanikać.

Dodatkowym utrudnieniem w budowaniu oferty dla mieszkańców oraz inwestorów była i jest dosyć nietypowa okoliczność. Łaskarzew, miasto teoretycznie mające ogromny potencjał rozwojowy, nie jest właścicielem kluczowych obiektów i terenów, które do zbudowania takiej oferty były adekwatne.

Strategicznie istotne z punktu widzenia rozwoju miasta grunty i budynki należą do podmiotów niepublicznych, na łaskę i niełaskę których od dziesięcioleci skazany jest Urząd, a więc i wszyscy łaskarzewiacy.

Dom Pracy Twórczej Bajka, Foto: SAD

Miasto, które nie posiada niczego

Powyższy śródtytuł jest oczywiście pewnym uproszczeniem, chociaż nie odbiega zanadto od prawdy. Większość strategicznych terenów leżących na terenie Łaskarzewa jest obecnie w posiadaniu Spółki Dla Zagospodarowania Wspólnoty Gruntowej. Należą do nich, m.in. Alejki, dawne Ligówki (stare boisko piłkarskie przy Alejkach), Kępki, Małpi Gaj, Pasternik a nawet teren miejskiego targowiska.

Tereny te, jak i kilka innych działek, w najbliższej przyszłości powinny wrócić do dyspozycji Miasta Łaskarzew na prawach własności. Bez ich posiadania Miasto jest ubezwłasnowolnione i nie ma szans na jakikolwiek rozwój. Będzie dalej karleć, tracić mieszkańców i zyskiwać kolejne domowe pustostany.

Własnością Miasta, a więc nas wszystkich, nie są również strategiczne z punktu widzenia rozwoju lokalnej społeczności obiekty przy ul. Alejowej 13, tj. Klub Bajka, pomieszczenia nad Bajką (2 piętra), sala Kina Promnik, pomieszczenia Biblioteki Miejskiej, czy Stodoła w Alejkach.

Urząd, a więc i wszyscy mieszkańcy, utrzymuje te obiekty łożąc na nie przez lata znaczne sumy pieniędzy. Jednak z obiektów tych korzystają wąskie grupki uprzywilejowanych mieszkańców – dla pozostałych są to ośrodki w zasadzie niedostępne.

Władze i Rada Miasta powinny również podjąć działania w celu pozyskania na własność obiektów po dawnej Restauracji Rycerska i rozlewni oranżady, oraz terenów po dawnym Ośrodku Świt.

Są to kluczowe lokalizacje i obiekty, które powinny być optymalnie wykorzystywane, na których miasto mogłoby prowadzić długofalowe inwestycje, które mogłyby służyć całej łaskarzewskiej społeczności.

Foto: SAD

Miasto 6.000 mieszkańców

Władze, Rada Miasta, urzędnicy, społecznicy oraz wszystkie osoby, którym dobro i rozwój Łaskarzewa leżą na sercu powinni zdawać sobie sprawę, że głównym celem ich pracy i starań musi być budowanie środowiska miejskiego, pozwalającego na zwiększenie liczby mieszkańców Łaskarzewa do 6.000 osób.

Osiągnięcie takiej liczby mieszkańców możliwe jest w przypadku spełnienia co najmniej 6 warunków podstawowych:

Po pierwsze: zbudowanie oferty dla inwestorów lokalnych i ogólnopolskich, poprzez przygotowanie gruntów pod inwestycje oraz zapewnienie odpowiedniej infrastruktury.

Po drugie: zbudowanie oferty dla nowych mieszkańców, poprzez zapewnienie dostępu do niedrogich, uzbrojonych działek, na których mogłyby powstać nowe osiedla mieszkaniowe.

Po trzecie: przygotowanie infrastruktury edukacyjnej i opiekuńczej – zaplecze szkolne jest obecnie wystarczające, jednak należałoby zaplanować przygotowanie oferty przedszkolnej, w tym żłobka, poprzez rozbudowę istniejącego przedszkola Leśny Zakątek. Należałoby również przewidzieć budowę nowego ośrodka zdrowia.

