Bankructwo Zachodu, czyli pieriestrojka a rebours

Społeczeństwa zachodnie zdają się nadal nie dostrzegać, że ich państwa zbankrutowały. Nie tylko w wymiarze symbolicznym, w odniesieniu do idei, wartości czy kultury- zbankrutowały dosłownie, w wymiarze ekonomicznym. Współczesny kapitalizm nie wytrzymał konkurencji z totalitarno- komunistycznymi Chinami, podobnie jak socjalizm lat ’70 i ’80 w wydaniu bloku sowieckiego nie wytrzymał presji zachodniego kapitalizmu. I poniósł klęskę.

Foto: Pixabay

Elity Związku Radzieckiego i satelickich demoludów już na początku lat ’80 doskonale zdawali sobie sprawę z tego, że zarządzane przez nich gospodarki socjalistyczne nie wytrzymają rywalizacji z doskonale funkcjonującą wówczas maszynerią gospodarek kapitalistycznych. Pierwsze spotkania dotyczące negocjacji warunków kapitulacji ekonomicznej i politycznej państw bloku komunistycznego rozpoczęły się już w połowie lat ’80. Jednym z bardziej znanych spotkań są rozmowy z Rejkiawiku prowadzone jesienią 1986 r. pomiędzy sekretarzem generalnym Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (było kiedyś takie imperium) Michaiłem Gorbaczowem a prezydentem Stanów Zjednoczonych (nadal jeszcze jest takie imperium) Ronaldem Reaganem. Komunistyczne elity radzieckie ale i elity państw satelickich, w tym Polski (warto przypomnieć słynne nowojorskie spotkanie generała Jaruzelskiego z Davidem Rockefellerem z września 1985 r.), już wówczas negocjowały optymalne dla siebie warunki przejścia z systemu gospodarki centralnie planowanej do systemu wolnorynkowego.

I to się im udało. Uwłaszczenie nomenklatury komunistycznej i zapewnienie sobie bezkarności w nowym ustroju wolnorynkowym dokonało się niemal bezproblemowo. Oczywiście kosztem społeczeństw własnych państw i grabieżczej polityki gospodarczej wprowadzanej od początku lat ’90 pod dyktando krwawych, bezwzględnych kapitalistów (pisząc obrazowo w dużym skrócie). Demokracja liberalna i wolny rynek miały być odtąd systemami dominującymi w skali globalnej. Można było ogłosić koniec historii, co widowiskowo uczynił Francis Fukuyama w 1992 r.

Minęło 30 lat i okazuje się, że historia wcale nie wstrzymała swojego biegu. Był to czas wystarczająco długi by Chiny z zapóźnionego technologicznie państwa rolniczego zmieniły się w giganta przemysłowego, który jest w stanie wyprodukować wszystko- w dowolnej ilości i asortymencie. Natomiast uśpiony (czy też usypiany przez swoje elity) Zachód transferował produkcję, miejsca pracy i technologie do państw Dalekiego Wschodu, głównie do Chin, licząc na to, że te z wdzięczności, radośnie i z ochotą przyjmą liberalną demokracje i wolnorynkowy kapitalizm jako własne doktryny dominujące, które będą przez nich wdrażane z religijnym namaszczeniem.

Nic bardziej mylnego. Kryzys finansowy z 2008 r. był jednoznacznym dowodem na to, że nieustanny wzrost gospodarczy państw zachodnich, oparty na napędzanej długiem konsumpcji towarów wyprodukowanych gdzieś za morzami, jest nie do utrzymania. Od tamtej pory (chociaż wiele dokumentów wskazuje na to, że już znacznie wcześniej) trwały intensywne przygotowania do Zmiany Globalnego Systemu Operacyjnego. Istotnym warunkiem przeprowadzenia tej operacji było utrzymanie przez elity finansowe świata zachodniego posiadanych pozycji, statusów i przywilejów. Podobnie jak elity komunistyczne z końca lat ’80, finansowo-cyfrowa arystokracja współczesnego świata musi wejść do nowej rzeczywistości w nimbie zwycięzców, a jeszcze lepiej, w nimbie dobroczyńców całej reszty zdezorientowanej ludzkości.

