27 lutego 2022 r. w łaskarzewskim magistracie obradowała zwołana przez panią burmistrz Laskowską grupa robocza w sprawie skoordynowania działań pomocy uchodźcom z Ukrainy. Zgodnie z informacją opublikowaną przez Urząd Miasta w mediach społecznościowych w spotkaniu udział wzięli radni, pracownicy urzędu oraz przedstawiciele szkół i OSP Łaskarzew. Wszyscy obecni na spotkaniu, wliczając w to panią burmistrz, pana sekretarza Dąbrowskiego, radnych, przedstawicieli szkół oraz OSP, nie mieli założonych maseczek.
Pani burmistrz Laskowska, jako gospodarz spotkania, nie podała informacji dlaczego uczestnicy narady zostali narażeni na ekspozycję wirusa poprzez nienałożenie maseczek ochronnych, w związku z czym na możliwą utratę zdrowia, a może nawet na utratę życia. W świetle stosowanej przez ostatnie kilkanaście miesięcy praktyki urzędowej, tego typu zachowanie musi być rozpatrywane jako skrajnie nieodpowiedzialne. Co gorsza, mogło dojść do naruszenia przepisów prawa, zawartych w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 28 stycznia 2022 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz. U. z 2021 r. poz. 2069 i 2120 oraz z 2022 r. poz. 64).
Władze naszego miasta powinny wykazać większą roztropność i rozwagę. Jeżeli (przed czym Boże broń) naszym przedstawicielom coś by się stało w wyniku zlekceważenia covidowych reżimów, w mieście mógłby zapanować chaos.
Kto uruchomiłby nam tężnię solankową w czasie wojennej zawieruchy? Kto dokończyłby budowę rustykalnego, multimedialnego przystanku autobusowego na Rynku Głównym? Kto uchwaliłby kolejne podwyżki za wywóz nieczystości?
Korzystając z okazji chciałbym zwrócić się do naszych miejskich elit z apelem. Drodzy łaskarzewscy włodarze, drodzy nasi liderzy, skoro wymagacie od mieszkańców, żeby stosowali się do przepisów prawa, sami ich przestrzegajcie. Dbajcie też o swoje zdrowie. Bez was Łaskarzew popadnie w kompletną ruinę. A my? Co my, bezradni, bez was zrobimy?
„Zasady, na podstawie których podejmuję decyzje dotyczące mojego ciała, są ważniejsze niż jakikolwiek tytuł czy cokolwiek innego”– oświadczył w trakcie niezwykłego jak na obecne czasy wywiadu lider tenisowego rankingu ATP Novak Djokovic.
Najlepszy obecnie zawodnik świata został wykluczony z wielkoszlemowego turnieju Australian Open, którego jest sześciokrotnym triumfatorem. Zwycięstwo w Melbourne mogło dać mu status najwybitniejszego tenisisty w historii, z 21 pucharami Wielkiego Szlema na koncie.
Na pytania dziennikarza BBC News, czy przyjął jakąkolwiek szczepionkę przeciwko COVID, Djokovic odpowiedział krótko:
Nie, nie przyjąłem.
Dalej wyjaśnił swoje stanowisko.
Rozumiem i w pełni wspieram wolność wyboru, czy chcesz zostać zaszczepiony czy też nie. Wcześniej nie rozmawiałem o tym i nie ujawniałem moich informacji medycznych i statusu szczepionkowego, ponieważ miałem prawo zachowania prywatności w tym obszarze (…) Nigdy nie byłem przeciwko szczepieniom. Rozumiem, że w skali globalnej każdy próbuje poradzić sobie z tym wirusem.
Po czym kontynuował:
Zawsze reprezentowałem i wspierałem wolność wyboru odnośnie tego, co „wkładasz” w swoje ciało. Dla mnie to rzecz podstawowa. To reguła rozumienia tego co jest słuszne a co nie jest.
Jak zapewnił Djokovic, dotyczy to zarówno medykamentów, odżywek, suplementów diety, pokarmów czy nawet rodzaju wody, z jakich korzystał utrzymujący się od lat na najwyższym sportowym poziomie tenisista.
Bazując na informacjach, które były mi dostępne zdecydowałem, że nie przyjmę szczepionki
– oświadczył serbski zawodnik.
Rozumiem konsekwencje swoich decyzji. Jedną z nich był zakaz wjazdu do Australii. Byłem przygotowany na to, że tam nie wjadę
– potwierdził sportowiec.
Wiedząc, że nie jestem zaszczepiony rozumiem, że nie będę w stanie pojechać na większość turniejów w tej chwili
– dodał.
Na pytanie, czy jest gotów zapłacić taką cenę, Novak Djokovic odpowiada be wahania:
To jest cena, którą jestem gotów zapłacić.
Gdy prowadzący wywiad dziennikarz zapytał Djokovica o to, czy jest on przygotowany na to, żeby zrezygnować z szansy zostania największym graczem w historii, który kiedykolwiek wziął do ręku tenisową rakietę, ponieważ nie chce przyjąć szczepionki, Serb znów się nie zawahał.
Tak, jestem na to przygotowany.
Dziennikarz wymieniał kolejne wielkoszlemowe turnieje w tym roku, pytając Djokovica czy ten jest gotów zapłacić cenę wykluczenia z tych turniejów z powodu nie przyjęcia szczepionki. Na każde z tych pytań lider rankingu tenisa odpowiadał:
Tak, to jest cena jaką jestem gotów zapłacić.
„Dlaczego, Novak, dlaczego?” –dopytywał ze zdziwieniem reporter BBC.
Ponieważ zasady, na podstawie których podejmuję decyzje dotyczące mojego ciała są ważniejsze niż jakikolwiek tytuł czy cokolwiek innego.
W dalszej części serbski tenisista mówił wprost:
Każdy ma prawo, żeby wybierać to co robi czy mówi zgodnie z tym jak czuje, czy to jest odpowiednie dla niego czy też nie.
Obszerne fragmenty wywiadu znajdują się poniżej.
