Zmiana awatarów z żółto-niebieskich na biało-czerwone

Polacy znów stanęli na wysokości zadania. Po raz kolejny udowodnili, że potrafią zmobilizować się w trudnym czasie, by nieść pomoc potrzebującym sąsiadom. Wbrew amerykańskiej bierności, niemieckiej zdradzie i obstrukcji, francuskiemu niezdecydowaniu, węgierskiemu kunktatorstwu, włoskiemu tchórzostwu, rząd RP zachował się wyjątkowo rozsądnie. Podjął zdecydowane i skuteczne działania dyplomatyczne na rzecz Ukrainy, zapewniając jednocześnie rzeczową pomoc humanitarną mieszkańcom państwa objętego wojną. W tydzień od  rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę, społeczeństwo i władze naszego państwa zdają egzamin. Przynajmniej w wymiarze medialnym i propagandowym.

Foto: GOV.pl

Czas najwyższy jednak wystudzić emocje, ochłodzić rozentuzjazmowane głowy. Czas zadbać o interes Polski i Polaków. Czas zmienić awatary z żółto-niebieskich na biało-czerwone. Albo przynajmniej przed każdą ukraińską flagą wstawić flagę polską. W mediach społecznościowych i w sposobie myślenia.

Putin nie jest samotnym szaleńcem

Należy zdać sobie sprawę z tego, że obecny konflikt na Ukrainie nie jest jedynie kolejnym militarnym ekscesem niezrównoważonego psychicznie dyktatora. To pełnoskalowy konflikt zbrojny w Europie, w który Rosja zaangażowała bezpośrednio 200 tysięcy żołnierzy rozlokowanych wokół granic Ukrainy. Jeżeli przyjąć za wiarygodne doniesienia medialne, rosyjskie wojska prowadzą ofensywę z trzech kierunków, a jednym z ich głównych celów jest zdobycie Kijowa.

Jakkolwiek rozwinie się operacja prowadzona przez Kreml za naszą wschodnią granicą, powinniśmy sobie uprzytomnić, że jest to początek całego szeregu konfliktów kinetycznych, których możemy się spodziewać w najbliższych tygodniach, miesiącach i latach na obszarze Euroazji. Dotkną one nie tylko Europę Środkową i Wschodnią, ale Bliski Wschód, państwa Lewantu, Iran. Na południu i zachodzie Europy powróci problem ekstremizmu islamskiego i zamachów terrorystycznych. Na ulicach stolic europejskich obok bojowych jednostek policji, coraz częściej będziemy widzieć bojowe jednostki wojskowe. Nie rosyjskie, ale francuskie, niemieckie, belgijskie, włoskie, hiszpańskie, holenderskie, duńskie.

Destabilizacja Europy i państw Bliskiego Wschodu

Putin nie jest samotnym, starzejącym się, zrozpaczonym szaleńcem, który walczy o władzę na Kremlu. Słaba ekonomicznie Rosja, której PKB jest na poziomie Hiszpanii, musiała przyjąć rolę junior partnera Chin. Wziąć udział w realizacji planów strategicznych Pekinu, o czym pisałem jeszcze przed rozpoczęciem inwazji na Ukrainę. (tekst z 14.02.2022 r.)

Działania Rosji mają rozpocząć procesy destabilizacyjne w Europie i Azji. Chaos w naszym rejonie stanie się zjawiskiem powszechnym. Z punktu widzenia polskiego społeczeństwa istotne są nie tylko setki tysięcy napływających do nas migrantów z Ukrainy. Wraz z nimi przyjeżdżają przybysze z Bliskiego i Dalekiego Wschodu, którym przez ostatnie pół roku nie udało się przedostać do Polski przez granicę z Białorusią. Teraz wjeżdżają do naszego kraju bez większych problemów wraz z kobietami i dziećmi z ogarniętej wojną Ukrainy.

Od tygodnia zza wschodniej granicy napływa fala uchodźców wojennych, a wraz z nimi agresywni, ciemnoskórzy „studenci” z wszelkich zakątków świata. Informacje ze strefy przygranicznej potwierdzają, że pociągi pełne są „śniadych, brodatych turystów”, nie mówiących ani po ukraińsku, ani po rosyjsku, ani po angielsku. Zdjęcia i nagrania potwierdzają, że ludzie ci w sposób bezczelny nie dopuszczają ukraińskich kobiet i dzieci do pociągów, używając gróźb i przemocy fizycznej. Straż Graniczna, przy wsparciu wojska i policji, nie jest wstanie zweryfikować tożsamości przyjeźdźców.

