„Tu jest Łaskarzew, o tu jest Łaskarzew”- oświadczyła pani burmistrz Anna Laskowska podczas posiedzenia XXXV Sesji Rady Miasta, wskazując wyraźnym gestem na zgromadzonych przy prezydialnym stole radnych, wraz sekretarzem i panią skarbnik. „Tu siedzą przedstawiciele mieszkańców (…) wybrani w demokratycznych wyborach (…) Tu jest Łaskarzew, te osoby…”- dodała pani burmistrz posiłkując się intensywną gestykulacją. Odpowiedź, że „tu jest tylko Rada Miasta, a Łaskarzew jest tam za oknem, i tam są mieszkańcy” spotkała się z nerwowym śmiechem pani burmistrz i milczeniem radnych (2:24:20 nagrania sesji).
Ave JA!
Coś bardzo niedobrego dzieje się z władzami Łaskarzewa. Bizantyjskie, oderwane od realnych potrzeb mieszkańców, obciążające budżet, a co gorsza, szkodliwe dla miasta wizje pani burmistrz Laskowskiej nie spotykają się z jakąkolwiek reakcją ze strony radnych miejskich. Radni zapomnieli chyba, że zasiadanie w Radzie Miasta nie powinno służyć tylko załatwieniu wyremontowania jednej ulicy w swoim rejonie, wynegocjowaniu ustawienia latarni pod własnym domem, czy załatwieniu sobie dodatkowego etatu, lub pracy dla żony, męża lub dzieci w lokalnym magistracie albo w spółce w nieodległym mieście. Okazuje się, że łaskarzewscy radni zabierają głos i potrafią być niezwykle aktywni, gdy w grę wchodzą ich partykularne interesy, rodzinne biznesy, czy towarzyskie powiązania. Milczą jednak, gdy ważą się sprawy niezwykle istotne dla całego miasta i przyszłości mieszkańców.
Radni głosują niemal jednomyślnie za oderwanymi od realnych potrzeb miasta pomysłami pani burmistrz, bo wiedzą, że w ramach rewanżu mogą spodziewać się załatwienia mniejszych lub większych interesików, dotyczących ich samych, ich rodzin lub bliskich znajomych. Tak m.in. działa łaskarzewski układ, o którym pisałem w poprzednich tekstach. Cierpią na tym interesy Łaskarzewa i mieszkańców. Myślenie kategoriami „miasto to ja i moja posłusznie głosująca rada”, utożsamiającymi Łaskarzew z budynkiem miejskiego magistratu (jak wskazała to wyraźnymi gestami burmistrz Laskowska), a interesy łaskarzewiaków z interesikami radnych, głosujących pod dyktando pani burmistrz, jest potwierdzeniem oderwania się od rzeczywistości, skrajnego partykularyzmu i lekceważenia mieszkańców miasta.
Bierni, mierni ale wierni radni łaskarzewscy
Czy to zbyt ostry śródtytuł? Zbyt surowy w ocenie postaw i przygotowania do sesji Radnych Miasta Łaskarzew? Zainteresowanych wyrobieniem sobie własnego zdania poziomem pracy naszych reprezentantów zapraszam do obejrzenia obrad ostatniej sesji, na której poruszono kilka interesujących spraw. Burzliwą dyskusję wywołał naprędce zgłoszony przez radnego Włodzimierza Paziewskiego, niezbyt dobrze uzasadniony wniosek o zgłoszenie nadania tytułu doktorowi Markowi Niedźwiedziowi „zasłużonego dla powiatu garwolińskiego za działalność społeczną”. Radny Paziewski bronił swojego kuriozalnego wniosku jak lew. Jako, że procedury i kryteria przyznawania różnego rodzaju wyróżnień „zasłużony dla…” spotkały się w ostatnim czasie z wieloma głosami krytycznymi, a przy tym powinny spełniać wysokie standardy i nie naruszać powagi przyznawanych tytułów, postaram się omówić ten problem w odrębnym artykule.
O wiele bardziej istotną kwestią, niż mogłoby się to na pozór wydawać jest planowana budowa tężni solankowej na Rynku Głównym w Łaskarzewie, zaledwie 25 metrów od najbardziej ruchliwej ulicy w mieście. Jest to inwestycja, której wybudowanie będzie kosztować mieszkańców Łaskarzewa ponad 63.000 zł, oraz około 30.000 zł rocznie na jej utrzymanie. 300.000 zł w 10 lat. Pomimo wielu miesięcy, jakie miała do dyspozycji Rada Miasta i pani burmistrz Laskowska, jak dotąd żaden z radnych ani urzędników nie przeprowadził realnej symulacji kosztów utrzymania tejże tężni, które mogą być nawet wyższe niż 30.000 zł. Symulacji kosztów nie opracował przewodniczący Komisji Skarg, Wniosków i Petycji radny Łukasz Jasiński, który swoją niewiedzę uzasadniał tym, że (parafrazuję) „latem jest cieplej a jesienią jest zimniej”. Radnemu Jasińskiemu chciałbym przypomnieć, że w klimacie „umiarkowanym ciepłym przejściowym”, w obszarze którego znajduje się Polska, od wielu lat wciąż zachodzą te same cztery pory roku: wiosna, lato, jesień i zima. A „jak jest zima to musi być zimno” (korzystając z cytatu z filmu Barei).