Liberalna demokracja i wolnorynkowy kapitalizm muszą odejść do lamusa. Brakującym ogniwem był jednak wystarczająco istotny i poważny powód ‘obiektywny’ do przeprowadzenia tego typu operacji. Społeczeństwa państw zachodnich za bardzo były przywiązane do wtłaczanych im przez dziesięciolecia wolnościowych przyzwyczajeń i kapitalistycznych nawyków. Podobnie jak ‘wojna’ (o czym w prywatnych rozmowach mówił premier Mateusz Morawiecki), ‘pandemia’ zmieniła perspektywę ludzkości w pięć minut. Z chwilą zatwierdzenia projektu pandemicznego przez Światową Organizację Zdrowia i ogłoszenia oficjalnych potwierdzeń tegoż przez przywódców państw wolnego świata deklaracjami wprowadzania Nowej Normalności (już w kwietniu i maju 2020 r.), ‘to, co byłoby niemożliwe lub nawet niewyobrażalne w normalnych czasach, stało się nie tylko możliwe, ale prawdopodobnie absolutnie konieczne’ (George Soros, Project Syndicate 11.05.2020 r.).

Tak jak chylący się ku upadkowi w latach ’80 blok komunistyczny był skazany na przegraną z gospodarkami zachodnimi z powodu deficytów produkcyjnych i niemożności wprowadzania skutecznych rozwiązań innowacyjnych z przyczyn ideologicznych (ujmując rzecz w dużym skrócie), tak współczesne państwa zachodnie zbankrutowały z bardzo podobnych powodów – w wyniku wytransferowania większości produkcji poza obszar własnych państw oraz postępującej ideologizacji biznesu i uczelni wyższych. Już nie konkurencyjność, efektywność i użyteczność miały być priorytetami w budowaniu skutecznych zespołów badawczych czy zarządów firm, a parytety płci, czy tak jak dzieje się to ostatnio, parytety mniejszości dowolnego rodzaju – od rasowych po seksualne.  

Bankruci nie spłacają długów

Większość liczących się państw świata zachodniego pożyczała więcej niż wytwarza. Zadłużenie Francji, Wielkiej Brytanii, Kanady, Hiszpanii, Belgii czy Włoch przekroczyło już ponad 100 % rocznego PKB. Rekordziści, tacy jak Grecja i Japonia to ponad 200% długu w skali roku. Zadłużenie Stanów Zjednoczonych w stosunku do PKB oscyluje już na poziomie 110% i osiągnęło rekordowy poziom od 1945 r., kiedy to przypadał szczyt kryzysu gospodarczego spowodowanego II wojną światową. Po latach zawieruchy wojennej nastąpił złoty okres prosperity lat ’50 i’60 oparty na wolności gospodarczej i swobodach politycznych. Dziś jesteśmy dopiero u progu największego globalnego kryzysu gospodarczego od 100 lat. Najpotężniejsze państwo świata unieruchomienie pandemicznymi restrykcjami i całym szeregiem ograniczeń, jednym z priorytetów swojej polityki zagranicznej ustanawia prawa mniejszości LGBT, za łamanie których Biały Dom już dziś grozi sankcjami. Administracja prezydenta Bidena zdaje się nie dostrzegać poważniejszych problemów i wprowadza niebezpieczną ideologizację polityki na najwyższe poziomy dyplomatyczne.

Świat zachodni jest bankrutem. Tym razem nie ma jak i nie ma komu ponownie zrolować tego długu. Międzynarodowi wierzyciele od lat upominali się o swoje. Gdyby Włochy, Portugalia i Hiszpania zbankrutowały na wzór grecki, musiałoby to pociągnąć lawinę finansowej katastrofy nie do powstrzymania. Bankruci nie spłacają długów. Odium społecznego gniewu spadłoby na przywódców politycznych i międzynarodową finansjerę, u której rządy kapitalistycznych liderów miały pootwierane rachunki z nieograniczonym niemal limitem kredytowym. Zaciągniętych długów nie będą musieli spłacać niewydolne gospodarczo, zideologizowane państwa zachodnie. Spłacą je obywatele tychże państw swoimi prywatnymi majątkami, wyzbywając się przy okazji wolności (w wymiarze prywatnym i gospodarczym), jakiegokolwiek wpływu na władzę oraz własnego dziedzictwa kulturowego- zwyczajów i obyczajów.