Zważywszy na fakt, że władze w Kijowie tuż przed napaścią Rosji, zdecydowały się rozdać dziesiątki tysięcy sztuk broni mieszkańcom bez jakiejkolwiek rejestracji i kontroli, co powinno wzmóc czujność polskich władz ale też samych Polaków.

Wojna na dwóch frontach – wschodnim i zachodnim

Niedawne wydarzenia w Kanadzie potwierdzają, że wojna ze społeczeństwami demokratycznymi będzie prowadzona również na Bliskim i Dalekim Zachodzie. Parlament Kanady, pod dyktando Justina Trudeau, zagorzałego ucznia Klausa Schwaba i miłośnika chińskiego autorytaryzmu (totalitaryzmu), w świetle kanadyjskiego prawa zdecydował o odebraniu protestującym truckerom pieniędzy, uprawnień, licencji, samochodów, dostępu do kont bankowych, możliwość znalezienia innej pracy w przyszłości. Tylko dlatego, że sprzeciwili się wprowadzeniu reżimu sanitarnego na terenie swojego kraju. Niezgadzający się na wdrożenie covidowych rozwiązań Kanadyjczycy przez tamtejszy reżim zostali pozbawieni praw politycznych (prawo do zgromadzeń, protestów), ekonomicznych (odebranie własności, środków finansowych, pozbawienie możliwości zarobkowania), praw społecznych (uczestnictwa w życiu społecznym), czy wreszcie praw podstawowych (odebranie środków do życia, możliwości robienia zakupów), czyli możliwości biologicznego przetrwania.

W połowie lutego premier Włoch Mario Draghi oświadczył, że pół miliona niezaszczepionych osób w wieku powyżej 50 roku życia zostanie zawieszonych w pracy i pozostawionych bez wynagrodzenia. „Niezaszczepieni ludzie nie są częścią naszego społeczeństwa” – oświadczył Draghi. Są to decyzje skutkujące biologiczną eliminacją setek tysięcy osób w sercu Europy.

Działania reżimów kanadyjskiego i włoskiego to zapowiedzi wojny autorytarnych rządów państw zachodnich z własnymi społeczeństwami już nie tylko pod pretekstem pandemii. Teraz również pod pretekstem zagrożenia konfliktem zbrojnym. Wojna ze społeczeństwami demokratycznymi w celu zapobieżenia wojnie.

Polska musi być gotowa na czas kryzysów i wojny

Gdyby z taką samą determinacją, wolą działania, zaangażowaniem, budżetem i bezceremonialnością rząd Mateusza Morawieckiego prowadził politykę obronną naszego państwa jak wprowadzał restrykcje i obostrzenia pandemiczne czy przymus szczepień, bylibyśmy najbezpieczniejszym państwem w Europie. Ale nie jesteśmy. Medialny sukces naszych władz w wymiarze międzynarodowym na poziomie dyplomatycznym, nie przekłada się niestety na bezpieczeństwo Polaków. Na krytykę polityków i urzędników przyjdzie jeszcze czas. Dziś państwo polskie powinno się skupić na przygotowanie społeczeństwa polskiego na naprawdę trudne, może nawet wojenne czasy.

Liczba sztuk broni na 100 mieszkańców. Źródło wMeritum.pl

Polacy są jednym z najbardziej rozbrojonych narodów w Europie. Pierwszym i podstawowym działaniem ustawodawcy powinno być uruchomienie szybkiej ścieżki prawnej, dotyczącej przygotowania przepisów upraszczających dostęp naszych obywateli do broni. Równoczesnym działaniem powinno być wdrożenie programu budowy strzelnic, obiektów szkoleniowych, oraz powszechnego programu szkoleniowego począwszy od poziomu gminy. Broń Polacy powinni mieć w domach.

