Polska w stanie wojny informacyjnej 2.0

W 10 dni od napaści Rosji na Ukrainę do Polski napłynęło ponad 800.000 uchodźców. Z wywiadu, jakiego udzielił stacji CNN ambasador Polski w USA Marek Magierowski dowiadujemy się, że jest to „prawdopodobnie największa migracja w historii Europy.” W międzynarodowych przekazach medialnych nasze państwo wypada, jak dotąd, bardzo dobrze. Czy jednak, z uwagi na skalę czekających nas wyzwań, nie dzieje się tak kosztem interesu narodowego i kosztem polskiego społeczeństwa?

Foto: Twitter

„To pierwszy w historii Europy kryzys migracyjny, podczas którego kraj do którego napływają uchodźcy nie musi budować obozów dla uchodźców, ponieważ te 800 tys. uchodźców znalazło już lub znajdzie schronienie w polskich domach, internatach, akademikach. Ten wybuch solidarności, szczerego współczucia dla mieszkańców Ukrainy jest czymś niezwykłym”– stwierdził, nie bez racji, ambasador Magierowski.

Strumień uchodźców skierowany do polskich domów

Z wypowiedzi ambasadora Magierowskiego wynika jeszcze jedna konkluzja: to w przeważającej mierze polskie społeczeństwo, a nie państwo, wzięło na siebie ciężar pomocy uchodźcom. Polacy okazali wielkie serce, w krótkim czasie wykazali niecodzienną, niespotykaną mobilizację w organizowaniu zapasów żywności, lekarstw, ciepłych ubrań, koców, śpiworów dla przybywających do nas wschodnich sąsiadów, dzieląc się z uchodźcami tym co mają. Polacy dla przybyszów z Ukrainy otworzyli własne domy, oddali do dyspozycji szkoły, ośrodki wypoczynkowe, internaty.

W przeciwieństwie do Turcji, która po wybuchu konfliktu w Syrii, falę uchodźców skierowała do obozów tymczasowych, polskie władze strumień ofiar wojny na Ukrainie przekierowały wprost do polskich domów. Rząd nie musiał organizować miejsc zakwaterowania, zapasów żywności, środków pierwszej potrzeby dla setek tysięcy ludzi. I o tym musimy pamiętać.

Rząd nie może udawać, że nie ma problemu

W wyniku konfliktu na Ukrainie polską granicę na wschodzie może przekroczyć nawet  kilka milionów osób. Jak wykazały dotychczasowe doświadczenia, wśród dziesiątek tysięcy matek z dziećmi nie brakuje osób, którym nie udało się wedrzeć do naszego kraju przez granicę polsko-białoruską latem i jesienią 2021 r. Wówczas przed ich wtargnięciem na teren RP bronili nas pogranicznicy i WOT. Migranci nie znający języka angielskiego, rosyjskiego, ukraińskiego ani polskiego, często agresywni „studenci” z Bliskiego Wschodu, Afganistanu, Pakistanu czy Afryki, mogą stanowić realne zagrożenie dla lokalnych społeczności.

Rząd nie może oczekiwać, że z jednej strony to polskie społeczeństwo weźmie na siebie cały ciężar wielotygodniowej, wielomiesięcznej obsługi setek tysięcy uchodźców, a z drugiej strony nie będzie zapewniał naszym rodakom należytej pomocy, bezpieczeństwa czy rzetelnej informacji.

40 zł dziennie na każdego uchodźcę, jakie zaproponował premier Morawiecki w ostatnich dniach, oznacza wydatek ponad 14 miliardów złotych rocznie w przypadku 1 miliona migrantów. Jeżeli dodamy to tego zapowiadane świadczenia 500 + oraz inne dodatki, w pierwszym roku operacja przyjęcia migrantów może kosztować budżet państwa ponad 30 miliardów zł. Nie oznacza to, że nie trzeba pomagać. Nie oznacza to również, że nie wolno zadawać pytań o kwestie finansowe, budżetowe czy elementy pomocy międzynarodowej dla naszego kraju w związku z „największą migracją w historii Europy.”

Pozytywne opinie o Polsce w międzynarodowych mediach są obecnie niezwykle ważne. Korzystny PR naszych polityków nie może być jednak kreowany kosztem bezpieczeństwa Polaków. I wyłącznie na koszt polskich gospodarstw domowych.

Foto: Twitter

Dziennikarz do posła: Sp*erdalaj kacapie

Sytuacja, w jakiej znalazła się Polska jest skomplikowana pod wieloma wzglęgami. I delikatna. Od wielu lat próbuje się nam przykleić etykiety antysemitów, współsprawców holokaustu, nazistów, wojennych zbrodniarzy, czy jak ostatnio łatkę „jednego z najmniej empatycznych narodów świata”. W sytuacji potencjalnego konfliktu militarnego z Rosją, skrajnie negatywny wizerunek mógłby zostać wykorzystany jako pretekst do pozostawienia naszego państwa bez należnej pomocy i militarnego wsparcia.