Projekt pandemiczny stał się idealnym narzędziem do załatwienia wszystkich niewygodnych spraw w jednym pakiecie. Po pierwsze: państwa zyskały pretekst do dodrukowania tylu środków ile akurat potrzebują do załatania bieżących dziur i spłaty odsetek od rosnącego długu. Po drugie: rządy państw demokratycznych zyskały idealną okazję do ograniczenia praw gospodarczych i politycznych swoich społeczeństw do poziomu, którego nie powstydziłyby się dojrzałe dyktatury XX wieku, wzmacniając przy tym swoją pozycję zamiast ponosić odpowiedzialność za poczynione szkody. Po trzecie: upadające przedsiębiorstwa, małe i średnie biznesy, wraz z nieruchomościami, staną się łatwym łupem dla rządów i korporacji mających nieograniczony dostęp do generowanego na zawołanie cyfrowego pieniądza. Dzięki temu międzynarodowi wierzyciele będą mogli odzyskać znaczną część pożyczonego państwom zachodnim kapitału, zyskując przy tym wpływy polityczne i nieznane dotąd przewagi gospodarcze. Po czwarte wreszcie:  pandemia staje się idealnym pretekstem do wdrożenia Nowego Ładu, Nowego Światowego Porządku w miejsce demontowanego systemu wolnorynkowego kapitalizmu i liberalnej demokracji, co zabezpieczy obecne pozycje i statusy garstki kilku tysięcy miliarderów, ich rodzin i pomocników.

Cyfrowa totalna kontrola wprowadzana w miejsce regulatorów relacji społecznych opartych na trzech filarach: greckiej filozofii (i logice), rzymskim prawie i chrześcijańskiej moralności, dopełni procesu pandemicznej transformacji.

Pod pretekstem pandemii (bez obiektywnych powodów medycznych) rządy narodowe zbankrutowanych państw oraz ich koalicjanci, wykorzystując obowiązujące nadal (chociaż już nie ich samych) mechanizmy demokratyczne i pozostałości przyzwyczajeń wolnorynkowych, wbrew interesom 99% swoich obywateli, dokonują transformacji ustrojowej na wzór tej z jaką mieliśmy do czynienia na przełomie lat ’80 i ’90. Z tym, że jest to pieriestrojka a rebours, wdrażana w imieniu międzynarodowych koncernów, cyfrowej arystokracji oraz nowego, globalnego hegemona- Chin. Tym razem to my idziemy na Wschód. Chcące utrzymać swoją dotychczasową pozycję elity finansowe wybrały dla Świata Zachodu nowy model społeczno-gospodarczo-polityczny: postpandemiczny, dystopijny totalitaryzm na wzór chiński w wersji pomnożonej przez powszechną biedę, zintensyfikowany do sześcianu. I nie ma w tym cienia przesady.

Jedyne co nas jeszcze skutecznie odgradza od tej coraz bardziej realnej dla większości wizji, to pełne półki w marketach i kolorowe obrazki seriali w okienkach telewizorów i komputerów – dominująca szarość świata lat ’80 i dominujący na sklepowych półkach ocet przyspieszyły upadek bloku socjalistycznego. My ockniemy się może dopiero wtedy, gdy zabraknie pieniędzy na codzienne zakupy, a okienka monitorów decyzją korporacyjnych arystokratów zostaną wygaszone.

Z tym, że wówczas będzie za późno na jakąkolwiek skuteczną reakcję. System będzie już szczelnie domknięty.

SAD

Kres państw powszechnego dobrobytu

Miliarderzy doszli do wniosku, że dobrobytu dla wszystkich nie wystarczy. Ci najbardziej świadomi już na początku lat ‘2000 wiedzieli, że amerykański styl życia kojarzony z małym, białym domkiem na przedmieściach, wygodnym samochodem, stabilną pracą, dwójką-trójką dzieci i zasobna emeryturą jest już nieosiągalny nawet dla społeczeństw zamożnych państw zachodnich. Dlatego niepobudzające społecznych nadziei i mało wydajne koncepcje zarządzania społecznego w postaci kapitalizmu i demokracji należy jak najszybciej wygasić.