Dlatego rząd premiera Morawieckiego powinien podjąć pilne prace nad przygotowaniem „pakietu obrony terytorialnej”, na który powinny składać się działania wykraczające poza wskazówki „jak zorganizować zbiórkę potrzebnych rzeczy”, „jak pomóc uchodźcom”, „jak przyjąć uchodźców do domu”. Pakiet informacyjny dla województw, powiatów i gmin powinien zawierać, m.in. schematy koordynacji działań społeczności lokalnych ze służbami mundurowymi, policją, wojskiem, WOT; powszechne szkolenia z zakresu obrony terytorialnej począwszy od poziomu wsi i miasteczek, na największych miastach kończąc, obowiązkowe dla wszystkich kobiet w wieku 18-50 lat, i mężczyzn w wieku 18-60 lat; opracowanie materiałów szkoleniowych na wypadek wybuchu działań wojennych czy ataku nuklearnego, które powinny zostać udostępnione za pomocą stron internetowych; wydrukowanie 20 milionów instrukcji w formie książeczek; czy wreszcie przygotowanie materiałów informacyjnych dotyczących zabezpieczenia przez naszych rodaków tak podstawowych środków jak zapasy żywności, lekarstw, paliwa, wody, alternatywnych źródeł oświetlenia i energii.

Instrukcje na wypadek kryzysu i wojny dla 38 milionów powinny zostać opracowane natychmiast. Jeżeli budżet państwa stać było na zakup szczepionek które nie działają za kilkanaście milionów złotych, a na ich promocję przeznaczyć ponad 1 miliard złotych, nie powinno być problemu ze znalezieniem środków na zabezpieczenie Polaków przed nadciągającymi kryzysami. Nie tylko cudzoziemcy i obcokrajowcy zasługują na pomoc naszych władz.

Polacy muszą się przygotować na wieloletni kryzys

Od rządu i władz samorządowych mamy prawo i powinniśmy wymagać, ale jako społeczeństwo musimy liczyć na siebie. Z przemówienia ministra Niedzielskiego na Forum ONZ z 26 lutego 2022 r. jasno wynika, że program wyszczepiania Polaków będzie kontynuowany. W jednostronicowym, angielskojęzycznym tekście wystąpienia słowo „szczepionka” pojawia się 16 razy. Polska, jako jeden z 194 państw świata przystąpiła do opracowania Traktatu Antypandemicznego ONZ, o czym pisałem w ostatnich tekstach (tekst z 25.02.2022 r. oraz z 26.02.2022 r.).

Dlatego Polacy do najdłuższego od 100 lat kryzysu muszą przygotować się przede wszystkim sami. W gronie najbliższych, rodzin, przyjaciół, sąsiadów, małych ojczyzn. Polacy muszą liczyć na siebie – na nikogo innego! Muszą zacząć samoorganizować się, tworzyć nieformalne i formalne grupy działania, stowarzyszenia, kluby aktywnych osób we własnych społecznościach. Wykorzystanie potencjału parafii, kubów sportowych, kół myśliwskich, wędkarskich, szkółek strzelecki, może być dobrym podłożem do tego typu struktur.  

Pierwszym testem umiejętności obrony naszych interesów jest trwający za naszą wschodnią granicą konflikt militarny i będący już w naszych granicach kryzys humanitarny połączony z napływem niezweryfikowanej ludności niewiadomego pochodzenia.

Lokalny Reset.

SAD

Post striptum

Zmiana awatarów i flag na biało-czerwone

Ileż to już razy w ostatnich latach przerabialiśmy emocjonalno-moralne wzloty? Solidarni z… Murem za… Wspierajmy tych, którzy… Nie pozwólmy aby… Nasze miasto za… Facebookowo-Instagramowo-Twitterowe wzmożenia emocjonalne najwięcej korzyści, głównie psychologicznych, przynosiły tym, którzy biorą w nich udział. I kończą swoją aktywność na dodaniu fagi i zmianie awatara. „Wstawiłam/ wstawiłem flagę, więc zachowałem się jak trzeba”, „podałem kilka wiadomości i filmików, więc zaangażowałem się”, „wrzuciłem do kontenera kilka konserw, wodę utlenioną i paczkę pampersów, zatem pomogłem jak mogłem,”  Nic bardziej mylnego. Historia, nasza polska historia uczy nas, że trzeba poświęcić znacznie więcej, żeby „zachować się jak trzeba”.

1 marca przypada Dzień Żołnierzy Wyklętych. Wielu z tych, którzy tak chętnie dziś zmieniają facebookowe barwy na żółto-niebieskie, obojętnie lub z pogardą wyrażają się o tych, którzy za cenę własnego życia sprzeciwiali się przez lata komunistycznemu okupantowi po 1945 r.