W trakcie trwającej od dwóch lat „pandemii” każdy z nas zapłacił jakąś cenę w związku z narzucanymi na nas, często niedorzecznymi przepisami, restrykcjami, przymusami, nakazami. Koszty ponieśli wszyscy i każdy z osobna- czy to w wymiarze biznesowym, finansowym, zawodowym, rodzinnym, zdrowotnym czy emocjonalnym. Nowak Djokovic jest gotów zrezygnować z sięgnięcia po najważniejsze tenisowe zaszczyty i z osiągnięcia statusu najbardziej utytułowanego zawodnika w historii tenisa. To jest cena, jaką jest gotów zapłacić w imię wyznawanych zasad.
Pandemia nie skończyła się i potrwa jeszcze przez wiele kolejnych miesięcy. Każdemu z nas najprawdopodobniej przyjdzie zapłacić za dokonywane w trakcie jej trwania wybory, przyjmowane postawy, deklarowane stanowiska, podejmowane decyzje. Jak dużo?
Austria, kraj członkowski Unii Europejskiej, podpora demokracji i wolnego rynku, kraj kojarzony z kulturą wysoką, z Mozartem, Schubertem, Mahlerem, walcami Straussów, Zygmuntem Freudem, wprowadziła właśnie segregację sanitarną swoich obywateli. Jedynie osoby zaszczepione przeciwko COVID-19 będą mogły w miarę swobodnie korzystać z dobrodziejstw dotychczasowego stylu życia. Dla osób niezaszczepionych wprowadzono lockdown, czyli zakaz opuszczania domów. Osoby odmawiające przyjęcia eksperymentalnych preparatów paramedycznych będą mogły wychodzić z domów tylko w nagłych przypadkach.
Nie mająca jakichkolwiek podstaw konstytucyjnych i medycznych segregacja sanitarna, która w Austrii została oficjalnie wprowadzona na okres 10 dni, jest możliwa jedynie dzięki wykorzystaniu narzędzi szantażu pandemicznego, tj. fałszujących wyniki testów PCR, budowanych na ich podstawie statystyk mających zastraszać społeczeństwa, presji i propagandzie medialnej, oraz preparatom szczepionkowym. Bez wykorzystania pretekstu szczepionkowego wprowadzenie sanitaryzmu pandemicznego nie byłoby możliwe.
Według oficjalnych danych w 2021 roku na COVID-19 wraz z chorobami współistniejącymi zmarło w Polsce około 3.300 osób. Trzy tysiące trzysta osób. Te same statystyki pokazują, że COVID bez chorób współistniejących był przyczyną śmierci niespełna 1.000 osób.
Powyższych faktów, przesłanek i mechanizmów doskonale musi sobie zdawać sprawę śledzący pandemię od samego początku redaktor Witold Gadowski. Mimo to w jednym ze swoich ostatnich programów Komentarz Tygodnia z 3 listopada 2021 r. dokonał on rzeczy zdawałoby się niemożliwej. Żeby nie uronić ani kropli z jego przesłania, posłuchajmy co ogłosił w 28 minucie swojego programu.
„I teraz chcę Państwu podać coś optymistycznego na koniec tego bloku covidowego. Otóż firma Novavax, w której prym wiodą Francuzi zakończyła właśnie badania nad pierwszą, tradycyjną, tradycyjnie pojmowaną szczepionką przeciwko COVID-19 (…) Szczepionka oparta na białkach (…) Ta technologia sprawia, że jest to najbardziej podobny do tradycyjnych szczepionek preparat, jaki dotychczas został dopuszczony, będzie dopuszczony do użytku. Będzie dużo bardziej skuteczny. I będzie niósł dużo dłuższą odporność (…) Jest nadzieja. I ja nie wykluczam, że się zaszczepię takim preparatem, jeżeli on będzie zbliżony do tradycyjnej szczepionki. Bo rzeczywiście, uzyskać odporność bez narażania swojego organizmu na niepożądane odczyny, tak jak w przypadku dotychczasowych preparatów, które nie spełniały definicji szczepionki, no to jest rzecz dobra. Wtedy rzeczywiście człowiek staje się bardziej bezpieczny. Ja nie wykluczam poddania się temu preparatowi.”
Przesłanie w powyższym brzmieniu zaproponował rzeszy swoich widzów i słuchaczy redaktor Gadowski, wiedząc, że prace nad rzekomą szczepionką na COVID firmy Novavax musiały trwać zaledwie ponad rok, i nie było jakichkolwiek szans na zweryfikowanie czy nowy preparat nie „narazi organizmu na niepożądane odczyny.”
Następnie redaktor Gadowski prezentuje kategoryzację dostępnych obecnie na rynku szczepionek (już nie niebezpiecznych preparatów genetycznych, lecz właśnie „szczepionek”), opisując które z nich są lepsze a które gorsze. Do kategorii tych lepszych zaliczony został preparat firmy Novavax. Jednak tu zadziwieniu, żeby nie powiedzieć przerażeniu większości widzów, okazuje się, że nad najlepszymi preparatami na globalną, fałszywą pandemię pracują dwie firmy chińskie: Sinovac i Sinopharm.
„Cztery rodzaje szczepionek, powtarzam: białkowe, genetyczne, wektorowe i inaktywowane” – podsumował swoją kategoryzację redaktor Gadowski, zaliczając wszystkie mniej i bardziej podejrzane preparaty genetyczne do jednej i tej samej kategorii „szczepionek”.
Warto przy tym przypomnieć stanowisko pana redaktora Gadowskiego, jakie zaprezentował w ubiegłym roku w wywiadzie udzielonym Radiu Wnet. Wówczas twierdził on kategorycznie, iż„Szczepionki na koronawirusa to oszustwo”.
Co dokładnie powiedział redaktor Gadowski?
„Premier Polski, podobnie jak wielu innych polityków na świecie wygaduje okrutne brednie, szkodliwe dla zdrowia, mówiąc o tym, że: czekamy na szczepionkę. Nie mówiąc o tym co zdrowy rozsądek podpowiada, że najpierw lekarstwo, potem szczepionka. Nie ma innej logiki. Najpierw musi być lekarstwo a potem szczepionka. Każda inna logika jest logiką manipulacji i propagandy. Dziś można powiedzieć tyle: szczepionki są oszustwem. Dlatego, że dobre przygotowanie szczepionki według wszelkich autorytetów medycznych, a czytam bardzo wiele na ten temat, trwa 7 lat.”