Foto: Flicktr (Licencja Creative Commons)

Bezpośrednimi produktami liberalnej demokracji i wolnorynkowego kapitalizmu miały być dostępne dla każdego nadzieje spełnienia amerykańskiego snu. Każde państwo, które przyjęło religię demokratyzmu i kapitalizmu miało zapewniać każdemu swojemu obywatelowi równe szanse osiągnięcia finansowego sukcesu, społecznego prestiżu, osobistej satysfakcji, życiowego spełnienia i bezpiecznej starości. Niewydajny system oparty na powszechnym zadłużeniu państw i obywateli musiał się zawalić. Po transferze produkcji, miejsc pracy, technologii i kapitału na Daleki Wschód, głównie do Chin, od początku lat ’90 trudno było spodziewać się innego zakończenia koncepcji nieustającego wzrostu wynikającego z rozpasanej konsumpcji niż powszechne bankructwo państw zachodnich. Ale nie miliarderów.

Współpracujący z Państwem Środka najbogatsi ludzie Zachodu, którzy swoimi decyzjami biznesowymi i politycznymi przyczynili się do upadku cywilizacji z której wyrośli pozazdrościli komunistycznym – chińskim elitom – systemu nielimitowanej, niekontrolowanej i nieprzemijającej władzy.

Aby podobne chińskim rozwiązania mogły być wprowadzone w państwach zachodnich należy przede wszystkim pozbawić społeczeństwa tych państw wyobrażeń i nadziei lepszego, coraz bardziej dostatniego życia, kreowanych, rozbudzanych i utrwalanych w nich przez dziesięciolecia funkcjonowania wolnego rynku. Pozbawienie społeczeństw demokratycznych złudzeń i kapitalistycznych nadzieli to zadanie najtrudniejsze w projekcie rewolucji miliarderów, rewolucji a rebours. Pandemia COVID-19 (a najprawdopodobniej również kolejne pandemie odpowiednio zmutowanych wirusów) jest do tego celu narzędziem idealnym. Narzędziem pozbawiania nadziei tych, którym mogłoby przyjść do nierozsądnych głów bronić pozostałości niechlubnej historii wolnościowych fanaberii.

Fałszywa pandemia umożliwiła rządzącym wdrożenie realnych narzędzi pozbawiających społeczeństwa dotychczasowych przywilejów w czterech podstawowych obszarach: własności prywatnej we wszelkiej możliwej postaci; wpływu na władzę w oparciu o mechanizmy demokratyczne; praw i wolności gwarantowanych dotąd przez konstytucje i demokratyczne instytucje; oraz zwyczajów, obyczajów, nawyków kulturowych i praktyk religijnych do jakich społeczeństwa cywilizacji zachodniej były przyzwyczajane przez ostatnie kilkadziesiąt, jeśli nie kilkaset lat.

W miejsce dotychczasowych regulatorów społecznych wprowadzany jest powszechny system cyfrowej kontroli totalnej, oparty o technologie gigantycznych baz danych, szybkiej transmisji tychże danych w czasie rzeczywistym (co umożliwią rozwiązania 5G i 6G), sztucznej inteligencji oraz wszechobecnej przemocy – fizycznej, finansowej, politycznej, ideologicznej i medialnej.

To pięć głównych obszarów gospodarczo- społeczno- politycznych zmian, wprowadzanych pod pretekstem pandemicznego zagrożenia.

Gasną mrzonki o nieograniczonym awansie materialnym i społecznym. Mit od pucybuta do miliardera właśnie się dezaktualizuje. Drabiny społecznego awansu zostały powciągane na samą górę przez tych, którzy dysponują nieograniczonym dostępem do cyfrowego pieniądza, generowanego na zawołanie w dowolnej ilości. Teraz będą obowiązywać nowe mity: od milionera do bezdomnego, od krezusa do mieszkańca zbiorowego baraku, od eksperta do bezwolnego dawcy narządów.