Zdając sobie sprawę z niezwykle trudnych chwil, jakie dziś przeżywają Ukraińcy najechani przez rosyjskie wojska, powinniśmy pamiętać, że możemy cieszyć się wolną Polską, ponieważ nasi przodkowie przez ostatnie kilkaset lat wykazali się heroizmem i poświęceniem wielokrotnie większym, niż dziś okolicznościami wojennymi są do tego zmuszeni Ukraińcy.

Każda piędź polskiej ziemi zmyta jest krwią naszych bohaterskich przodków. I nie ma w tym cienia przesady. Szacunek dla Polski to szacunek dla nas samych. Powinni pamiętać o tym wszyscy fajnopolacy, którzy tak chętnie wklejają ukraińskie flagi i symbole, a z taką pogardą odnoszą się do barw biało-czerwonych. Do prawdziwych, polskich bohaterów, bez których naszej ojczyzny by nie było.

Tak jak Ukraińscy dziś przy każdej okazji wołają: „Chwała Ukrainie! Gierojom Chwała!” (nie zdając sobie najczęściej sprawy z tragicznych konotacji historycznych budują tożsamość narodową, którą dodatkowo cementuje wojna), tak my powinniśmy przestać wstydzić się własnej ojczyzny z uwagi na naszą chlubną i chwalebną historię. W najbliższym czasie, przy każdej możliwej okazji powinno towarzyszyć naszym wzajemnym kontaktom oczywiste zawołanie: „Chwała Dumnej Polsce! Naszym Bohaterom Chwała!”

Bohaterom codziennym i bohaterom heroicznym, których nigdy nam nie brakowało.

SAD

Wojna nie zakończy pandemii. WHO zaciśnie pętlę

Z nagrań w restauracji Sowa i Przyjaciele, ze słów obecnego premiera Mateusza Morawieckiego dowiadujemy się, że na obniżenie wygórowanych oczekiwań społecznych „najlepszym sposobem zawsze była wojna. Wojna zmienia perspektywę w pięć minut.” Inwazja rosyjska za naszą wschodnią granicą zmieniła perspektywę mediów na zjawisko pandemiczne. Stała się również doskonałą zasłoną dymną do wprowadzenia rozwiązań prawnych na wypadek zaistnienia przyszłych, nieuniknionych kryzysów pandemii. Rządy 194 państw należących do Światowej Organizacji Zdrowia, w tym Polska, zdecydowały się na rozpoczęcie prac nad rozwiązaniami, które dadzą międzynarodowym organizacjom – WHO i ONZ – władzę absolutną nad społeczeństwami globu.

Foto: Twitter, WHO

Wojna najlepszym lekarstwem antywirusowym

Wojna na Ukrainie wyeliminowała (czasowo) z przestrzeni medialnej temat pandemii COVID-19. Wirus, który od dwóch lat był obecny w każdym przekazie i tytule medialnym, nagle przestał stanowić „śmiertelne zagrożenie”. Nie oznacza to jednak, że została powstrzymana czy dobiegła końca cywilizacyjna, gospodarcza, kulturowa, ustrojowa, społeczna i prawna przebudowa Świata Zachodu, zainicjowana globalnym kryzysem pandemicznym w marcu 2020 r. Zawierucha wojenna, o czym pisałem w tekście Pandemia albo Wojna – dogrywka konfliktu Chiny-USA, może być pretekstem do dalszego ograniczania praw obywatelskich, wolności gospodarczych, wolności słowa, i zasad funkcjonowania „wolnych państw”, znanych dotąd pod szyldami liberalnej demokracji i wolnorynkowego kapitalizmu.

O tym, że konflikt zbrojny może być użyty w zastępstwie pandemii pisałem w sierpniu 2021 r.

Wyeliminowanie z medialnego przekazu wirusa wywołującego podobno najbardziej niebezpieczną od 100 lat chorobę nie oznacza zaprzestania intensywnych prac nad rozwiązaniami pandemicznymi. Nowy wariant COVID albo zupełnie nowa pandemia może pojawić się w każdej chwili. W pierwszych dniach lutego herold pandemicznych narracji i globalnych szczepień Bill Gates opublikował książkę pod wiele mówiącym tytułem: „Jak zapobiec następnej pandemii”, sygnalizując, że koronawirus wcale nie musi być ostatnią plagą naszych czasów. O tym, że obecna pandemia (w aktualnej lub nowej odsłonie) „nigdy się nie skończy” pisałem już niemal rok temu. Pandemia trwa mać dopóty, dopóki nie osiągnie założonych z góry celów pandemicznej rewolucji.