Skąd nagła zmiana w rozumieniu rzeczywistości przez redaktora Gadowskiego? Gdzie uciekło mu 5,5-6 lat niezbędnych do opracowania bezpiecznej szczepionki? I skąd nagle tyle ciepłych słów dla firm z Chin, które to państwo według twierdzeń pana redaktora, były źródłem modyfikowanego ludzką ręką wirusa, a następnie źródłem wielomiesięcznych kłamstw i dezinformacji na temat pandemii?
Ciekawy trop w całej sprawie pojawia się już w marcu 2021 roku, kiedy to została opublikowana informacja o podpisaniu umowy przez firmę Novavax z polską firmą Mabion na produkcję szczepionki przeciwko COVID-19 w Polsce. Umowa na produkcję na skalę komercyjną na lata 2022-2025 została ostatecznie sfinalizowana pomiędzy firmami na początku października 2021 r.
Z informacji jakie wyciekły w pierwszych dniach listopada 2021 r. wynika, iż Polski Fundusz Rozwoju nie tylko przekazał spółce Mabion 40 milionów złotych na produkcję polskiej szczepionki ale „polskie przedsiębiorstwo biotechnologiczne miało dodatkowo otrzymać ponad 100 milionów złotych na rozwój produkcji.” ( za money.pl)
Oznaczałoby to, że w tym przypadku budżet państwa dofinansował produkcję szczepionek na COVID-19 kwotą 140 milionów złotych. Dlatego też w interesie zarówno rządu polskiego, jaki i spółek Mabion i Novavax było i jest budowanie pozytywnego wizerunku „polskiej, zdrowej, naturalnej szczepionki”.
Czy możemy się spodziewać, że już wkrótce nowa, zdrowa, polska waksyna z kory dębu, soku z brzozy, mchu i paproci będzie oferowana obok wyciągu z kordycepsu w sklepiku pana redaktora? O to zainteresowani muszą pytać niepokornego pana Gadowskiego, któremu z niewiadomych dotąd powodów, radykalna zmiana poglądów na szczepienia covidowe zajęła zaledwie 12 miesięcy.
Czy szczepionki mogą umożliwić powrót do normalności? Jak maseczki i społeczny dystans przyczyniają się do ograniczenia zachorowań? Do kiedy będą trwały obostrzenia? Kiedy skończy się pandemia? Wszyscy zadający sobie te pytania powinni zdać sobie sprawę, że pozornie adekwatne, są one pozbawione sensu. Projekt pandemiczny COVID-19 w swojej istocie niewiele ma wspólnego ze zdrowiem obywateli, z szybkością transmisji wirusa, prawdziwą skutecznością maseczek i szczepionek. Projekt pandemiczny jest narzędziem przebudowy świata jaki dotąd znaliśmy. I nie zostanie zakończony, dopóki świat nie zostanie do tej przebudowy należycie przygotowany. Pandemia Trwa Mać!
Trzeba to sobie jasno powiedzieć, że obecne działania rządów, instytucji międzynarodowych i większości tak zwanych ekspertów w zakresie tak zwanej pandemii nie są działaniami w odniesieniu do realnych problemów i zagrożeń zdrowotnych. Działania rządów państw zachodnich nie mają zbyt wiele wspólnego z prawdziwym globalnym zagrożeniem dla zdrowia społeczeństw wywołanym koronawirusem. To są działania podejmowane pod pretekstem koronawirusa ale nie z uwagi na śmiercionośne, zabójcze działanie wirusa.
Projekt pandemiczny COVID-19 to w swojej istocie projekt gospodarczo – społeczno – polityczno – finansowy i w tych obszarach należałoby szukać prawdziwych źródeł tego problemu oraz sposobów jego rozwiązania. Coś, co przez międzynarodowych kreatorów określone zostało „pandemią COVID-19” kreuje i wykorzystując obawy społeczeństw o własny zdrowotny dobrostan. W warstwie bezpośredniej nie dotyczy jednak kwestii zdrowotnych, chociaż ma na nie ogromny wpływ.
Gdyby projekt pandemiczny COVID-19 dotyczył zdrowia setek milionów czy kilku miliardów ludzi, to rządy i organizacje międzynarodowe w swoich decyzjach musiałyby brać pod uwagę cały szereg faktów, danych, badań i obserwacji medycznych, jakie udało się zebrać i poczynić podczas 16 miesięcy „pandemii”. Chociażby takich jak dane statystyczne dotyczące śmiertelności . Tak jak wielokrotnie już na to wskazywałem, w przypadku „pandemii COVID-19” w 16 miesięcy zmarło na świecie niespełna 3 miliony ludzi przy zaludnieniu niemal 8 miliardów, czyli ok. 0,04% dzisiejszej populacji globu. W podobnym czasie kilkunastu miesięcy w latach 1919-1920 podczas prawdziwej pandemii grypy hiszpanki zmarło na świecie od 50 do 100 milionów osób, co stanowiło od 2,5 do 5% ówczesnych mieszkańców globu. Różnica jest stukrotna.
Rządy oraz organizacje międzynarodowe musiałyby brać pod uwagę badania mówiące o nieskuteczności noszenia maseczek. W programie Warto rozmawiać z 12 kwietnia 2021 r. prof. Ryszard Rutkowski, alergolog oświadczył, iż: „twierdzenia o tym, że maska chroni przed czymkolwiek z przyczyn technicznych ale też z przyczyn czysto fizycznych” nie mają większego sensu. Wiedza ta wynika z badań przeprowadzonych przy epidemiach SARS z roku 2002, MERS z 2012 r. i grypy. Pomimo oczywistych faktów wynikających z wieloletnich, randomizowanych badań naukowych, rządy państw zachodnich forsują szkodliwy dla społeczeństw- szczególnie dla ludzi młodych oraz tych w wieku podeszłym- maseczkowy przymus.