Czas wojenny nie jest z pewnością momentem nazbyt fortunnym do bolesnych rozliczeń, szczególnie tych polsko-ukraińskich. Natychmiastowa amnezja historyczna może przynieść jeszcze więcej szkód, szczególnie w dłuższej perspektywie. Publiczne, wulgarne ataki dziennikarskie na posła, który głośno zwraca uwagę na niebezpieczeństwa wynikające z nagłego przestawienia narracyjnej wajchy, są skrajnie nieodpowiedzialne. I uderzają w to, czego ci niedokształceni dziennikarze zdają się bronić: polski interes narodowy i wolność słowa.

Minister ds cyberbezpieczeństwa: Czas pożegnać dziennikarzy niezależnych

Sygnał do wprowadzania cenzury medialnej poszedł z samej góry. Oczywiście pod pretekstem walki z „kremlowską propagandą”. 27 lutego pełnomocnik Rządu do Spraw Cyberbezpieczeństwa, Janusz Cieszyński „zaapelował do przedstawicieli platform internetowych, do Facebooka, Twittera, Youtuba” o blokowanie treści, zdjęcie kanałów, które mogłyby propagować treści „szerzących rosyjską propagandę (…) To jest kilkadziesiąt adresów, które zostały zidentyfikowane przez ekspertów od walki z dezinformacją”.  Na prowadzoną przez NASK (Naukową i Akademicką Sieć Komputerową – podmiot odpowiadający za polskie domeny) listę adresów rządowi „eksperci od walki z dezinformacją” zdołali zakwalifikować znanego publicystę Rafała Otokę-Frąckiewicza. Niebezpiecznie blisko wylądowania na indeksie „ruskich propagandystów” znalazł się inny dziennikarz znany z tego, że nie chadza z obecną władzą pod rękę – Łukasz Warzecha.

Rozochocony swoją cenzorską omnipotencją, nadaną mu najprawdopodobniej przez samego premiera (może nawet wyżej), minister Cieszyński wskazuje wprost, kto powinien zostać wykluczony z publicznej debaty. Do ruskiej V kolumny, którą „już czas pożegnać” na Twitterze zaliczony został red. naczelny internetowej telewizji wRealu24 – Marcin Rola.

Choroba zaszczepionych dziennikarzy

Za wskazaniami ministra od cyfryzacji, któremu nie udała się interwencja przywrócenia bezprawnie usuniętego profilu facebookowego KONFEDERACJI, pospieszyli usłużni dziennikarze. Jednym z pierwszych był redaktor radia WNET (podwładny prezesa Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich) Łukasz Jankowski- jeden z tych żurnalistów, który kazał polskiemu parlamentarzyście „sp*erdalać”. Wcześniej pytał publicznie o możliwości prawne „wystrzelenia (tegoż) posła Bruna z armaty prosto na Kreml”. Ten sam red. Jankowski wzywał do „czasowego wyciszenia”, a więc co cenzury telewizji wRealu24, ponieważ ta telewizja wg redaktora ręka w rękę ze szwajcarsko-niemieckim portalem NOIZZ „aktywnie działa na rzecz ograniczenia możliwość obronnych PL.” Ogranicza możliwości obronne… Ile dywizji ma wRealu24?

Innym przykładem zaciekłego bojownika z moskiewską dezinformacją i „ruskimi onucami” jest potrójnie zaszczepiony dziennikarz Tygodnika Sieci, Jakub Augustyn Maciejewski. Będąc w Kijowie w trakcie zawieruchy wojennej, jako wroga numer jeden wytypował posła Grzegorza Brauna, czyniąc go adresatem groteskowego „Listu z Kijowa…”. To jeden z tych prorządowych narratorów, który do jednego worka próbuje wrzucić pandemicznych sceptyków i sowiecką agenturę. Wnosząc po aktywności medialnej, temu dziennikarzowi szczepionki przeciwko covid weszły zdecydowanie zbyt mocno.  

Do ataku na dziennikarzy niezależnych, na ich profile i kanały społecznościowe, zwłaszcza te o dużych zasięgach, zgodnie przystąpili pracownicy medialni Onetu, Wprost, Niezależnej, wPolityce, Radia Wnet. W polskiej przestrzeni medialnej ma obowiązywać tylko jedna narracja – przekaz rządowy i pandemiczny, uzupełniony przekazem proeuropejskim.

Jeśli szukać wspólnego mianownika dla wszystkich tych redakcji, to są one obficie finansowane albo z budżetu naszego rządu (m.in. via SSP) albo ze źródeł zagranicznych, głównie niemieckich.

Twitterowe donosy do samego ministra sprawiedliwości i ministra spraw wewnętrznych na redaktorów telewizji wRealu24, którzy w ramach dziennikarskich obowiązków pofatygowali się na polsko-ukraińską granicę składał nawet Robert Tekieli – niepokorny i jakże niezależny guru dziennikarstwa podziemnego czasów PRL.

Publiczne wezwania do cenzury niezależnych mediów i dziennikarzy nie spotkały się z jakąkolwiek reakcją Centrum Monitoringu Wolności Prasy czy Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.

