Poseł Maria Koc: W samorządach nie będzie już takich pieniędzy

Przyszła wielka woda porównywalna z tą z ’97 roku […] Zawiodło zarządzanie kryzysowe i państwo nie stanęło na wysokości zadania […] Kiedy powódź nadeszła państwa polskiego na tych terenach nie było […] Nie ma żadnej solidarności europejskiej […] Ideologia wzięła górę nad pragmatycznym myśleniem […] To jest rząd nieudaczników, którzy nie potrafią zarządzać finansami państwa – poseł Maria Koc specjalnie dla portalu wŁaskarzewie.pl.

wŁaskarzewie.pl: Południowo-zachodnią część Polski nawiedziła powódź największa od powodzi tysiąclecia z 1997 r. Jak Pani poseł ocenia współpracę władz centralnych z władzami samorządowymi w przypadku poważnego kryzysu, klęski żywiołowej?

Poseł Maria Koc: Należałoby o to zapytać samorządowców, którzy są na tych terenach, które powódź doświadczyła. Z doniesień medialnych wynika, że ta współpraca nie układała się dobrze, zwłaszcza w momencie kiedy katastrofa nadchodziła. Było już wiadomo, ze powódź będzie, dlatego że Czesi zmagali się już z wielką wodą. Wszystkie prognozy przekazane do Polski przez komisarza unijnego ds. zarządzania kryzysowego, jak i też te opracowane przez Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej wskazywały, że powódź będzie. 13 września, tuż przed tą powodzią, pan premier Donald Tusk uspakajał opinię publiczną a zwłaszcza mieszkańców Dolnego Śląska i Opolszczyzny, że nie ma powodów do paniki, bo prognozy nie są alarmujące. To wprowadziło w błąd wielu ludzi. W internecie jest mnóstwo takich wypowiedzi mieszkańców zalanych terenów, że oni przyjęli za dobrą monetę, że powódź ich nie dotknie, że będą tylko podtopienia. Okazało się, że przyszła wielka woda porównywalna z tą z ’97 roku lub też większa.  Samorządowcy podkreślają: nie było informacji z centrum zarządzania kryzysowego lub informacje docierały zbyt późno. Burmistrz Kłodzka mówił wprost w mediach, że kiedy pękła tama w Stroniu a woda szła wprost na Kłodzko, to o tym nie wiedział. Dowiedział się z parogodzinnym opóźnieniem, więc trudno było ewakuować ludzi czy dobytek w momencie kiedy nie było informacji.

Co zawiodło?

Zawiodło zarządzanie kryzysowe i państwo nie stanęło na wysokości zadania. Już 10 września, kiedy prognozy do Polski spłynęły, można było skierować dodatkowe służby na te tereny, chociażby Wojska Obrony Terytorialnej, które mogły umacniać wały czy układać worki z piaskiem. Kiedy przyjechał WOT i już trwała powódź, to układanie worków z piaskiem mijało się z celem. 10 września można było kierować służby na tereny zagrożone powodzią, żeby ratować ludzi, ratować dobytek, umacniać wały, umacniać tamy, ewakuować to co się da. Do tego celu przydałyby się zarówno służby WOT, Wojsko Polskie, jak i zastępy ochotniczych straży pożarnych czy Państwowej Straży Pożarnej spoza terenów zagrożonych powodzią. Ale niczego takiego nie było. Premier dzień przed powodzą uspokajał, że nic się nie będzie działo, dlatego żadne służby nie zostały postawione w stan alarmowy.

To musi dziwić tym bardziej, że Straż Pożarna w Polsce jest doskonale wyposażona…

Ochotnicze Straże Pożarne zostały zaopatrzone w kilka tysięcy nowych samochodów za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Tam na Dolnym Śląsku strażacy dzięki temu, że mieli odpowiednie wyposażenie mogli natychmiast przystąpić do akcji – mieli czym pracować, czym udzielać pomocy. Podobnie Państwowa Straż Pożarna, która również została bardzo dobrze zaopatrzona za naszych rządów dzięki ustawom modernizacyjnym. Gdyby nie ten sprzęt na pewno dużo trudniej byłoby im iść z pomocom mieszkańcom. Niestety od kiedy rządzi Donald Tusk jesteśmy krytykowani za wspieranie OSP, że przekazywanie im wozów to jest złodziejstwo, a przekazywanie im pomp do wypompowywania wody to jest jakaś kradzież lub niepotrzebne rozdawnictwo. To jest obrażanie strażaków, ochotników, druhów, druhen, którzy na co dzień służą społeczeństwu.  