Gdybyśmy mieli do czynienia z problemem dotyczącym zdrowia i życia kilku miliardów ludzi państw najwyżej rozwiniętych, najtęższe umysły od kilkunastu miesięcy pracowałyby nad lekarstwami mogącymi złagodzić przebieg choroby a być może skutecznie ją zwalczyć. Pełną parą prowadzone byłyby prace nad wykorzystanie znanych już, sprawdzonych i tanich lekarstw jak amantadyna, iwermektyna czy hydroksychlorochina. Tym bardziej, że lekarze wykorzystujący te medykamenty w terapiach antykowidowych rejestrują i zgłaszają wysoką skuteczność wyleczeń w tysiącach przypadków. Rządy oraz lokalne i międzynarodowe instytuty medyczne nie tylko nie spieszą się w opracowaniu najbardziej skutecznej terapii lekowej co starają się ograniczać pracę lekarzy wykorzystujących sprawdzone już lekarstwa, posuwając się do szykan i sabotażu ich pracy.
Lekarzy badających fakty, zbierających informacje o chorobie, analizujących dane, wskazujących poważne zagrożeniach dla zdrowia pacjentów i poszukujących najbardziej skutecznych rozwiązań w zwalczaniu choroby Naczelna Izba Lekarska będzie wzuwać na specjalne, dyscyplinujące przesłuchania, zmieniając się w jeden z wydziałów Świeckiej Inkwizycji Pandemicznej.
Po informacji o wyniku pozytywnym testu COVID prezydent Donald Trumpa został potraktowany szczególną miksturą lekarstw i okazało się, ze zaledwie po trzech dniach wyzdrowiał. Minęło ponad pół roku i nie słyszymy aby były prezydent USA miał jakiekolwiek problemy czy powikłania zdrowotne. Lekarstwa na COVID istnieją, nie są jednak dostępne dla wszystkich. Forsowane są szczepionki.
Szczepionki nie działają tak jak oczekiwano, nie przynoszą zakładanej odporności, mogą być niebezpieczne dla pacjentów w każdym wieku. Są niezweryfikowanymi preparatami szczepionkopodobnymi – nie są w swej istocie szczepionkami ale preparatami genetycznymi wywołującymi niepożądane odczyny poszczepienne ze skutkiem śmiertelnym włącznie. Liczba ciężkich powikłań poszczepiennych oscyluje już w granicach 300.000 przy ponad 6,5 tysiącach zgonów. Oddziaływanie długofalowe tych preparatów nadal nie jest zbadane. Potencjalne zmiany genetyczne, zaburzenia płodności, skrócenie długości życia bez względu na wiek zaszczepionego – to tylko nieliczne z wielu możliwych tragicznych w skutkach dla całych populacji państw zachodnich wpływu będących w fazie eksperymentalnej preparatów. Szczepienia mają bowiem charakter masowy i już wkrótce będą obowiązkowe.
Z badań jakie dotąd przeprowadzono wynika, że antycovidowa odporność organizmu zbudowana w oparciu preparaty szczepionkowe spada do przeciętnego poziomu zaledwie po trzech miesiącach od przyjęcia pełnej dawki oferowanych substancji. Może to oznaczać, iż celem powszechnego wyszczepienia kilku miliardów ludzi zachodniej cywilizacji nie jest zbudowanie ich odporności ale wywołanie określonego, najprawdopodobniej negatywnego wpływu na zdrowie populacji i wykreowanie szczepionkowego posłuszeństwa. Wbrew zapowiedziom Billa Gatesa sprzed niemal roku, to nie szczepionka może być „ostatecznym rozwiązaniem” ale opracowywane właśnie przez Pentagon podskórne chipy, mające wykrywać zakażenie koronawirusem podobno jeszcze przez wystąpieniem objawów. Gdy do projektu wkracza wojsko żarty się kończą.
Nieskuteczne są również lock-down’y. W pełni otwarte od kilku tygodni stany Floryda i Teksas notują spadek zakażeń i zachorowań na covid. Biznesy działają tam bez przeszkód, ludzie nie są ograniczani bezsensownymi restrykcjami. Gdy gospodarki pozostałych amerykańskich stanów wyniszczane są obostrzeniami i lockdownami w sposób nieodwracalny, gdy setki tysięcy restauracji, rodzinnych hoteli i moteli, ośrodków turystycznych, sklepów, zakładów usługowych bankrutuje, naczelny szaman i pandemiczny nadzorca Ameryki, doktor Antony Fauci nie wie dlaczego na Florydzie i w Teksasie jest bezpieczniej niż w stanie Nowy Jork czy Michigan. Wybitny umysł, kierujący się pryncypiami nauki jest w tej sytuacji bezradny. Podobnie jak wybitne umysły w Ministerstwie Zdrowia RP czy w Radzie Medycznej przy premierze RP.
Dzieje się tak prawdopodobnie dlatego, że projekt pandemiczny COVID-19 nie jest odpowiedzią na realne zagrożenie zdrowia i życia obywateli państw cywilizacji zachodniej. Z tego powodu argumenty dotyczące nieskuteczności i nieadekwatności podejmowanych przez rządy i oraz instytucje międzynarodowe działań nie są i nie będą przyjmowane. Nie ma znaczenia, że testy fałszują wyniki; że liczba zakażeń wykazywana na podstawie fałszujących obraz rzeczywistości testów nie przekłada się na śmiertelność; że maseczki przyczyniają się do utraty zdrowia przez setki milionów ludzi w każdym wieku; że lockdown’y nie działają; że szczepionki mogą przynieść nieprzewidziane wciąć (a być może zaplanowane) nieodwracalne skutki dla populacji globy; że miliony małych i średnich przedsiębiorstw popadły w ruinę tworząc biznesową pustynię w wielu obszarach najbardziej uprzemysłowionych państw globu.