Antyszepionkowcy i ruskie onuce

W sytuacji zagrożenia militarnego, trwającego kryzysu migracyjnego, czekającej nas być może katastrofy humanitarnej, prowadzona jest szeroko zakrojona operacja medialna. Ma ona za zadanie powiązanie wszystkich sceptyków pandemicznych, osób krytycznie postrzegających działania ośrodków rządowych związane z „pandemią” , osób sprzeciwiających się prowadzącym do totalitaryzmu regulacjom prawnym w zakresie przymusu szczepień z  kremlowską agenturą, z moskiewskimi dezinformatorami, ruskimi onucami. Stąd najprawdopodobniej tak zaciekły i wielokierunkowy, bo płynący nawet z Mediów Narodowych, atak na posła Grzegorza Brauna. Stąd też atak na wszystkich, którzy dotąd nie przyjmowali narracji rządowych związanych z covidową pandemią, masowymi szczepieniami, terrorem maseczkowym, mimo to, że wojna na Ukrainie chwilowo wyeliminowała te narracje z mediów. Nie znaczy to jednak, że za nie wrócą one na użytek nowej pandemii.  

Skoordynowany atak przedstawicieli rządu i mediów finansowanych z budżetu państwa (w różnej formie) na media i dziennikarzy niezależnych, profile i kanały o dużych zasięgach w mediach społecznościowych, z jednoczesnym atakiem na stojącą rządowi ością w gardle KONFEDERACJĘ mogą być zapowiedzią przyspieszonych wyborów parlamentarnych, o czym mówi się już półgłosem w politycznych kuluarach.

Polska w stanie wojny informacyjnej 2.0.

Polska nieustannie znajduje się w stanie wojny informacyjnej od wielu lat, o czym pisałem na łamach Frondy jesienią 2018 r. Wojny prowadzonej przeciwko polskiemu państwu i społeczeństwu  przez duże zagraniczne ośrodki medialne w Polsce i za granicą, oraz rządy innych państw, takich jak Izrael czy Niemcy. Prowadzą ją również organizacje pozarządowe, oficjalnie finansowane przez rosyjskich oligarchów i firmy powiązane z Kremlem.

Mimo to, w Polsce nadal nie powstała zapowiadana przez prof. Andrzeja Zybertowicza MaBeNa (Maszyna Bezpieczeństwa Narracyjnego). Polscy urzędnicy są bezradni w stosunku do medialnych gigantów takich jak YouTube, Facebook czy Discovery.

Czyżby największym zagrożeniem dla obronności Polski byli dziś poseł Braun, publicyści Warzecha, Otoka- Frąckiewicz, red. Rola, czy youtuber Ator? Czy to są ludzie stwarzający najpoważniejsze niebezpieczeństwo dla naszych rodaków?

Czy obecny wielowymiarowy kryzys oznacza, że nie wolno w przestrzeni publicznej stawiać ważnych pytań o interes narodowy Polski, bezpieczeństwo militarne, gospodarcze i socjalne naszych rodaków?

Oby się nie okazało, że pod pretekstem wojny na Ukrainie, największego w historii Europy kryzysu migracyjnego, czekającego nas kryzysu gospodarczego, niegasnącej nadal pandemii covidowej, zapędy cenzorskie naszych władz oznaczają wojnę informacyjną rządu z własnym społeczeństwem przy wtórze usłużnych pracowników medialnych. Wojnę informacyjną rządu z Polakami.  

SAD

Łaskarzewscy urzędnicy pracują z narażeniem zdrowia

27 lutego 2022 r. w łaskarzewskim magistracie obradowała zwołana przez panią burmistrz Laskowską grupa robocza w sprawie skoordynowania działań pomocy uchodźcom z Ukrainy. Zgodnie z informacją opublikowaną przez Urząd Miasta w mediach społecznościowych w spotkaniu udział wzięli radni, pracownicy urzędu oraz przedstawiciele szkół i OSP Łaskarzew. Wszyscy obecni na spotkaniu, wliczając w to panią burmistrz, pana sekretarza Dąbrowskiego, radnych, przedstawicieli szkół oraz OSP, nie mieli założonych maseczek.

Posiedzenie grupy roboczej z dnia 27.02.2022 r. FOTO: Urząd Miasta Łaskarzew

Pani burmistrz Laskowska, jako gospodarz spotkania, nie podała informacji dlaczego uczestnicy narady zostali narażeni na ekspozycję wirusa poprzez nienałożenie maseczek ochronnych, w związku z czym na możliwą utratę zdrowia, a może nawet na utratę życia. W świetle stosowanej przez ostatnie kilkanaście miesięcy praktyki urzędowej, tego typu zachowanie musi być rozpatrywane jako skrajnie nieodpowiedzialne. Co gorsza, mogło dojść do naruszenia przepisów prawa, zawartych w rozporządzeniu Rady Ministrów z dnia 28 stycznia 2022 r. zmieniającym rozporządzenie w sprawie ustanowienia określonych ograniczeń, nakazów i zakazów w związku z wystąpieniem stanu epidemii (Dz. U. z 2021 r. poz. 2069 i 2120 oraz z 2022 r. poz. 64).

Władze naszego miasta powinny wykazać większą roztropność i rozwagę. Jeżeli (przed czym Boże broń) naszym przedstawicielom coś by się stało w wyniku zlekceważenia covidowych reżimów, w mieście mógłby zapanować chaos.