Po czwarte: zbudowanie oferty kulturalno- rozrywkowej i rekreacyjnej dla obecnych i nowych mieszkańców, tak by Łaskarzew stał się magnesem przyciągającym dla okolicznych miejscowości. Należałoby rozpocząć od reaktywacji Sali Widowiskowej Kina Promnik (250 wygodnych foteli, sala projekcyjna, oświetlenie, scena, zamiast termomodernizacji budynku OSP), reaktywacji Klubu Bajka, przygotowania projektu Amfiteatru Leśnego w Alejkach, dla którego Stodoła stanowiłaby zaplecze logistyczno-sanitarne, czy zrealizowanie projektu rekreacyjnego w Małpim Gaju, łączącego nową kładką prawą i lewą stronę stawu na rzece Promnik, kierującą do powiększonego stawu z kąpieliskiem miejskim.

Realizacja budowy nowej hali sportowej, remont i oświetlenie boiska, oraz remont istniejącej hali wydają się być oczywistymi oczywistościami.

Po piąte: usprawnienie pracy aparatu urzędniczego najogólniej mówiąc – tu obszar działania jest duży, i można poprawić bardzo wiele.

Po szóste wreszcie: zbudowanie zaangażowania społeczności lokalnej, które nie będzie ograniczało się do działalności kilku stowarzyszeń, w których funkcjonuje de facto kilkanaście tych samych osób. Należy pamiętać, że siłą naszego miasta są jego mieszkańcy – zdolni, ambitni, pracowici. Bez wyzwolenia tego potencjału miasto nie ma szans na rozwój.

Foto: SAD

Po co nam 6.000 mieszkańców?

Wzrost liczby mieszkańców nie będzie możliwy bez stworzenia warunków do pojawienia się nowych miejsc pracy. W Łaskarzewie powinno znaleźć się miejsce na zakłady produkcyjne, centra przetwórcze, mini parki technologiczne – tego typu projekty realizowane są często w znacznie mniejszych miejscowościach niż miasto nad Promnikiem. Wystarczy przytoczyć przykład Sobolewa.

Nowe miejsca pracy, to nowi mieszkańcy, nowe mieszkania i domy, a to dodatkowe wpływy podatkowe do budżetu miasta.  

Sukcesywne zbliżanie się do celu 6000 mieszkańców, przekroczenie granicy 5.000 a potem 5.500 osób, zwiększyłoby zapotrzebowanie na nowe domy o 100 – 150 jednostek mieszkalnych, co przyczyniłoby się do poszerzenia się rynku zaopatrzeniowego i usług.

Przy obecnej strukturze demograficznej i coraz bardziej starzejącym się społeczeństwie, spowodowałoby również zwiększenie liczby uczniów szkół do odpowiednio ok. 300 (Szkoła nr 1) i 500 (Szkoła nr 2) dzieci.

Napływ świeżej krwi do miejskiego krwiobiegu przyczyniłby się rozwoju sportu i lokalnej kultury. Ożyłby na nowo Dom Pracy Twórczej i Klub Bajka. Reaktywowana Sala Widowiskowa Promnik mogłoby znów zatętnić życiem. Nowych zawodników i nowe sekcje sportowe zyskałby również ŁKS Promnik.

To jedynie część korzyści dla lokalnej społeczności, jakie mogłyby płynąć ze zwiększenia liczby mieszkańców do 5.500 – 6.000 osób.

Rzecz w tym, że niemal nikt z włodarzy łaskarzewskich przez ostatnie 30 lat nie myślał i nie myśli w sposób zaprezentowany powyżej. A jeśli nawet tak myślał czy myśli, to ten sposób myślenia nie znalazł odzwierciedlenia w debatach o naszym mieście oraz dokumentach i wieloletnich planach rozwoju Łaskarzewa.

Wystarczy przeczytać dokumenty i posłuchać o czym rozmawiają łaskarzewscy Radni podczas transmitowanych sesji.

SAD

Miasto społeczników i braku perspektyw

W Łaskarzewie przyjęło się, że na pewne tematy się nie rozmawia, że o niektórych sprawach głośno się nie mówi. Nawet o tych najważniejszych z puntu widzenia rozwoju miasta i życia prawie 5 tys. mieszkańców. Takich obszarów jest kilka – znają je wszyscy łaskarzewiacy. Przykłady? Strażacy, Wspólnota Gruntowa, Serbianki, Stowarzyszenie CIA, „gazeta łaskarzewska” Nasze Sprawy, staw i rzeka Promnik, oraz kilka innych organizacji i osób publicznych. Każdy mieszkaniec zgłaszający problemy, zadający trudne pytania, jest natychmiast atakowany i zastraszany. „Społecznicy” wyżej stawiają interesy wąskich grup niż szeroko pojmowany interes społeczny naszego miasta.