Celem projektu pandemicznego jest przebudowa świata jaki dotąd znaliśmy. Wolnorynkowy kapitalizm i liberalna demokracja już się zużyły i przestały być potrzebne globalnym elitom. Pandemia COVID-19 nie skończy się dopóki jej realne cele nie zostaną osiągnięte. Dopóki świat Zachodu nie będzie mógł zostać przemodelowany bez wywołania globalnego sprzeciwu jego obywateli. Bez globalnego wrzenia zdesperowanych społeczeństw.
Pandemia Trwa Mać dopóki nie zostanie przygotowany odpowiedni grunt do wprowadzenia Postpandemicznego Totalitaryzmu. Gdy zostaną już wdrożone o wiele bardziej zaawansowane systemy globalnej kontroli i wymuszania społecznego posłuszeństwa, projekt pandemiczny będzie można wygasić. Ani dnia wcześniej.
Rewolucja Pandemiczna 2020 wkracza w nową fazę. Z etapu prawnego zastraszania, deprywacji społecznej, zawodowej i finansowej, egzekutorzy płynnie przechodzą do etapu odbierania praw podstawowych, naruszania nietykalności cielesnej społeczeństw i masowych eksperymentów medycznych na ludziach. Dosłownie. W przypadku spodziewanego sprzeciwu ze strony części służb medycznych wobec etycznie niedopuszczalnego procederu, do eksperymentalnych zabiegów farmakologicznych zostaną wykorzystani żołnierze Wojska Polskiego, WOT i Żandarmerii Wojskowej. To oni w pierwszej kolejności, wraz z częścią pracowników służby zdrowia, zostaną zaszczepieni. Wiara wyznawców religii COVID’owej może okazać się zbyt słaba, żeby projekt pozostawić w rękach cywilów. Zwłaszcza w początkowej fazie rewolucji.
Dyskusja na temat „pandemii koronawirusa” prowadzona jest w większości przypadków w kategoriach religijnych i metafizycznych, zamiast w oparciu o kryteria naukowe, medyczne i farmakologiczne. Pytania podstawowe sprowadzają się do formułki: czy wierzysz pandemię? W podobnym tonie dyskusje, analizy i polemiki prezentują prawicowe, zaangażowane media, nie mogąc wydobyć się z pułapki sekciarskiej dialektyki. „Czy Polacy wierzą w istnienie wirusa?”, „Dlaczego tak duża część Polaków nie wierzy w epidemię?” „Czy istnienie epidemii można poddawać w wątpliwość?” „Czy i jak karać zatwardziałych koronasceptyków?”
Przebicie szczelnego kokonu magicznej retoryki jest niemożliwe, ponieważ „religia koronawirusa” opiera się na czterech statystycznych filarach głównych prawd wiary COVID’owej: liczbie zakażeń, zachorowań, zgonów i ozdrowieńców. Tym prawdom zaprzeczać nie wolno. To pandemiczne aksjomaty. Każdy wątpiący czy krytyk zostanie skazany na społeczną i zawodową infamię. Przeciwko tym najbardziej rozpoznawalnym zostaną wytoczone najcięższe armaty prawicowego, prorządowego szyderstwa i kpiny. Wszystko przy obowiązującym prawnym zakazie sekcji zwłok zmarłych (braku możliwości stwierdzenia przyczyn zgonu w oparciu o medyczne kryteria) oraz w oparciu o testy, których skuteczność porównywalna jest z rzutem monetą, a miejsce jest na śmietniku. Tak przynajmniej uważa prof. dr hab. n. med. Robert Flisiak- Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, członek Rządowej Rady Medycznej.
Jak 13 profesorów dr hab. n. m. i 4 doktorów hab. n. m. wchodzących w skład Rady Medycznej przy premierze RP odniosło się do przygotowywanego przez ministerstwo zdrowia planu zaszczepienia 31 milionów Polaków niesprawdzoną, niezweryfikowaną szczepionką, mogącą przynieść katastrofalne skutki dla całej populacji naszego kraju- tego z oficjalnych komunikatów się nie dowiemy. Brak publicznego sprzeciwu może oznaczać, że doświadczeni medycy wyrażają aprobatę na zaaplikowanie rodakom potencjalnie śmiercionośnego specyfiku, dopuszczanego do użytku niezgodnie z zaleceniami Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Proces opracowania nowej szczepionki zależy od wielu czynników, ale trwa średnio ok. 10 a nawet więcej lat.– czytamy na stronach PZH.gov.pl.
Jednak już teraz minister zdrowia zapowiedział, że Planujemy zaszczepić całą populację dorosłych. W tej chwili to 31 mln ludzi. (…) Proces przygotowania nie będzie łatwy, jeśli mówimy o tym szczepieniu.
Na jakiej podstawie konstytucyjny minister polskiego rządu przyjął podobne założenie, tego już nie wyjaśnił. Nie wyjaśnił też, czy wszyscy eksperci z Rady Medycznej podpisali się pod tym projektem. Wydaje się jednak przekonany, że zaprezentowany projekt wyszczepień zostanie przeprowadzony. Choćby i podstępem lub przymusem, jak możemy się domyślać. Obligatoryjnie. Ogólnopolska sieć polowych obozów szpitalnych, których budowę rozpoczynają właśnie wydelegowane spółki Skarbu Państwa zostanie obsadzona przez zwarte oddziały mundurowych. Stadiony i szpitale koncentracyjne nie są tylko efektem nieudolnych działań propagandowych rządu. Każdy kto tak twierdzi popełnia grzech łatwowierności, naiwności a może celowej manipulacji. Niezgrabne rezultaty pozornej rozrzutności stanowią doskonale wkomponowane elementy od dawna projektowanego mechanizmu. Stadionowe inwestycje i koncentracyjne szpitale polowe posłużą do taśmowego wyszepiania Polaków, ukrywania bezpośrednich przypadków powikłań eksperymentów farmakologicznych, a co najważniejsze, do izolowania niepokornych krytyków pandemicznych i COVID’owych buntowników, którzy już niedługo będą znikać za szlabanami kontrolowanych przez wojsko placówek.
Fundacja Billa i Melindy Gatesów wyasygnowała właśnie kolejne 70 milionów dolarów, chcąc mieć pewność, że wszystkim mieszkańcom naszej planety zostanie zapewniony równy dostęp do szczepionek.