Kto uruchomiłby nam tężnię solankową w czasie wojennej zawieruchy? Kto dokończyłby budowę rustykalnego, multimedialnego przystanku autobusowego na Rynku Głównym? Kto uchwaliłby kolejne podwyżki za wywóz nieczystości?

Korzystając z okazji chciałbym zwrócić się do naszych miejskich elit z apelem. Drodzy łaskarzewscy włodarze, drodzy nasi liderzy, skoro wymagacie od mieszkańców, żeby stosowali się do przepisów prawa, sami ich przestrzegajcie. Dbajcie też o swoje zdrowie. Bez was Łaskarzew popadnie w kompletną ruinę. A my? Co my, bezradni, bez was zrobimy?

SAD

Posiedzenie Rady Miasta z dnia 02.02.2022 r.

Zmiana awatarów z żółto-niebieskich na biało-czerwone

Polacy znów stanęli na wysokości zadania. Po raz kolejny udowodnili, że potrafią zmobilizować się w trudnym czasie, by nieść pomoc potrzebującym sąsiadom. Wbrew amerykańskiej bierności, niemieckiej zdradzie i obstrukcji, francuskiemu niezdecydowaniu, węgierskiemu kunktatorstwu, włoskiemu tchórzostwu, rząd RP zachował się wyjątkowo rozsądnie. Podjął zdecydowane i skuteczne działania dyplomatyczne na rzecz Ukrainy, zapewniając jednocześnie rzeczową pomoc humanitarną mieszkańcom państwa objętego wojną. W tydzień od  rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, społeczeństwo i władze naszego państwa zdają egzamin. Przynajmniej w wymiarze medialnym i propagandowym.

Foto: GOV.pl

Czas najwyższy jednak wystudzić emocje, ochłodzić rozentuzjazmowane głowy. Czas zadbać o interes Polski i Polaków. Czas zmienić awatary z żółto-niebieskich na biało-czerwone. Albo przynajmniej przed każdą ukraińską flagą wstawić flagę polską. W mediach społecznościowych i w sposobie myślenia.

Putin nie jest samotnym szaleńcem

Należy zdać sobie sprawę z tego, że obecny konflikt na Ukrainie nie jest jedynie kolejnym militarnym ekscesem niezrównoważonego psychicznie dyktatora. To pełnoskalowy konflikt zbrojny w Europie, w który Rosja zaangażowała bezpośrednio 200 tysięcy żołnierzy rozlokowanych wokół granic Ukrainy. Jeżeli przyjąć za wiarygodne doniesienia medialne, rosyjskie wojska prowadzą ofensywę z trzech kierunków, a jednym z ich głównych celów jest zdobycie Kijowa.

Jakkolwiek rozwinie się operacja prowadzona przez Kreml za naszą wschodnią granicą, powinniśmy sobie uprzytomnić, że jest to początek całego szeregu konfliktów kinetycznych, których możemy się spodziewać w najbliższych tygodniach, miesiącach i latach na obszarze Euroazji. Dotkną one nie tylko Europę Środkową i Wschodnią, ale Bliski Wschód, państwa Lewantu, Iran. Na południu i zachodzie Europy powróci problem ekstremizmu islamskiego i zamachów terrorystycznych. Na ulicach stolic europejskich obok bojowych jednostek policji, coraz częściej będziemy widzieć bojowe jednostki wojskowe. Nie rosyjskie, ale francuskie, niemieckie, belgijskie, włoskie, hiszpańskie, holenderskie, duńskie.

Destabilizacja Europy i państw Bliskiego Wschodu

Putin nie jest samotnym, starzejącym się, zrozpaczonym szaleńcem, który walczy o władzę na Kremlu. Słaba ekonomicznie Rosja, której PKB jest na poziomie Hiszpanii, musiała przyjąć rolę junior partnera Chin. Wziąć udział w realizacji planów strategicznych Pekinu, o czym pisałem jeszcze przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę. (tekst z 14.02.2022 r.)

Działania Rosji mają rozpocząć procesy destabilizacyjne w Europie i Azji. Chaos w naszym rejonie stanie się zjawiskiem powszechnym. Z punktu widzenia polskiego społeczeństwa istotne są nie tylko setki tysięcy napływających do nas migrantów z Ukrainy. Wraz z nimi przyjeżdżają przybysze z Bliskiego i Dalekiego Wschodu, którym przez ostatnie pół roku nie udało się przedostać do Polski przez granicę z Białorusią. Teraz wjeżdżają do naszego kraju bez większych problemów wraz z kobietami i dziećmi z ogarniętej wojną Ukrainy.

Od tygodnia zza wschodniej granicy napływa fala uchodźców wojennych, a wraz z nimi agresywni, ciemnoskórzy „studenci” z wszelkich zakątków świata. Informacje ze strefy przygranicznej potwierdzają, że pociągi pełne są „śniadych, brodatych turystów”, nie mówiących ani po ukraińsku, ani po rosyjsku, ani po angielsku. Zdjęcia i nagrania potwierdzają, że ludzie ci w sposób bezczelny nie dopuszczają ukraińskich kobiet i dzieci do pociągów, używając gróźb i przemocy fizycznej. Straż Graniczna, przy wsparciu wojska i policji, nie jest wstanie zweryfikować tożsamości przyjeźdźców.