Rynek Duży, Łaskarzew, gruzowisko po fontannie miejskiej. Foto: SAD

W Łaskarzewie jest jak w filmie Rejs: „Dopuszczanie do krytyki, panie, to nikomu nie podoba się […] Tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było… tylko aplauz i zaakceptowanie…”

100 obrażonych strażaków

Podczas ostatniej sesji Rady Miasta padło kilka ciekawych stwierdzeń i sformułowań. Radny Łukasz Laskowski stwierdził, że niektórzy społecznicy, w tym strażacy „szykują się” na piszącego te słowa. „Obrażasz społeczników, ludzi którzy poświęcają swój czas, społecznie działają, tak jak strażacy…” – stwierdził radny Laskowski.

Referujący w imieniu Stowarzyszenia Ochotnicza Straż Pożarna w Łaskarzewie kwestie dotyczące budynku Domu Strażaka przy ul. Alejowej 13, pan Dariusz Sadkowski, były komendant OSP, stwierdził:

„Czy się komuś podoba, czy się nie podoba, chcąc utrzymać bezpieczeństwo tego miasta, naszego pięknego Łaskarzewa […] gmina za to płaci. A więc ogrzewanie, oświetlenie, termomodernizacja, wymiana pokryć dachowych, wymiana okien, wymiana wszystkiego. Nieważne ile to kosztuje – to ma być zapewnione w tej jednostce.” (godz. 17:37)

I w dalszej części:

„Nikt nie będzie nam wyznaczał, które sale będą na szkolenia, które będą na toalety, i na inne rzeczy. To jest nasz budynek, i my tym budynkiem zarządzamy.” (godz. 17:49)

To jak to jest, panowie społecznicy? Tak widzicie problem infrastruktury i finansów z perspektywy interesów ogółu mieszkańców Łaskarzewa? Koszty są nieważne? Ekonomia się nie liczy? Nieważne ile kosztuje termomodernizacja? 1.7 miliona złotych, „bo wam się należy”? Miasto, czyli mieszkańcy mają płacić, nie ma znaczenia, ile? Ale „to jest wasz budynek” i „nikt wam nie będzie wyznaczał”!

Drodzy Panowie z zarządu OSP: w stosunku do mieszkańców Łaskarzewa, budżetu miejskiego i dobrze pojętego interesu społecznego prawie 5.000 mieszkańców zachowujecie się nie tylko jak „stowarzyszenie prywatne”, ale jak zarządcy prywatnego folwarku. Z pewnością będę jeszcze o tym pisał.

Pan Sadkowski opowiadał na sesji, jak to 100 strażaków jest obrażonych określeniem „prywatne stowarzyszenie”.

Z wielu rozmów jakie miałem okazję przeprowadzić z mieszkańcami naszego miasta wynika, że większość z ok. 5.000 mieszkańców jest zbulwersowana i oburzona tym, jaki stosunek do ogólnie pojętego interesu społecznego wszystkich łaskarzewiaków, i do grosza publicznego (miasto – mieszkańcy- mają płacić ale nie mają prawa głosu), prezentują zarządzający Stowarzyszeniem OSP w Łaskarzewie. Nikt tego głośno nie mówi, bo zaraz podnosi się krzyk, wrzask, obelgi, groźby, drwiny, wykluczanie – metody, o stosowaniu których pisałem już wielokrotnie.

„Szykujcie się” na walkę z poważnymi problemami

Abstrahując na chwilę od zgodności z prawem podobnych „oświadczeń”, łaskarzewscy społecznicy nie powinni „szykować się” na walkę z dziennikarzami, innymi społecznikami czy mieszkańcami zadającymi niewygodne pytania. Społecznicy powinni „szykować się” na walkę z poważnymi problemami naszego miasta oraz patologiami władzy, których w łaskarzewskiej rzeczywistości jest pełno.