Międzynarodowy traktat w sprawie profilaktyki i gotowości pandemicznej WHO

Na początku grudnia 2021 r. 194 państw członkowskich Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) porozumiało się co do rozpoczęcia „procesu redagowania i negocjowania” jednego z najbardziej niebezpiecznych dla społeczeństw Wolnego Świata dokumentów, który ma przybrać formułę „konwencji, umowy lub innego międzynarodowego instrumentu.” Używając instrumentu, ratyfikowanego przez wszystkie państwa członkowskie, Światowa Organizacja Zdrowia będzie mogła narzucać politykę, rozwiązania i przepisy każdemu z tych państw. Wówczas nie będzie już wyjątków, dowolności, spolegliwości rządów wobec własnych społeczeństw. Pandemiczny rygor będzie szedł jawnie i bezpośrednio z samych szczytów globalnych instytucji.

Mając na uwadze, że państwa członkowskie WHO należą jednocześnie do Organizacji Narodów Zjednoczonych, w przypadku nierespektowania odgórnych i dyrektyw pandemicznych tej organizacji do działania będą mogły przystąpić siły międzynarodowe i „zmilitaryzowane odziały pokojowe ONZ”. Będzie się to odbywać zgodnie z obowiązującym prawem, i dla dobra obywateli nieposłusznego państwa, oczywiście.

Prace nad rozwiązaniami „mającymi poprawić profilaktykę, gotowość i reakcję pandemiczną” zostały już zaplanowane. Pierwsze posiedzenie „międzynarodowego organu negocjacyjnego” ma się odbyć już 1 marca 2022 r. natomiast kolejne „najpóźniej 1 sierpnia 2022 r. (by omówić postępy redakcyjne)”. Kompleksowe rozwiązania mają zostać przedstawione na 76 sesji Światowego Zgromadzenia Zdrowia w 2023, i ostatecznie przyjęte do 2024 r.

Bez państw członkowskich nie ma WHO

WHO istnieje tylko dlatego, że należą do niej państwa członkowskie, które uiszczają roczną składkę i zobowiązują się do przestrzegania zapisów Konstytucji Światowej Organizacji Zdrowia. Praca nad konwencją odbywa się za zgodą państw członkowskich, przy ich aktywnym uczestnictwie. Niestety obywatele tych państw, w tym Polacy, niewiele wiedzą o prowadzonych pracach nad traktatem oraz potencjalnych konsekwencjach wynikających z przyjęcia tego rozwiązania. Oby nie okazało się, że Konstytucja WHO stanie się aktem nadrzędnym w stosunku do Konstytucji RP.

W 2020 r. prezydent Donald Trump wstrzymał dofinansowanie z budżetu USA Światowej Organizacji Zdrowia. Działania te miały być częścią polityki ówczesnej administracji amerykańskiej, obarczającej WHO winą za ukrywanie informacji o epidemii w Chinach. Podczas swojej prezydentury Trump wskazywał Chiny jako państwo odpowiedzialne za rozprzestrzenianie się COVID-19, domagając się zapłaty 10 bilionów dolarów odszkodowania za wybuch pandemii koronawirusa.

Jeżeli rozwiązania forsowane przez Światową Organizację Zdrowia będą stanowiły zagrożenie dla obywateli Polski, nasz rząd powinien odstąpić od prac nad powyższych traktatem, czy wzorem prezydenta Trumpa, wstrzymać płatność składki. Ostatecznie możemy wystąpić z organizacji międzynarodowej o tak zachwianej reputacji.

Najbardziej niebezpieczny dokument dla „Wolnego Świata”

Warto zapoznać się z opisem założeń do „instrumentu WHO”, zaprezentowanym na stronach Rady Unii Europejskiej.

Pandemia Covid-19 to problem globalny. Żaden rząd ani żadna instytucja nie są w stanie samodzielnie stawić czoła przyszłym pandemiom.