Czemu pan premier zbagatelizował napływające do niego prognozy?

To jest pytanie na które, póki co, nie mamy odpowiedzi. Nawet w portalu Onet pisano, że w momencie kiedy ta powódź nadeszła państwa polskiego na tych terenach nie było. Nie było żadnej pomocy, żadnej reakcji, ani zapowiedzi, ani komunikatów. My byliśmy zapobiegliwi. Wybudowaliśmy zbiornik Racibórz Dolny, który uratował przed powodzią Wrocław, Opole, Brzeg, Kędzierzyn Koźle. Donald Tusk mówił, że to gigantomania, dezinwestycja, że to jest niepotrzebne. Kiedy zaplanowaliśmy budowę dziewięciu nowych zbiorników przeciwpowodziowych w Kotlinie Kłodzkiej, które uratowałyby znajdujące się tam miasta, to wkroczyli ekolodzy, także z Niemiec, wkroczyli politycy Platformy Obywatelskiej, którzy chcieli na tym ugrać jakiś kapitał polityczny. Zaczęto podburzać ludzi, żeby wystąpili przeciwko tym inwestycjom. Rząd wycofał się z tych inwestycji pod naporem społecznym. Gdyby zbiorniki retencyjne powstały, te miejscowości nie zostałyby zalane. Mnie martwi to, co będzie teraz i po powodzi.

Premier Donald Tusk zapowiedział już pomoc powodzianom…

Pan premier powiedział, że pomoc będzie sięgała 23 miliardów złotych. W tym są też środki unijne, czyli 5 mld Euro z funduszu spójności, które Ursula vod der Leyen pozwoliła nam przełożyć z projektów rozwojowych na odbudowę terenów popowodziowych. To są środki już nam przyznane, więc będziemy musieli z tych funduszy odbudowywać tereny popowodziowe. Unia Europejska, pomimo, że Donald Tusk ma tam tak dobre relacje, nie dała nam żadnej dodatkowej pomocy. To jest przykre. Nie ma żadnej solidarności europejskiej w tym zakresie. My wielokrotnie pomagaliśmy różnym krajom walczyć z powodziami, walczyć pożarami, a w przypadku tej powodzi zostaliśmy sami.

Może rząd nie potrzebuje unijnych środków?

Na pomoc dla powodzian z budżetu państwa są tylko 2 mld złotych. To jest stanowczo za mało. Rządzący nie potrafią zarządzać budżetem, już teraz nie ma na nic pieniędzy. Dziura budżetowa jest ogromna, więc nie ma przestrzeni do tej pomocy. Mimo wszystko domagamy się aby rząd znalazł w budżecie pieniądze na dodatkową pomoc. Te 2 mld zł powinny być już przekazane samorządom, aby one już działały. Tam gdzie woda odeszła, tam można już planować i podejmować prace, robić projekty, ogłaszać przetargi.  A jeśli samorządy nie mają pieniędzy, to tego nie robią. Z własnych środków tego nie odbudują.

Jak powiększające się kłopoty budżetowe i coraz głębsze cięcia wydatków mogą wpłynąć na realizację ważnych projektów samorządowych nie tylko na terenach popowodziowych?