Jeżeli przewodniczący Jasiński chce godnie i rzetelnie reprezentować łaskarzewiaków, to powinno być go stać na przeprowadzenie prostych obliczeń rocznych kosztów funkcjonowania tężni, których zakres nie powinien przekraczać wymagań kasy ósmej szkoły podstawowej.
Jednakże rozpoczęcie budowy tężni na Rynku Głównym w Łaskarzewie, którego to projektu z uporem godnym lepszej sprawy broni burmistrz Laskowska i część radnych, to fragment znacznie większej i poważniejszej układanki. Tężnia to początek przebudowy Rynku Dużego w Łaskarzewie i przepuszczenia przez kasę miejską ponad 2 milionów złotych (kalkulacja kosztów uzyskana z Urzędu Miasta powyżej). Projekt obejmuje m.in. wybudowanie fontanny za 400.000 zł (400 tys. to informacja uzyskana z Urzędu, w powyższej kalkulacji widnieje kwota 307.500 zł).
Na całej tej inwestycji z pewnością skorzystają projektanci, firmy budowlane, producenci i układacze kostki brukowej, ale nie mieszkańcy Łaskarzewa.
Dlatego też ten szkodliwy, oderwany od realnych potrzeb miasta projekt, zaspakajający jedynie wybujałe ambicje burmistrz Laskowskiej powinien być jak najszybciej wstrzymany!
Nie kłamcie! Są pieniądze w kasie miasta!
Co ważne, budowa tężni solankowej na Rynku Głównym początkowo ma zostać sfinansowana w pełni przez Miasto Łaskarzew kwotą ponad 130.000 zł. Dopiero po wybudowaniu tego kuriozalnego obiektu połowa z tej kwoty, ok. 63.000 zł ma zostać zrefinansowane miastu z budżetu Województwa Mazowieckiego.
W pierwszym roku funkcjonowania tężni będzie ona realnie kosztować miasto niemal 100.000 zł.
Podczas wczorajszej sesji Rady Miasta złożyłem wniosek, aby pieniądze w wysokości 100.000 zł, które mają zostać wydane z kasy miejskiej na tężnię, zostały skierowane w trybie pilnym na remont istniejącej hali sportowej, na której remont Miasto nie otrzymało dofinansowania. Zarówno władze Klubu ŁKS Promnik, rodzice ok. 500 dzieci uczęszczających do łaskarzewskich szkół, jak i zatroskani kibice sportowi powinni jak najszybciej przygotować wniosek do Rady Miasta o zwołanie sesji nadzwyczajnej celem podjęcia dyskusji i decyzji w sprawie przesunięcia środków na pilny remont niszczejącej hali sportowej. W przeciwnym razie istniejąca infrastruktura będzie nadal popadała w ruinę, a remont hali przesunie się o kolejne lata. Skutkiem tego dzieci będą narażone na wypadki podczas zajęć, a kibice będą się wstydzić za to, jak radni i pani burmistrz dbają o zaplecze sportowe mieszkańców Łaskarzewa.
Będę się w tej sprawie kontaktował bezpośrednio ze wszystkimi reprezentantami władz klubu, tj. panami: Robertem Rezwowem, Emilem Kozikowskim, Piotrem Licbarskim, Mateuszem Sadowskim, Marcinem Jóźwickim, Rafałem Przybyszem i prezesem Sebastianem Kornackim. Postaram się uzyskać informację, co panowie zamierzają w tej sprawie zrobi. Informacje przekażę mieszkańcom Łaskarzewa.
Pacjent zmarł ale operacja się udała
Podczas dyskusji dotyczącej m.in. sposobu zarządzania sprawami miasta dowiedzieliśmy się od pani burmistrz Laskowskiej, że nie do końca rozumie ona na czym polegają i jak powinny przebiegać konsultacje społeczne w sprawie prowadzenia istotnych z punktu widzenia mieszkańców inwestycji. Warto przypomnieć, że w Garwolinie, w co do przyszłego sposobu wykorzystania dawnej prani odbyło się ogólnomiejskie referendum. Tak, referendum w sprawie zagospodarowania pralni!