Konwencja, umowa lub inny międzynarodowy instrument byłby prawnie wiążącym aktem prawa międzynarodowego. Umowa o profilaktyce, gotowości i reakcji pandemicznej, przyjęta w ramach WHO, pozwoliłaby państwom na całym świecie wzmocnić zdolności krajowe, regionalne i globalne oraz zwiększyć odporność na przyszłe pandemie.

Ponadto taki instrument:

*zapewniłby większe, konsekwentne i długofalowe zaangażowanie polityczne na szczeblu światowych przywódców państw i rządów

*określiłby jasne procedury i zadania

*zintensyfikowałby długofalowe wsparcie sektora publicznego i prywatnego na wszystkich szczeblach

*promowałby uwzględnianie kwestii zdrowotnych we wszystkich odpowiednich dziedzinach polityki.

Z powyższych założeń do pakietu rozwiązań pandemicznych WHO wynika, że poszczególne państwa narodowe mają zostać pozbawione możliwości wyboru rozwiązań w zakresie działań prawnych, zdrowotnych, w przypadku pojawienia się nowych pandemii. Przyszły traktat pozbawia rządy możliwości decydowania co do własnej polityki w sprawach dla obywateli najbardziej istotnych- polityki zdrowotnej. Jednocześnie daje podstawę prawną do narzucania przez anonimowych urzędników instytucji międzynarodowych rozwiązań w zakresie zdrowia. Byłaby też pretekstem do podjęcia interwencji dyplomatycznych, sądowych, ekonomicznych czy militarnych w przypadku państw niepokornych.

Powyższy dokument, którego przyjęcie przewidziano do 2024 r. wskazuje, że pandemie będą nam towarzyszyć przez kolejne lata. Chociaż nadal nie udało się wyjaśnić pochodzenia, istoty i skutecznego przeciwdziałania tej obecnej.

Wchodzimy w czas wstrząsów, konfliktów i nowych pandemii

Jedną z funkcji toczącej się właśnie wojny na Ukrainie może być oswojenie światowej opinii publicznej z zapomnianym już zjawiskiem konfliktu militarnego, możliwego do przeprowadzenia nawet na terenie Europy. Nadciągający z coraz większą nieuchronnością, zapowiadany na początku pandemii kryzys ekonomiczny może być źródłem szeregu buntów społecznych w państwach liberalnej demokracji, do powstrzymania których nie wystarczą obostrzenia, kwarantanny, nakazy noszenia maseczek, policjanci uzbrojeni w pałki i gaz pieprzowy. Konieczne będzie wykorzystanie wojny kinetycznej do obniżenia oczekiwań społecznych, o czym 8 lat temu mówił premier Morawiecki.

Wchodzimy w okres permanentnych kryzysów ekonomicznych, wstrząsów społecznych, lokalnych a może nawet regionalnych wojen. Przedstawione w połowie sierpnia 2021 r. przewidywania dotyczące kolejnych poziomów projektu pandemicznego stają się coraz bardziej aktualne. Po pandemii, kolejnym etapem stała się wojna. Po niej nastąpią kryzysy energetyczno- cyfrowe, paliwowe i żywnościowe, które będą musiały wywołać społeczny chaos i dezorientację w skali społeczeństwom ponowoczesnym dotąd nieznanej.

I na ten czas chaosu i dezorganizacji musimy się dobrze przygotować. Lokalny reset.

SAD

Totalitaryzm albo wojna- dylemat generałów

„Obywatele Ameryki pokładają zaufanie w Siłach Zbrojnych Stanów Zjednoczonych, które bronią zarówno ich jak i Konstytucji od prawie 250 lat.”- oświadczyło Kolegium Połączonych Szefów Sztabów w memorandum wystosowanym po ataku na Kapitol 6 stycznia 2021 r. Głównodowodzący wojsk amerykańskich zapewnili jednocześnie, że „będą przestrzegać rozkazów wydawanych przez dowództwo cywilne (…) aby chronić życie i mienie, zapewnić bezpieczeństwo publiczne (…) bronić i chronić Konstytucji Stanów Zjednoczonych przez wrogami zewnętrznymi i wewnętrznymi.” Okoliczności towarzyszące wyborom prezydenckim w USA mogą wskazywać, że wypełniając rozkazy nowej władzy cywilnej po zaprzysiężeniu Joe Bidena na urząd prezydenta wojsko amerykańskie będzie zmuszone sprzeniewierzyć się zapisom Konstytucji, a głównym wrogiem armii staną się obywatele własnego kraju.