Odkąd rządzi Donald Tusk na każdy posiedzeniu Sejmu pytamy rząd, pytamy premiera o programy inwestycyjne dla samorządów. Wiemy, że koalicja rządząca przygotowała nową ustawę o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Z tej ustawy dowiedzieliśmy się, że samorządy dostaną troszkę więcej pieniędzy i będą musiały już same, w ramach tych dodatkowych środków, dźwigać ciężar inwestycji. Jeżeli mała gmina wiejska dostanie dodatkowe 2 mln zł w ciągu roku, to pozwoli jej to jedynie na pokrycie wydatków bieżących, na pokrycie kosztów energii, utrzymanie obiektów użyteczności publicznej, szkoły, przedszkola, urzędy. Wzrosły wynagrodzenia nauczycieli. Mamy sygnały od samorządów, że pieniądze które otrzymały z Ministerstwa Edukacji wystarczają zaledwie w 60% na pokrycie tych podwyżek – resztę trzeba będzie pokryć z lokalnego budżetu.

O żadnych programach inwestycyjnych dla samorządów nie ma mowy – my o to dopytujemy. Tych programów nie ma i prawdopodobnie nie będzie. W obliczu kryzysu powodziowego należy zapomnieć o programach inwestycyjnych dla samorządów. Są jakieś pieniądze z KPO, ale tych pieniędzy jest niewiele i w ogromnej części są to pożyczki. Który samorząd weźmie pożyczkę, kiedy każda gmina musi się liczyć z każdym groszem. A potrzeb inwestycyjnych, zwłaszcza w Polsce wschodniej jest cała masa.

W samorządach nie będzie już takich pieniędzy, jak za rządów Premiera Mateusza Morawieckiego. Inwestycje z rządowego programu Polski Ład – Program Inwestycji Strategicznych bardzo często realizowały lokalne firmy, które dzięki temu miały dużo pracy. Teraz przetargów jest niewiele. A co będzie za rok, za dwa? Te firmy będą padać, a to one płacą podatki lokalnie, zatrudniają ludzi.  

Gdzie w takim razie rząd będzie kierował środki finansowe?

To jest rząd nieudaczników, ludzi którzy nie potrafią zarządzać finansami państwa. Budżet się sypie a na nic nie ma pieniędzy. Wszystkie programy inwestycyjne typu CPK, elektrownia atomowa, regulacja Odry, port kontenerowy w Świnoujściu zostały zatrzymane. Tam już pieniądze też nie idą. Więc gdzie idą? To jest pytanie, które obywatele powinni zacząć sobie zadawać.

Eksperci mówią, że to jest pierwszy przypadek na świecie, kiedy rząd wyhamowuje kraj, który pędził jeśli chodzi o rozwój gospodarczy. To wszystko jest wyhamowywane. Ideologia wzięła górę nad pragmatycznym myśleniem i nad dobrem zwykłego człowieka.  

Dziękuję za rozmowę.

Rozmawiał Sławomir A. Danilczuk

Foto: Facebook, Maria Koc

Nowa hala i problemy z przetargami

Do astronomicznej kwoty 18.5 miliona zł urósł budżet na budowę nowej hali sportowej w Łaskarzewie. Suma ta jest o ok. 4 miliony wyższa niż założenia projektowe z pierwszej połowy 2022 r. Wówczas na budowę nowego obiektu sportowego miało wystarczyć 14.5 miliona zł. Oferty zgłoszone w ostatnim przetargu wynosiły odpowiednio ponad 19,6 mln zł i ponad 23,7 mln zł. Czy uda się znaleźć wykonawcę na budowę hali biorąc pod uwagę kłopoty z przetargami w ostatnich latach?

Źródło: UM Łaskarzew

Ekipa burmistrz Laskowskiej nie umie w przetargi. Według danych dostępnych na platformie LoginTrade, gdzie publikowane są wszystkie przetargi ogłaszane przez Miasto Łaskarzew od 2021 r., na 16 rozstrzygniętych postępowań w 2022 roku unieważniono aż 11, z czego aż 6 dotyczyło budowy kanalizacji, 2 przebudowy ul. Przychód i kolejne 2 dotyczyły budowy nowej hali sportowej.

W latach 2021 – 2022 ekipa burmistrz Laskowskiej w 12 podejściach nie potrafiła znaleźć wykonawcy na budowę i przebudowę ważnej infrastruktury w naszym mieście, tj. budowę dróg, kanalizacji i nowej hali sportowej.