Zważywszy na fakt, że władze w Kijowie tuż przed napaścią Rosji, zdecydowały się rozdać dziesiątki tysięcy sztuk broni mieszkańcom bez jakiejkolwiek rejestracji i kontroli, co powinno wzmóc czujność polskich władz ale też samych Polaków.

Wojna na dwóch frontach – wschodnim i zachodnim

Niedawne wydarzenia w Kanadzie potwierdzają, że wojna ze społeczeństwami demokratycznymi będzie prowadzona również na Bliskim i Dalekim Zachodzie. Parlament Kanady, pod dyktando Justina Trudeau, zagorzałego ucznia Klausa Schwaba i miłośnika chińskiego autorytaryzmu (totalitaryzmu), w świetle kanadyjskiego prawa zdecydował o odebraniu protestującym truckerom pieniędzy, uprawnień, licencji, samochodów, dostępu do kont bankowych, możliwość znalezienia innej pracy w przyszłości. Tylko dlatego, że sprzeciwili się wprowadzeniu reżimu sanitarnego na terenie swojego kraju. Niezgadzający się na wdrożenie covidowych rozwiązań Kanadyjczycy przez tamtejszy reżim zostali pozbawieni praw politycznych (prawo do zgromadzeń, protestów), ekonomicznych (odebranie własności, środków finansowych, pozbawienie możliwości zarobkowania), praw społecznych (uczestnictwa w życiu społecznym), czy wreszcie praw podstawowych (odebranie środków do życia, możliwości robienia zakupów), czyli możliwości biologicznego przetrwania.

W połowie lutego premier Włoch Mario Draghi oświadczył, że pół miliona niezaszczepionych osób w wieku powyżej 50 roku życia zostanie zawieszonych w pracy i pozostawionych bez wynagrodzenia. „Niezaszczepieni ludzie nie są częścią naszego społeczeństwa” – oświadczył Draghi. Są to decyzje skutkujące biologiczną eliminacją setek tysięcy osób w sercu Europy.

Działania reżimów kanadyjskiego i włoskiego to zapowiedzi wojny autorytarnych rządów państw zachodnich z własnymi społeczeństwami już nie tylko pod pretekstem pandemii. Teraz również pod pretekstem zagrożenia konfliktem zbrojnym. Wojna ze społeczeństwami demokratycznymi w celu zapobieżenia wojnie.

Polska musi być gotowa na czas kryzysów i wojny

Gdyby z taką samą determinacją, wolą działania, zaangażowaniem, budżetem i bezceremonialnością rząd Mateusza Morawieckiego prowadził politykę obronną naszego państwa jak wprowadzał restrykcje i obostrzenia pandemiczne czy przymus szczepień, bylibyśmy najbezpieczniejszym państwem w Europie. Ale nie jesteśmy. Medialny sukces naszych władz w wymiarze międzynarodowym na poziomie dyplomatycznym, nie przekłada się niestety na bezpieczeństwo Polaków. Na krytykę polityków i urzędników przyjdzie jeszcze czas. Dziś państwo polskie powinno się skupić na przygotowanie społeczeństwa polskiego na naprawdę trudne, może nawet wojenne czasy.

Liczba sztuk broni na 100 mieszkańców. Źródło wMeritum.pl

Polacy są jednym z najbardziej rozbrojonych narodów w Europie. Pierwszym i podstawowym działaniem ustawodawcy powinno być uruchomienie szybkiej ścieżki prawnej, dotyczącej przygotowania przepisów upraszczających dostęp naszych obywateli do broni. Równoczesnym działaniem powinno być wdrożenie programu budowy strzelnic, obiektów szkoleniowych, oraz powszechnego programu szkoleniowego począwszy od poziomu gminy. Broń Polacy powinni mieć w domach.

Dlatego rząd premiera Morawieckiego powinien podjąć pilne prace nad przygotowaniem „pakietu obrony terytorialnej”, na który powinny składać się działania wykraczające poza wskazówki „jak zorganizować zbiórkę potrzebnych rzeczy”, „jak pomóc uchodźcom”, „jak przyjąć uchodźców do domu”. Pakiet informacyjny dla województw, powiatów i gmin powinien zawierać, m.in. schematy koordynacji działań społeczności lokalnych ze służbami mundurowymi, policją, wojskiem, WOT; powszechne szkolenia z zakresu obrony terytorialnej począwszy od poziomu wsi i miasteczek, na największych miastach kończąc, obowiązkowe dla wszystkich kobiet w wieku 18-50 lat, i mężczyzn w wieku 18-60 lat; opracowanie materiałów szkoleniowych na wypadek wybuchu działań wojennych czy ataku nuklearnego, które powinny zostać udostępnione za pomocą stron internetowych; wydrukowanie 20 milionów instrukcji w formie książeczek; czy wreszcie przygotowanie materiałów informacyjnych dotyczących zabezpieczenia przez naszych rodaków tak podstawowych środków jak zapasy żywności, lekarstw, paliwa, wody, alternatywnych źródeł oświetlenia i energii.