Fot. Departament Obrony USA

Zgodnie z wielokrotnymi zapewnieniami urzędującego prezydenta Stanów Zjednoczonych wybory w 2020 r. zostały sfałszowane. Pomimo setek zaprzysiężonych świadków, dowodów prezentowanych przez prawnika Rudyego Giulianiego, dziesiątek ekspertyz przedstawionych w totku przesłuchań w Izbach Reprezentantów kilku stanów jak Pensylwania, Michigan, Georgia czy Arizona, raportów Petera Navarro i Sidney Powell oraz statystycznie niemożliwych do uzyskania wyników, sztab wyborczy Donalda Trumpa nie uzyskał możliwości przedstawienia swoich tez ani przed sądami stanowymi, ani przed Sądem Najwyższym. Pomimo publicznie złożonej obietnicy przez wiceprezydenta Mike’a Pence’a, zarzuty wyborcze nie zostały wysłuchane również w Kongresie 6 stycznia pod pretekstem szturmu na Kapitol, o inspirację do którego obwiniany jest obecnie Trump. Odpowiedzi w sprawie wyborczych fałszerstw i ewentualnego wpływu obcych państw na ich wynik z pewnością nie uzyskamy za kadencji duetu Biden-Harris, tak jak nie dowiemy się nic nowego o zawartości komputerów Huntera Bidena, aferze spółki Burisma czy o agentce Fang Fang.

Z najnowszego oświadczenia John’a Ratcliffe’a Dyrektora Narodowego Wywiadu wynika, że „Chiny chciały wpłynąć na wynik wyborów w USA w 2020 r.” Jeżeli im się to udało, na co może wskazywać wiele bezpośrednich dowodów, chińskich inwestycji, związków z chińskimi biznesmenami, politykami, czy szpiegami, oznacza to, że Chińska Partia Komunistyczna będzie miała rozstrzygający, decydujący wpływ na dwie największe gospodarki i dwie najpotężniejsze armie świata – własną i amerykańską.

Dowództwo sił zbrojnych USA musi być w posiadaniu informacji dotyczących realnej skali wyborczych nieprawidłowości. Z pewnością dysponuje również stosownymi analizami i projekcjami ukazującymi możliwe dla gospodarki i obronności Stanów Zjednoczonych skutki infiltracji urzędników na najwyższych szczeblach władzy przez obce mocarstwo.  

Sztab Joe Bidena jak dotąd nie wyjawił tajemnicy uzyskania rekordowych 81 milionów głosów bez konieczności prowadzenia jakiekolwiek kampanii wyborczej.  

Popierające Demokratów medialne i technologiczne korporacje wskazały kierunek rozwoju nowej formuły funkcjonowania państwa i społeczeństwa. Cenzura funkcjonująca w mediach głównego nurtu i wprowadzona w mediach społecznościowych po certyfikacji przez Kongres Joe Bidena na urząd prezydenta narusza pierwszą poprawkę do Konstytucji, zakazującą ograniczeń wolności słowa i prasy. Zmowa gigantów dotyczy i swobody wypowiedzi poczynając od głowy państwa, aktywnych polityków a skończywszy na zwykłych obywatelach, oraz firm mogących służyć wymianie informacji, takich jak Parler, która została doprowadzona do bankructwa zaledwie w kilka dni.

Bezpośrednio zagrożona może być również druga poprawka do Konstytucji. Prawo do posiadania broni, od lat kwestionowane przez środowiska popierające Demokratów, może zostać znacząco ograniczone chociażby w wyniku inspirowanych zamachów z użyciem broni palnej czy prowokacji, jak ta z 6 stycznia na Kapitolu, w której aktywny udział brali bojówkarze Antify i Black Lives Matter.

Politycy Partii Demokratycznej już wcześniej zapowiadali modyfikację poprawki dwunastej, opisującej metodę przeprowadzania wyborów prezydenta Stanów Zjednoczonych, odbywających się w oparciu o system głosów elektorskich od 1804 r. System głosowania bezpośredniego ma zapewnić Demokratom zwycięstwo w następnych elekcjach, o ile takowe będą jeszcze w przyszłości potrzebne.