Pierwsze przetargi na budowę kanalizacji przy ul. Malinowej i Miodowej ogłoszone i unieważnione zostały ponad rok temu, we wrześniu i październiku 2021 r. (łącznie unieważniono 4 przetargi na tę inwestycję). Oznacza to, że mieszkańcy Osiedla Ogrody już dziś powinni korzystać z nowej sieci, jednak muszą na nią jeszcze zaczekać.

Przetargi na budowę kanalizacji przy ul. Kolejowej, Klonowej, Przychodniej i Żytniej unieważniane były aż 6-kronie. Wyłonienie wykonawcy na tę inwestycję udało się dopiero za siódmym razem.

Dlatego też obawy mieszkańców co do umiejętności wykorzystania kolosalnych środków na budowę hali sportowej mogą być uzasadnione.

Unieważnione przetargi Łaskarzew 2021 – 2022 r. Opracowanie własne. Źródło: LoginTrade.

Pochodzący z trzech różnych źródeł budżet na budowę hali sportowej w Łaskarzewie (4 mln zł z Rządowego Funduszu Inicjatyw Lokalnych, 8 mln zł z Polskiego Ładu, oraz 6,5 mln zł z Funduszu Rozwoju Kultury Fizycznej), udało się pozyskać dzięki zaangażowaniu naszych parlamentarzystów, wicemarszałek Marii Koc, oraz posła Grzegorza Woźniaka. To im należą się szczególne podziękowania.

Należy przy tym postawić pytanie, czy w celu osiągnięcia sukcesu przedwyborczego ekipa burmistrz Laskowskiej nie ograniczy zakresu wykonania projektu o istotne jego elementy i funkcje, żeby tylko zmieścić się w budżecie, znaleźć wykonawcę, i nie skompromitować się po raz kolejny.

Czy burmistrz Laskowska i jej nieporadna, jak dotąd, ekipa poradzi sobie z jedną z największych inwestycji w historii Łaskarzewa? Oby tak było.

Nasze miasto i mieszkańcy czekają na nową halę od ponad 20 lat.  

Sławomir Danilczuk

Uroczyste podziękowania nauczycielom za wieloletnią pracę

Podczas niedawnej Sesji Rady Miasta miała miejsce uroczystość niezwykła. Podziękowania za wieloletnią pracę w łaskarzewskich szkołach na ręce naszych Pań nauczycielek złożyli przedstawiciele władz miejskich z wicemarszałek Senatu Marii Koc. Specjalne dyplomy wręczył przewodniczący Rady Miasta Leszek Bożek – inicjator kameralnej gali. Kwiaty i gratulacje, w obecności mieszańców przybyłych na Sesję, przekazała Pani marszałek Koc oraz burmistrz Anna Laskowska.

Foto: Sesja Rady Miasta Łaskarzew

W gronie przedstawicieli kadry pedagogicznej, przechodzących na zasłużoną emeryturę, znalazły się: pani Ewa Bożek, nauczyciel Zespołu Szkół Nr 2 w Łaskarzewie, po 42 latach pracy; pani Maria Pawelec, nauczyciel i była dyrektor Zespołu Szkół Nr 2 w Łaskarzewie po 40 latach pracy; pani Anna Paśnicka, nauczyciel Zespołu Szkół Nr 1 w Łaskarzewie, oraz pani Teresa Rezwow, nauczyciel Zespołu Szkół Nr 1 w Łaskarzewie po 32 latach pracy nauczycielskiej.

Składamy wyrazy najwyższego uznania za wielki dar serca, troskę o uczniów, zaangażowanie i profesjonalizm podczas wieloletniej pracy dydaktycznej. Stara zasada przywództwa mówi, że ludzie nie podążają za ideami czy instytucjami, lecz  zawsze podążają za ludźmi. To właśnie nauczyciel jest najważniejszym wychowawcą, to on daje młodym ludziom przykład, kształtuje ich postawę.

–  przytoczył treść podziękowań przewodniczący Leszek Bożek.

Mieszkańcy Łaskarzewa przyłączają się do tych podziękowań, życząc udanego wypoczynku ale też dalszego zaangażowania na rzecz naszego miasta.

Sławomir Danilczuk