Piewca Nowej Normalności zmienił się w ambasadora pandemicznej marki. Premier Rzeczpospolitej, pomimo braku wiarygodnych, medycznych dowodów co do charakteru przebiegu i rozprzestrzeniania się choroby, jej średniookresowych i długotrwałych następstw, wbrew zaleceniom powołanych do tego instytucji rządowych takich jak PZH, forsuje potencjalnie niebezpieczne procedury medyczne w kolejnych reklamach wydarzenia pandemicznego. Zachęca do przyjęcia przez społeczeństwo kolejnych ograniczeń, restrykcji i wyrzeczeń. Odwołuje się do wspólnotowego etosu i społecznie odpowiedzialnego zachowania. Sam nie ma zamiaru postępować według zaproponowanych reguł, deklarując wyszczepianie Polaków potencjalnie groźnym, niezweryfikowanym, nieprzetestowanym należycie preparatem. Rządzący oczekują od społeczeństwa odpowiedzialnych zachowań, jednocześnie stawiając życie i zdrowie populacji całego kraju w hazardowej biofarmaceutycznej grze z prawdopodobieństwem wygranej bliskim rzutowi monetą. Beztrosko dokładają do puli życie 31 milionów Polaków z marną szansą na sukces.
Premier Morawiecki niczym kapłan lub prorok nowej COVID’owej religii wybawienia od wszelkiego złego upatruje w zaszczepieniu jak największej liczby rodaków.
Jeszcze wczoraj szczepionka wydawała się odległą nadzieją. Dziś mamy ją na wyciągnięcie ręki. (…) Niech dobre wieści z tego tygodnia będą dla nas najlepszą motywacją
– stwierdził w ostatnim koronawirusowym spocie reklamowym.
Szczepionka jako wybawienie, niemal jak „najświętszy sakrament” staje się doraźnym celem wykreowanego przedsięwzięcia. Wyszczepić wszystkich. Bez rzetelnej, publicznej debaty nad istotą choroby, bez naukowego zweryfikowania realnej skali zakażeń potwierdzonej wiarygodnymi metodami (nie tylko na bazie hobbystycznych estymacji 19-letniego studenta), bez symulacji potencjalnych skutków społeczno- ekonomicznych wprowadzanych kolejno obostrzeń, skutkujących upadkiem całych branż gospodarki. Mamy do czynienia nie tyle z „fałszywą pandemią” co z „fałszywą pandemiczną religią” i jej zwodniczymi prorokami.
Produkt pandemiczny sprzedaje się słabo. Na tyle, że do jego promocji trzeba było „wynająć” aktora Barcisia. Ten, należycie ucharakteryzowany opowiada pisany częstochowskim rymem wierszyk o tym, jak to podstępny wirus sprawia, że kaszel gnębi bez przerwy od nocy do rana. Podczas niemal 4-minutowej deklamacji aktor Barciś nie zakaszlał ani razu. Nawet się nie zasapał. Wszystkich chorych celebrytów, polityków i dziennikarzy opowiadających w mediach wielkowolumenowych i społecznościowych o tym jak to ciężko przechodzą COVID odsyłam do relacji z przebiegu choroby wszystkich cierpiących na nowotwory, których co roku umiera w Polsce ok. 100 tysięcy. Powinni wybrać się do hospicjów, gdzie terminalni pacjenci zmagają się z niewyobrażalnym cierpieniem latami. W tym roku z powodu planowego paraliżu służby zdrowia umrze ich znacznie więcej. W warunkach gorszych niż zwykle.
Heroldowie koronawirusa muszą sobie uświadomić, że śmierć naprawdę istnieje, ludzie umierają, a wizja tego co może nastąpić „po drugiej stronie” dla niektórych może być przerażająca.
Dobra nowina pandemiczna to szczepionka, którą będą zmuszeni przyjąć wszyscy- tak zapowiada prorok nowej ewangelizacji Mateusz. Pandemiczna ewangelia według świeckiego świętego Mateusza obiecuje wybawienie z pomocą niezwykle cennego preparatu. Jednak rzeczywistym, przemyślanym, doraźnym celem COVID’owego projektu jest trwała zgoda na nieograniczony dostęp koncernów i rządów do ciał wszystkich ludzi. Finalnym celem- nieodwracalna rekonstrukcja dotychczasowego porządku społeczno- polityczno- gospodarczego cywilizacji zachodniej.
Świat zmienia się w globalne Jonestown. Zastraszonym, zmanipulowanym, zindoktrynowanym wyznawcom COVID’owej religii wciska się dawki „eliksiru zbawienia”, który ma ich zanieść na łono Nowej Normalności. Globalny „złoty strzał”. Z tą różnicą, że po światowym Jonestown nie będzie komu posprzątać setek milionów ciał. Chyba, że zrobią to roboty i drony.
Wobec każdego, kto żyruje masowy szczepionkowy eksperyment powinny zostać wyciągnięte najsurowsze konsekwencje z odebraniem stanowisk, tytułów naukowych, karami finansowymi i długoletnim więzieniem włącznie. Bezwzględnie.
Na dzień 11 listopada 2020 r. premier rządu RP zapowiedział podpisanie umowy na zakup ponad 20 milionów szczepionek z puli 300 milionów dawek, które Komisja Europejska zamówiła w firmie BioNTech-Pfizer. Szczepionka podobno ma byćbezpieczna, choć jej opracowanie nie mogło zająć dłużej niż 8 miesięcy. „Od pewnego czasu przygotowujemy system dystrybucji oraz realizacji szczepień”- zapewnił premier Morawiecki. Nie znamy jednak szczegółów tego „systemu”. Nie wiemy też, czy w jego ramach do dystrybucji i realizacji szczepień zostaną zaangażowani żołnierze Wojska Polskiego i WOT- tego szef rządu nie wyjaśnił.