W Łaskarzewie pani burmistrz Laskowska za plecami łaskarzewiaków, przy udziale doradcy z Kampinosu i pani architekt z Warszawy, wysmażyła mieszkańcom projekt przebudowy centralnego miejsca w mieście. Bez ich wiedzy i zgody.
Pani burmistrz pochwaliła się przy tym, że wniosek na remont istniejącej hali sportowej przy ul. Kusocińskiego 10, „przygotowywany dla celów szkoleniowych” (o którym pisałem w jednym z tekstów), do programu Sportowa Polska został rozpatrzony negatywnie. „Istotnie, nie otrzymaliśmy dofinansowania, szkolenie się udało”- stwierdziła z satysfakcją pani burmistrz Laskowska (1:51:05 nagrania). Czyli pacjent zmarł, ale operacja się udała.
Jeśli mógłbym cokolwiek sugerować, to doradzałbym pani burmistrz natychmiastowe wykupienie szkolenia, które gruntownie poprawiłoby świadomość pani burmistrz w zakresie rozumienia tego, jak powinny być prowadzone konsultacje społeczne w sprawie istotnych dla mieszkańców miasta projektów, oraz w zakresie okazywania elementarnego szacunku mieszkańcom miasta, którym się czasowo włada. Będę pierwszym, który poprze wydatek z kasy magistratu na szkolenie w powyższym zakresie, o ile pani burmistrz zobowiąże się, że naprawdę przyłoży się do nauki tych wydawałoby się elementarnych umiejętności.
Najpierw docenia, potem lubi, na koniec pogardza
Chciałbym podzielić się z łaskarzewiakami pewnym smaczkiem, który w bardzo ciekawy sposób obrazuje sposób myślenia, mówienia i działania pani burmistrz Laskowskiej. Jednocześnie jest przykładem tego, do jakich zabiegów manipulacyjnych jest gotowa posunąć się nasza pani burmistrz, byle tylko osiągnąć swoje cele.
W jednym ze swoich wystąpień pani Laskowska była na tyle miła, że zdecydowała się docenić moje „zdolności dziennikarskie, oratorskie i medialne”(1:39:40 nagrania). Gdy podziękowałem za to pani burmistrz, natychmiast wtrąciła, że „przecież się lubimy, nie?” (2:16:26 nagrania). Jednak pod koniec sesji, gdy przewodniczący Rady zwrócił się do mnie per „panie redaktorze”, burmistrz Laskowska ofuknęła go obcesowo: „Ale czego ty mówisz do niego ‘panie redaktorze’? On nie jest żadnym dziennikarzem!” (2:25:25 nagrania).
Gdy jeden z uważnych obserwatorów sesji zwrócił mi uwagę na ten fragment, uśmiałem się setnie.
Nie robi mi zbyt dużej różnicy, w jaki sposób zwraca się do mnie pan przewodniczący Rady, podobnie jak nie ma dla mnie znaczenia, co na temat mojej pracy sądzi pani burmistrz Laskowska. Biorąc pod uwagę poziom profesjonalizmu i rzetelności dziennikarskiej redaktora naczelnego i wydawcy Naszych Spraw, pana Eryka Laskowskiego, o czym pisałem m.in. w jednym z tekstów, rozumienie tego czym jest dziennikarstwo i na czym polega praca dziennikarza nie jest domeną pani burmistrz. Nieskromnie mówiąc, znacznie wcześniej publikowałem felietony polityczne o zasięgu ogólnopolskim, niż pani Laskowska została burmistrzem.
Powyższy przykład dobrze ilustruje cechy osobowościowe, poziom wiarygodności składanych werbalnie deklaracji z tym co tak naprawdę myśli pani Laskowska, wewnętrzną integralność oraz jej szacunek dla ludzi. Od wielu miesięcy odnoszę wrażenie, i staram się pisać o tym w moich tekstach, że w ten właśnie sposób pani burmistrz traktuje nie tylko swoich oponentów w dyskusjach, ale większość mieszkańców Łaskarzewa, włącznie z radnymi. Instrumentalnie.
Dlatego też, jeżeli pani burmistrz czyta moje teksty, chociaż z jej wypowiedzi wynika, że czyta je bez należytego zrozumienia, ośmielam się zasugerować, żeby postarała się zapoznać z definicjami podstawowych pojęć, m.in. takich jak: propaganda, informacja, dezinformacja, przemilczanie, dziennikarstwo, dziennikarz, hipokryzja, obłuda, samouwielbienie, pogarda, manipulacja.
Jeśli powyższe definicje przyswoi sobie pani Laskowska ze zrozumieniem, będzie to z korzyścią dla wszystkich mieszkańców Łaskarzewa. A o to przecież wszystkim nam chodzić, prawda?
O dobro naszego miasta! A nie tylko o niezrozumiałe ambicje jednej osoby i prywatne interesiki niektórych radnych.
SAD