Ilu łaskarzewskich „społeczników”, ile razy, podejmowało działania na rzecz rozbudowy przedszkola Leśny Zakątek? Wystarczyłoby 1 mln zł, żeby dobudować 250 m2 budynku, co dałoby 5 pełnowymiarowych, dodatkowych sal dla łaskarzewskich maluchów. Zamiast motywować burmistrz Laskowską do rozbudowy przedszkola, łaskarzewscy „społecznicy” lobbują za wydaniem 1.7 miliona zł na „termomodernizację”. Z rozmów z osobami znającymi sprawę wiem, że większość z nich uważa, że to wydatek w dużej mierze absolutnie zbędny.

Ilu łaskarzewskich „społeczników”, ile razy, podejmowało działania na rzecz zwrotu łaskarzewskich Alejek, Małpiego Gaju, Pasternika, i innych strategicznych nieruchomości, na rzecz Miasta? Ilu było odważnych, żeby podjąć takie działania wobec wszechwładnej Wspólnoty Gruntowej, której członkami, i we władzach której zasiada troje byłych burmistrzów Łaskarzewa?

Czyżby byli burmistrzowie nie rozumieli, że blokowanie strategicznych nieruchomości przez „leśnych dziadków” dusi i ogranicza Łaskarzew? Będę jeszcze o to pytał naszych włodarzy.  

Ilu łaskarzewskich „społeczników”, ile razy, podejmowało działania, żeby do Miasta powróciła położona w Alejkach Stodoła? Tak, żeby była żywym miejscem kultury przez cały rok, dla łaskarzewskiej młodzieży, a nie skansenem, „martwą Stodołą” otwartą 4 razy do roku „od wielkiego dzwonu”? Pisałem o tym 3 lata temu w tekście „Miasto zdolnych ludzi”. Od tego czasu nic się nie zmieniło.

Panie radny Łukaszu Laskowski, panie Dariuszu Sadkowski, panowie strażacy, ile interwencji, jako społecznicy, podjęliście w powyższych, i w wielu innych kwestiach? Czyżbyście nie rozumieli, jako wieloletni społecznicy, że bez rozwiązania tych i wielu innych, kluczowych problemów, nasze miasto po prostu umrze?

Miasto bez perspektyw i przyszłości

Jeden bardziej aktywnych, internetowych obrońców obecnej władzy, powiązany rodzinnie z łaskarzewskim radnym, napisał ostatnio w mediach społecznościowych, że jemu w naszym mieście bardzo dobrze się żyje.

To prawda. Jest w Łaskarzewie grupka ok. 200 może 300 osób, najczęściej powiązanych ze środowiskami władzy i społecznikami, którym żyje się tu bardzo dobrze. Co z pozostałą grupą ponad 4.500 łaskarzewiaków?

Jeśli przyjrzeć się dyskusjom w mediach społecznościowych, to większość głosów, zwłaszcza młodych ludzi, sprowadza się do wypowiedzi: „tu nic się nie dzieje”, „nie ma gdzie pójść”, „to jest miasto bez perspektyw i przyszłości”. Młodzi ludzie przesiadują na schodkach budynków na Rynku, na parkingu przed Biedronką, na Starej Stacji. Po ciemku, bo po godz. 24.00 wyłączane jest miejskie oświetlenie .W Łaskarzewie rosną problemy z przestępczością (będę o tym szerzej pisał), z alkoholizmem, narkomanią.

Obecne władze i społecznicy zdają się tych problemów nie dostrzegać. Nie potrafią też powiązać skutków – „miasto bez przyszłości” – z prawdziwymi przyczynami tego stanu rzeczy: nierozwiązanymi od 30 lat kluczowymi problemami Łaskarzewa, o których piszę powyżej, a o których boi się nawet wspomnieć większość mieszkańców.

Z wypowiedzi łaskarzewskich działaczy, radnych i urzędników wynika, że akceptują oni miasto, w którym istnieje nieistniejące „Centrum Kultury”, prowadzona jest akcja „Noc muzeów bez muzeów” (wyp. burmistrz Laskowskiej), gdzie można zatwierdzać fikcję budowlaną, jak w przypadku tężni solankowej na Rynku Głównym. Im w Łaskarzewie żyje się dobrze.

Dlatego są gotowi zrobić bardzo wiele, żeby ten stan utrzymać jak najdłużej. Ze szkodą dla pozostałych 4.500 łaskarzewiaków.

Sławomir Danilczuk