Instrukcje na wypadek kryzysu i wojny dla 38 milionów powinny zostać opracowane natychmiast. Jeżeli budżet państwa stać było na zakup szczepionek które nie działają za kilkanaście milionów złotych, a na ich promocję przeznaczyć ponad 1 miliard złotych, nie powinno być problemu ze znalezieniem środków na zabezpieczenie Polaków przed nadciągającymi kryzysami. Nie tylko cudzoziemcy i obcokrajowcy zasługują na pomoc naszych władz.

Polacy muszą się przygotować na wieloletni kryzys

Od rządu i władz samorządowych mamy prawo i powinniśmy wymagać, ale jako społeczeństwo musimy liczyć na siebie. Z przemówienia ministra Niedzielskiego na Forum ONZ z 26 lutego 2022 r. jasno wynika, że program wyszczepiania Polaków będzie kontynuowany. W jednostronicowym, angielskojęzycznym tekście wystąpienia słowo „szczepionka” pojawia się 16 razy. Polska, jako jeden z 194 państw świata przystąpiła do opracowania Traktatu Antypandemicznego ONZ, o czym pisałem w ostatnich tekstach (tekst z 25.02.2022 r. oraz z 26.02.2022 r.).

Dlatego Polacy do najdłuższego od 100 lat kryzysu muszą przygotować się przede wszystkim sami. W gronie najbliższych, rodzin, przyjaciół, sąsiadów, małych ojczyzn. Polacy muszą liczyć na siebie – na nikogo innego! Muszą zacząć samoorganizować się, tworzyć nieformalne i formalne grupy działania, stowarzyszenia, kluby aktywnych osób we własnych społecznościach. Wykorzystanie potencjału parafii, kubów sportowych, kół myśliwskich, wędkarskich, szkółek strzelecki, może być dobrym podłożem do tego typu struktur.  

Pierwszym testem umiejętności obrony naszych interesów jest trwający za naszą wschodnią granicą konflikt militarny i będący już w naszych granicach kryzys humanitarny połączony z napływem niezweryfikowanej ludności niewiadomego pochodzenia.

Lokalny Reset.

SAD

Post striptum

Zmiana awatarów i flag na biało-czerwone

Ileż to już razy w ostatnich latach przerabialiśmy emocjonalno-moralne wzloty? Solidarni z… Murem za… Wspierajmy tych, którzy… Nie pozwólmy aby… Nasze miasto za… Facebookowo-Instagramowo-Twitterowe wzmożenia emocjonalne najwięcej korzyści, głównie psychologicznych, przynosiły tym, którzy biorą w nich udział. I kończą swoją aktywność na dodaniu fagi i zmianie awatara. „Wstawiłam/ wstawiłem flagę, więc zachowałem się jak trzeba”, „podałem kilka wiadomości i filmików, więc zaangażowałem się”, „wrzuciłem do kontenera kilka konserw, wodę utlenioną i paczkę pampersów, zatem pomogłem jak mogłem,”  Nic bardziej mylnego. Historia, nasza polska historia uczy nas, że trzeba poświęcić znacznie więcej, żeby „zachować się jak trzeba”.

1 marca przypada Dzień Żołnierzy Wyklętych. Wielu z tych, którzy tak chętnie dziś zmieniają facebookowe barwy na żółto-niebieskie, obojętnie lub z pogardą wyrażają się o tych, którzy za cenę własnego życia sprzeciwiali się przez lata komunistycznemu okupantowi po 1945 r.

Zdając sobie sprawę z niezwykle trudnych chwil, jakie dziś przeżywają Ukraińcy najechani przez rosyjskie wojska, powinniśmy pamiętać, że możemy cieszyć się wolną Polską, ponieważ nasi przodkowie przez ostatnie kilkaset lat wykazali się heroizmem i poświęceniem wielokrotnie większym, niż dziś okolicznościami wojennymi są do tego zmuszeni Ukraińcy.

Każda piędź polskiej ziemi zmyta jest krwią naszych bohaterskich przodków. I nie ma w tym cienia przesady. Szacunek dla Polski to szacunek dla nas samych. Powinni pamiętać o tym wszyscy fajnopolacy, którzy tak chętnie wklejają ukraińskie flagi i symbole, a z taką pogardą odnoszą się do barw biało-czerwonych. Do prawdziwych, polskich bohaterów, bez których naszej ojczyzny by nie było.

Tak jak Ukraińscy dziś przy każdej okazji wołają: „Chwała Ukrainie! Gierojom Chwała!” (nie zdając sobie najczęściej sprawy z tragicznych konotacji historycznych budują tożsamość narodową, którą dodatkowo cementuje wojna), tak my powinniśmy przestać wstydzić się własnej ojczyzny z uwagi na naszą chlubną i chwalebną historię. W najbliższym czasie, przy każdej możliwej okazji powinno towarzyszyć naszym wzajemnym kontaktom oczywiste zawołanie: „Chwała Dumnej Polsce! Naszym Bohaterom Chwała!”