Po ogłoszeniu sukcesu wynalezienia szczepionki na COVID-19 prezes firmy Pfizer Alber Bourla sprzedał 62% posiadanych udziałów w zarządzanej przez siebie spółce zarabiając na tym ponad 5,5 miliona dolarów. Czyżby sam nie wierzył w sukces swojej firmy i nie chciał zaczekać na sfinalizowanie szczepionkowych umów? Wówczas posiadane przez niego akcje mogłyby być warte kilkakrotnie więcej. Wygląda to na kolejny etap wielkiej ucieczki prezesów, której pierwszą falę mieliśmy okazję obserwować w 2019 r.
Państwowy Zakład Higieny na swojej stronie internetowej (pzh.gov.pl) w zakładce zatytułowanej „Ile czasu potrzebujemy na opracowanie nowej szczepionki przeciw COVID-19” stwierdza, że Proces opracowania nowej szczepionki zależy od wielu czynników, ale trwa średnio ok. 10 a nawet więcej lat. Następnie opisane zostały szczegółowo poszczególne fazy tegoż procesu, na który składają się, między innymi: badania laboratoryjne, testy przedkliniczne na modelach zwierzęcych (śr.1-1,5 lat), I faza badań klinicznych (śr. 1-2 lata), II faza badań klinicznych (śr. 2 lata lub więcej), III faza badań klinicznych (śr. 3-4 lata), proces dopuszczenia do obrotu (rejestracja) (min. 210 dni), nie licząc czasu potrzebnego na stworzenie infrastruktury niezbędnej do produkcji szczepionki.
„10 lat a nawet więcej”– tyle czasu zdaniem Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego potrzeba na opracowanie, przebadanie, zweryfikowanie i bezpieczne dopuszczenie do obrotu dowolnej szczepionki. Premier rządu RP mocą ustaw i rozporządzeń, bez przeprowadzenia jakichkolwiek konsultacji społecznych czy szerokiej debaty naukowej postanowił wdrożyć eksperymenty medyczne na Polakach w postaci zaszczepienia ponad połowy populacji kraju preparatem upichconym w kilka miesięcy. Niezweryfikowaną, niesprawdzoną zgodnie z dotychczas obowiązującymi w naszym kraju procedurami, potencjalnie niebezpieczną substancją, mogącą stanowić śmiertelne zagrożenie dla ponad 20 milionów naszych rodaków. Na początek.
Tak jak w przypadku zamówień maseczek czy respiratorów, rząd również postanowił pominąć nawet minimalne procedury bezpieczeństwa. Tym razem jednak może nie skończyć się stratami kilkuset milionów złotych przez Skarb Państwa, ale utratą zdrowia i życia przez kilkanaście milionów Polaków. Kto weźmie za te decyzje odpowiedzialność? Kto da głowę (dosłownie), jeśli w wyniku „wyszczepień” niezweryfikowaną substancją dojdzie do masowej, wielomilionowej tragedii? Zgodnie milczą na ten temat zarówno politycy, medyczni eksperci oraz media, w tym również te patriotyczne, niepokorne, mówiące podobno „jak naprawdę jest”. Jest bardzo źle.
Zgodnie z oficjalnymi danymi na dzień 11 listopada 2020 r. łączna liczba zakażonych w Polsce to niemal 620 tys. osób, natomiast liczba zgonów to 8.800 osób. Wyliczona na tej podstawie śmiertelność wynosi 1,42% (niespełna półtora procent). W tym samym czasie (przez 8 miesięcy) w Polsce na choroby nowotworowe zmarło około 80 tys. osób (9 razy więcej) a na choroby układu krążenia około 115 tys. osób (ponad 10 razy więcej). Nikt jednak z tego powodu nie zamknął gospodarki, nie zlikwidował branż gastronomicznych, turystycznych czy kosmetycznych, nie opracował strategii wyszczepiania ponad 20 milionów Polaków eksperymentalnymi, niezbadanymi, niebezpiecznymi substancjami czy preparatami.
Powyższe dane wyglądają jeszcze bardziej kuriozalnie i niedorzecznie jeżeli weźmiemy pod uwagę, że oficjalnie zaliczeni do grona zmarłych na COVID-19 nie zostali poddani sekcji zwłok, która co do zasady nie jest wykonywana na ofiarach koronawirusa. Według danych Ministerstwa Zdrowia z lipca 2019 r. liczba osób zmarłych na COVID-19 bez występowania chorób współistniejących wyniosła 17% oficjalnie podawanych danych (296 osób na 1716 podawanych wówczas przypadków śmiertelnych). Oznacza to, że statystycznie rzecz ujmując na COVID-19 w Polsce zmarło dotąd nie 8.800 osób a niespełna 1.500. Każdego roku samobójstwa popełnia ponad 5.000 Polaków.
W ostatnich dniach premier Morawiecki przedstawił listę kilkunastu ekspertów doradzających rządowi w podejmowaniu kolejnych kroków związanych z epidemią. Wymieniony na tej liście prof. dr hab. n. med. Rober Flisiak- Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych w pierwszych dniach listopada opisując skuteczność używanych przez polską służbę zdrowia testów na COVID-19 oświadczył, że:
(…) To jest tragedia, bo one dają wyniki porównywalne z rzutem monetą. To jest potwierdzone- 40% czułość. W ośrodku, który miał potwierdzić przydatność. Ci, którzy chcą uparcie stosować sami sobie szkodzą. Te testy antygenowe oczywiście powinny trafić na śmietnik, niezależnie od tego, że zapłaciło się za nie ponad 120 milionów złotych.
Na podstawie testów, których miejsce jest na śmietniku, oraz z powodu śmierci 1.500 osób polski rząd podejmuje decyzje mające destrukcyjny wpływ nie tylko na bieżące sprawy bytowe Polaków, ale ważące na przyszłości, zdrowiu a nawet życiu przyszłych pokoleń. Biorąc pod uwagę dane czysto medyczne, działania obecnej ekipy, podobnie jak innych rządów europejskich w sprawie tak zwanej „pandemii COVID-19” należy zaliczyć nie tyle do działań nierozważnych, nierozsądnych czy wręcz głupich, co do kategorii celowej iplanowej realizacji opętańczych projektów z pogranicza szarlatanerii, zagrażających zdrowiu i życiu setek milionów Europejczyków. Przy milczącej akceptacji środowisk medycznych, ekspertów, autorytetów, polityków i mediów- en mas. Jest bardzo źle.