Ostatniego słowa nie powiedział jeszcze projekt pandemiczny COVID-19 i kolejne jego ewolucje. Z jednej strony stał się pretekstem do zwiększenia udziału głosów oddanych drogą korespondencyjną w wyborach 2020 r. do 62 milionów z 30 milionów w 2016 r. Z drugiej pozbawił pracy i biznesów miliony małych i średnich przedsiębiorców. I nadal wydaje się być idealnym narzędziem do wprowadzania kolejnych ograniczeń praw i swobód obywatelskich. Ameryka, z uwagi na wolnościowe tradycje i powszechny dostęp do broni, prawdopodobnie będzie przeciwstawiać się dłużej. Przykład Francji i 17 innych państw europejskich (m.in. Belgia, Czechy, Grecja, Hiszpania, Rumunia, Włochy), gdzie wprowadzono godzinę policyjną pokazuje, że cywilizowany Świat Zachodu zmierza w kierunku rozwiązań totalitarnych.

Rujnujące amerykańską gospodarkę, redefiniujące politykę energetyczną i strukturę społeczno-demograficzną oraz osłabiające międzynarodową pozycję Stanów Zjednoczonych pomysły prezentowane przez nową administrację Demokratów muszą przywodzić na myśl najczarniejsze scenariusze. Większość w obydwu izbach Kongresu i brak ograniczeń instytucjonalnych pozwoli lewicowym ideologom przebudowywać ostoję wolności na wzór modelu chińskiego.

Jakiego zatem społeczeństwa, której wersji Konstytucji, Ameryki pod czyim faktycznym przywództwem będą bronić wojska USA po 20 stycznia 2021 r.? Skąd realnie popłyną rozkazy, które zobowiązani będą wykonywać generałowie Kolegium Połączonych Szefów Sztabów?

Jeśli komukolwiek nadal się wydaje, że uniemożliwienie publicznych wypowiedzi urzędującemu prezydentowi Stanów Zjednoczonych na Twitterze i w innych mediach, usuwanie pomników amerykańskich prezydentów z przestrzeni publicznej, aktywne próby łamania karier politykom i biznesmenom, wymazywanie historii Donalda Trumpa, jego zdjęć i dokonań z rejestrów agencji prasowych pod byle pretekstem jest „szokujące”, „niewiarygodne”, „bulwersujące”, „oburzające” to znaczy, że ciągle nie zdołał wczuć się w ducha Nowych Czasów. W ducha Nowej Normalności. Logika zainicjowanych w rzeczywistości pandemicznej wydarzeń podsuwa nam projekcje i obrazy, które w najbliższych kilku latach swoją śmiałością, rozmachem, bezwzględnością i okrucieństwem mogą przyćmić barbarzyństwa wojenne, okupacyjne i obozowe czasu II wojny światowej. Nie tylko w Stanach ale i w Europie. Już wkrótce, za 2- 3 lata, może nawet szybciej. To nieunikniony etap Rewolucji Pandemicznej (Globalnego Resetu), okrutny, morderczy ale konieczny, jak ma to miejsce w każdej rewolucji zmieniającej formę i bieg świata. Zbyt śmiała antycypacja?

Administracja prezydenta Trumpa poczytuje sobie za sukces, że w trakcje jego czteroletniej kadencji Stany Zjednoczone nie wszczęły jakiejkolwiek nowej wojny nigdzie na świecie. Jeśli na najwyższy urząd w państwie zostanie zaprzysiężony Joe Biden, pierwszą totalnym konfliktem jaki będzie musiała podjąć nowa administracja będzie batalia z własnym narodem – z jego większością. A że jest to społeczeństwo bardzo dobrze uzbrojone, wojna zapowiada się naprawdę krwawa. I będzie to wojna o światowy prymat, o globalne przywództwo Chin rozegrana z wykorzystaniem amerykańskich elit i sił zbrojnych przeciwko USA. Na amerykańskiej ziemi.

Odsuwając na bok teorie spiskowe musimy zauważyć, że jeszcze przez kilka dni głównodowodzący amerykańskiej armii będą mieli realny wybór: czy podjąć walkę z zyskującym dominującą pozycję wrogiem zewnętrznym oraz wspierającymi go elitami wewnętrznymi, czy też stanąć w obronie elit i być zobligowanym, zgodnie z obowiązującym prawem, do ruszenia na wojnę z własnym narodem. I przyczynić się do zniszczenia Cywilizacji Zachodu.

Po 20 stycznia 2021 r. takiego wyboru nie będzie.

SAD