Bohaterom codziennym i bohaterom heroicznym, których nigdy nam nie brakowało.

SAD

Wojna nie zakończy pandemii. WHO zaciśnie pętlę

Z nagrań w restauracji Sowa i Przyjaciele, ze słów obecnego premiera Mateusza Morawieckiego dowiadujemy się, że na obniżenie wygórowanych oczekiwań społecznych „najlepszym sposobem zawsze była wojna. Wojna zmienia perspektywę w pięć minut.” Inwazja rosyjska za naszą wschodnią granicą zmieniła perspektywę mediów na zjawisko pandemiczne. Stała się również doskonałą zasłoną dymną do wprowadzenia rozwiązań prawnych na wypadek zaistnienia przyszłych, nieuniknionych kryzysów pandemii. Rządy 194 państw należących do Światowej Organizacji Zdrowia, w tym Polska, zdecydowały się na rozpoczęcie prac nad rozwiązaniami, które dadzą międzynarodowym organizacjom – WHO i ONZ – władzę absolutną nad społeczeństwami globu.

Foto: Twitter, WHO

Wojna najlepszym lekarstwem antywirusowym

Wojna na Ukrainie wyeliminowała (czasowo) z przestrzeni medialnej temat pandemii COVID-19. Wirus, który od dwóch lat był obecny w każdym przekazie i tytule medialnym, nagle przestał stanowić „śmiertelne zagrożenie”. Nie oznacza to jednak, że została powstrzymana czy dobiegła końca cywilizacyjna, gospodarcza, kulturowa, ustrojowa, społeczna i prawna przebudowa Świata Zachodu, zainicjowana globalnym kryzysem pandemicznym w marcu 2020 r. Zawierucha wojenna, o czym pisałem w tekście Pandemia albo Wojna – dogrywka konfliktu Chiny-USA, może być pretekstem do dalszego ograniczania praw obywatelskich, wolności gospodarczych, wolności słowa, i zasad funkcjonowania „wolnych państw”, znanych dotąd pod szyldami liberalnej demokracji i wolnorynkowego kapitalizmu.

O tym, że konflikt zbrojny może być użyty w zastępstwie pandemii pisałem w sierpniu 2021 r.

Wyeliminowanie z medialnego przekazu wirusa wywołującego podobno najbardziej niebezpieczną od 100 lat chorobę nie oznacza zaprzestania intensywnych prac nad rozwiązaniami pandemicznymi. Nowy wariant COVID albo zupełnie nowa pandemia może pojawić się w każdej chwili. W pierwszych dniach lutego herold pandemicznych narracji i globalnych szczepień Bill Gates opublikował książkę pod wiele mówiącym tytułem: „Jak zapobiec następnej pandemii”, sygnalizując, że koronawirus wcale nie musi być ostatnią plagą naszych czasów. O tym, że obecna pandemia (w aktualnej lub nowej odsłonie) „nigdy się nie skończy” pisałem już niemal rok temu. Pandemia trwa mać dopóty, dopóki nie osiągnie założonych z góry celów pandemicznej rewolucji.

Międzynarodowy traktat w sprawie profilaktyki i gotowości pandemicznej WHO

Na początku grudnia 2021 r. 194 państw członkowskich Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) porozumiało się co do rozpoczęcia „procesu redagowania i negocjowania” jednego z najbardziej niebezpiecznych dla społeczeństw Wolnego Świata dokumentów, który ma przybrać formułę „konwencji, umowy lub innego międzynarodowego instrumentu.” Używając instrumentu, ratyfikowanego przez wszystkie państwa członkowskie, Światowa Organizacja Zdrowia będzie mogła narzucać politykę, rozwiązania i przepisy każdemu z tych państw. Wówczas nie będzie już wyjątków, dowolności, spolegliwości rządów wobec własnych społeczeństw. Pandemiczny rygor będzie szedł jawnie i bezpośrednio z samych szczytów globalnych instytucji.

Mając na uwadze, że państwa członkowskie WHO należą jednocześnie do Organizacji Narodów Zjednoczonych, w przypadku nierespektowania odgórnych i dyrektyw pandemicznych tej organizacji do działania będą mogły przystąpić siły międzynarodowe i „zmilitaryzowane odziały pokojowe ONZ”. Będzie się to odbywać zgodnie z obowiązującym prawem, i dla dobra obywateli nieposłusznego państwa, oczywiście.

Prace nad rozwiązaniami „mającymi poprawić profilaktykę, gotowość i reakcję pandemiczną” zostały już zaplanowane. Pierwsze posiedzenie „międzynarodowego organu negocjacyjnego” ma się odbyć już 1 marca 2022 r. natomiast kolejne „najpóźniej 1 sierpnia 2022 r. (by omówić postępy redakcyjne)”. Kompleksowe rozwiązania mają zostać przedstawione na 76 sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia w 2023, i ostatecznie przyjęte do 2024 r.