W programie publicystycznym państwowej telewizji wyemitowanym 31 października 2020 r. dyrektor ośrodka dla seniorów „Złote Borki” poinformowała, że na koniec października w placówce przebywało 81 ozdrowieńców w przedziale wiekowym od 80 do 101,5 lat. Część z nich przeszła chorobę COVID-19 bezobjawowo. Informacji o zgonach w tym ośrodku brak. Mimo to władze państwowe zapowiadają, że to właśnie osoby starsze będą otrzymywały szczepionkę jako pierwsze. Jeśli przeżyły zakażenie śmiercionośnym wirusem powinny przetrzymać eksperymentalne szczepionki. Jeśli z seniorami nie poradził sobie koronawirus, z pewnością poradzą sobie szczepionki. Seniorzy mają iść na pierwszy ogień medycznych eksperymentów.
Krnąbrne staruszki i staruszkowie, nawet 90-cio i 100- letni nie chcą umierać na koronawirusa. Niewdzięczni Polacy nie chcą gremialnie zaangażować się w wydarzenie pandemiczne COVID-19. Premier Rzeczpospolitej postanowił osobiście zaangażować się w promocję pandemicznego przedsięwzięcia biorąc udział w spocie reklamowym, nawiązując do symboliki narodowej i patriotycznej. Odwołanie się do wartości wspólnotowych i rodzinnych przy jednoczesnym jawnym narażaniu zdrowia i życia obecnej i przyszłych generacji Polaków można traktować jako szczyt cynicznej gry ze strony polskich władz.
Nakładem kilkunastu milionów złotych rząd uruchomił mający liczyć docelowo 1.800 łóżek COVID’owy Szpital Narodowy na Stadionie Narodowym w Warszawie. Tu będą mogli być „leczeni” pacjenci z lekkim przebiegiem choroby, nie wymagający hospitalizacji. Ciężko chorzy na koronowirusa nie zostaną przyjęci do tej specyficznej „jednostki medycznej.” Na dziś placówka świeci pustkami. Jednak myli się ten, kto pomyśli, że to kolejna bezsensowna, niepraktyczna, propagandowa inwestycja rządzących. Takich przypadków po prostu nie ma. Pozornie nieprzydatny w walce z „pandemią” Narodowy Szpital będzie jak znalazł do zgromadzenia dziesiątek tysięcy chętnych (a tym bardziej niechętnych) do przyjęcia nowatorskich COVID’owych szczepionek. Tym bardziej, że prace placówek medycznych w Polsce zaczęło nadzorować wojsko, obecne już w każdym szpitalu pod pretekstem przeliczania łóżek. Przeszkoleni medycznie żołnierze różnią się od cywilnego personelu medycznego tym, że nie mogą odmówić wykonania rozkazu. Jeśli przyjdzie rozkaz „wyszczepiać”- będą wyszczepiać. Nawet opornych. Każdego. Co ważne, na 2021 rok Sztab Generalny Wojska Polskiego planuje powołanie na ćwiczenia nawet 200 tys. żołnierzy rezerwy. Mundurowych do obsady szpitali i punktów szczepień nie zabraknie.
Pierwsze skojarzenie, jakie nasuwa się po pobieżnej analizie potencjału pozornie kuriozalnego projektu Narodowego Szpitala COVID’owego jest wykorzystanie przez rząd Vichy podobnego obiektu- paryskiego Welodromu w 1942 r. Przygotowywane przez spółki Skarbu Państwa w całej Polsce szpitale tymczasowe dla chorych na COVID-19 (po 100-200 łóżek w każdym takim „szpitalu”) internautom skojarzyły się jednoznacznie z obozami koncentracyjnymi. Pamiętajmy przy tym, że zgodnie z oficjalnymi danymi Ministerstwa Zdrowia na COVID-19 (bez chorób współistniejących) zmarło w Polsce łącznie ok. 1.500 osób (17% z 8.800 osób).
Każdego, kto powyższe porównania uzna za niedopuszczalne odsyłam do nagrań video z Marszu Niepodległości 2020, kiedy to polska policja bezwzględnie pałuje dziennikarzy i strzela do protestantów. Zdjęciem- symbolem nowego modelu dialogu władzy ze społeczeństwem i mediami będzie postrzelony w twarz gumową kulą legendarny fotoreporter Tygodnika Solidarność, 74-letni Tomasz Gutry. Fotografia zakrwawionego człowieka Solidarności z Marszu Niepodległości.
Niełatwo stwierdzić, czyj projekt realizuje obecnie polski rząd. Jednak z całą pewnością decyzje, działania, ustawodawstwo, budżety przyjmowane przez ekipę premiera Morawieckiego nie mają zbyt wiele wspólnego z ochroną zdrowia, życia i dobrostanu Polaków- wręcz przeciwnie. Dane medyczne i prognozy gospodarcze jednoznacznie pokazują, że skutkiem tych poczynań może być katastrofa porównywalna z konsekwencjami II wojny światowej. I nie ma w tym stwierdzeniu cienia przesady.
Premier Mateusz Morawiecki ma szczególną słabość do symbolicznych, ważnych dla Polaków wydarzeń i dat. W dniu Narodowego Święta Niepodległości zdecydował się zatwierdzić umowę dotyczącą ponad 20 milionów eksperymentalnych, niezweryfikowanych zgodnie z polskimi normami szczepionek. W przeddzień Dnia Wszystkich Świętych zdecydował o zamknięciu wszystkich cmentarzy w kraju. Pięć miesięcy wcześniej, 4 czerwca 2020 r. w Sejmie Rzeczpospolitej, w obecności prezydenta RP oświadczył:
Szanowny Panie Prezydencie, Pani Marszałek, Wysoka Izbo! Na naszych oczach wykuwa się Nowy Porządek Świata. Świata po koronawirusie.
I jak tu nie wierzyć premierowi? Przed nami 6, 13, 24, 25 i 31 grudnia. Będzie w czym wybierać. Zaczekajmy.