Bez państw członkowskich nie ma WHO

WHO istnieje tylko dlatego, że należą do niej państwa członkowskie, które uiszczają roczną składkę i zobowiązują się do przestrzegania zapisów Konstytucji Światowej Organizacji Zdrowia. Praca nad konwencją odbywa się za zgodą państw członkowskich, przy ich aktywnym uczestnictwie. Niestety obywatele tych państw, w tym Polacy, niewiele wiedzą o prowadzonych pracach nad traktatem oraz potencjalnych konsekwencjach wynikających z przyjęcia tego rozwiązania. Oby nie okazało się, że Konstytucja WHO stanie się aktem nadrzędnym w stosunku do Konstytucji RP.

W 2020 r. prezydent Donald Trump wstrzymał dofinansowanie z budżetu USA Światowej Organizacji Zdrowia. Działania te miały być częścią polityki ówczesnej administracji amerykańskiej, obarczającej WHO winą za ukrywanie informacji o epidemii w Chinach. Podczas swojej prezydentury Trump wskazywał Chiny jako państwo odpowiedzialne za rozprzestrzenianie się COVID-19, domagając się zapłaty 10 bilionów dolarów odszkodowania za wybuch pandemii koronawirusa.

Jeżeli rozwiązania forsowane przez Światową Organizację Zdrowia będą stanowiły zagrożenie dla obywateli Polski, nasz rząd powinien odstąpić od prac nad powyższych traktatem, czy wzorem prezydenta Trumpa, wstrzymać płatność składki. Ostatecznie możemy wystąpić z organizacji międzynarodowej o tak zachwianej reputacji.

Najbardziej niebezpieczny dokument dla „Wolnego Świata”

Warto zapoznać się z opisem założeń do „instrumentu WHO”, zaprezentowanym na stronach Rady Unii Europejskiej.

Pandemia Covid-19 to problem globalny. Żaden rząd ani żadna instytucja nie są w stanie samodzielnie stawić czoła przyszłym pandemiom.

Konwencja, umowa lub inny międzynarodowy instrument byłby prawnie wiążącym aktem prawa międzynarodowego. Umowa o profilaktyce, gotowości i reakcji pandemicznej, przyjęta w ramach WHO, pozwoliłaby państwom na całym świecie wzmocnić zdolności krajowe, regionalne i globalne oraz zwiększyć odporność na przyszłe pandemie.

Ponadto taki instrument:

*zapewniłby większe, konsekwentne i długofalowe zaangażowanie polityczne na szczeblu światowych przywódców państw i rządów

*określiłby jasne procedury i zadania

*zintensyfikowałby długofalowe wsparcie sektora publicznego i prywatnego na wszystkich szczeblach

*promowałby uwzględnianie kwestii zdrowotnych we wszystkich odpowiednich dziedzinach polityki.

Z powyższych założeń do pakietu rozwiązań pandemicznych WHO wynika, że poszczególne państwa narodowe mają zostać pozbawione możliwości wyboru rozwiązań w zakresie działań prawnych, zdrowotnych, w przypadku pojawienia się nowych pandemii. Przyszły traktat pozbawia rządy możliwości decydowania co do własnej polityki w sprawach dla obywateli najbardziej istotnych- polityki zdrowotnej. Jednocześnie daje podstawę prawną do narzucania przez anonimowych urzędników instytucji międzynarodowych rozwiązań w zakresie zdrowia. Byłaby też pretekstem do podjęcia interwencji dyplomatycznych, sądowych, ekonomicznych czy militarnych w przypadku państw niepokornych.

Powyższy dokument, którego przyjęcie przewidziano do 2024 r. wskazuje, że pandemie będą nam towarzyszyć przez kolejne lata. Chociaż nadal nie udało się wyjaśnić pochodzenia, istoty i skutecznego przeciwdziałania tej obecnej.

Wchodzimy w czas wstrząsów, konfliktów i nowych pandemii

Jedną z funkcji toczącej się właśnie wojny na Ukrainie może być oswojenie światowej opinii publicznej z zapomnianym już zjawiskiem konfliktu militarnego, możliwego do przeprowadzenia nawet na terenie Europy. Nadciągający z coraz większą nieuchronnością, zapowiadany na początku pandemii kryzys ekonomiczny może być źródłem szeregu buntów społecznych w państwach liberalnej demokracji, do powstrzymania których nie wystarczą obostrzenia, kwarantanny, nakazy noszenia maseczek, policjanci uzbrojeni w pałki i gaz pieprzowy. Konieczne będzie wykorzystanie wojny kinetycznej do obniżenia oczekiwań społecznych, o czym 8 lat temu mówił premier Morawiecki.

Wchodzimy w okres permanentnych kryzysów ekonomicznych, wstrząsów społecznych, lokalnych a może nawet regionalnych wojen. Przedstawione w połowie sierpnia 2021 r. przewidywania dotyczące kolejnych poziomów projektu pandemicznego stają się coraz bardziej aktualne. Po pandemii, kolejnym etapem stała się wojna. Po niej nastąpią kryzysy energetyczno- cyfrowe, paliwowe i żywnościowe, które będą musiały wywołać społeczny chaos i dezorientację w skali społeczeństwom ponowoczesnym dotąd nieznanej.

I na ten czas chaosu i dezorganizacji musimy się dobrze przygotować. Lokalny reset.

SAD