Pandemia zakończyła powojenny czas dobrobytu i stała się cezurą mrocznych wieków ludzkości – postpandemicznego, dystopijnego totalitaryzmu na wzór chiński, którego początków jesteśmy świadkami. Początków nowego, ponurego świata budowanego właśnie na gruzach wolnorynkowego kapitalizmu i liberalnej demokracji.

SAD

Handlarze pandemią i globalne Jonestown

Rewolucja Pandemiczna 2020 wkracza w nową fazę. Z etapu prawnego zastraszania, deprywacji społecznej, zawodowej i finansowej, egzekutorzy płynnie przechodzą do etapu odbierania praw podstawowych, naruszania nietykalności cielesnej społeczeństw i masowych eksperymentów medycznych na ludziach. Dosłownie. W przypadku spodziewanego sprzeciwu ze strony części służb medycznych wobec etycznie niedopuszczalnego procederu, do eksperymentalnych zabiegów farmakologicznych zostaną wykorzystani żołnierze Wojska Polskiego, WOT i Żandarmerii Wojskowej. To oni w pierwszej kolejności, wraz z częścią pracowników służby zdrowia, zostaną zaszczepieni. Wiara wyznawców religii COVID’owej może okazać się zbyt słaba, żeby projekt pozostawić w rękach cywilów. Zwłaszcza w początkowej fazie rewolucji.

Dyskusja na temat „pandemii koronawirusa” prowadzona jest w większości przypadków w kategoriach religijnych i metafizycznych, zamiast w oparciu o kryteria naukowe, medyczne i farmakologiczne. Pytania podstawowe sprowadzają się do formułki: czy wierzysz pandemię? W podobnym tonie dyskusje, analizy i polemiki prezentują prawicowe, zaangażowane media, nie mogąc wydobyć się z pułapki sekciarskiej dialektyki. „Czy Polacy wierzą w istnienie wirusa?”, „Dlaczego tak duża część Polaków nie wierzy w epidemię?” „Czy istnienie epidemii można poddawać w wątpliwość?” „Czy i jak karać zatwardziałych koronasceptyków?”

Foto: Krystian Maj / KPRM

Przebicie szczelnego kokonu magicznej retoryki jest niemożliwe, ponieważ „religia koronawirusa” opiera się na czterech statystycznych filarach głównych prawd wiary COVID’owej: liczbie zakażeń, zachorowań, zgonów i ozdrowieńców. Tym prawdom zaprzeczać nie wolno. To pandemiczne aksjomaty. Każdy wątpiący czy krytyk zostanie skazany na społeczną i zawodową infamię. Przeciwko tym najbardziej rozpoznawalnym zostaną wytoczone najcięższe armaty prawicowego, prorządowego szyderstwa i kpiny. Wszystko przy obowiązującym prawnym zakazie sekcji zwłok zmarłych (braku możliwości stwierdzenia przyczyn zgonu w oparciu o medyczne kryteria) oraz w oparciu o testy, których skuteczność porównywalna jest z rzutem monetą, a miejsce jest na śmietniku. Tak przynajmniej uważa prof. dr hab. n. med. Robert Flisiak- Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i Lekarzy Chorób Zakaźnych, członek Rządowej Rady Medycznej.

Jak 13 profesorów dr hab. n. m. i 4 doktorów hab. n. m. wchodzących w skład Rady Medycznej przy premierze RP odniosło się do przygotowywanego przez ministerstwo zdrowia planu zaszczepienia 31 milionów Polaków niesprawdzoną, niezweryfikowaną szczepionką, mogącą przynieść katastrofalne skutki dla całej populacji naszego kraju- tego z oficjalnych komunikatów się nie dowiemy. Brak publicznego sprzeciwu może oznaczać, że doświadczeni medycy wyrażają aprobatę na zaaplikowanie rodakom potencjalnie śmiercionośnego specyfiku, dopuszczanego do użytku niezgodnie z zaleceniami Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego. Proces opracowania nowej szczepionki zależy od wielu czynników, ale trwa średnio ok. 10 a nawet więcej lat.– czytamy na stronach PZH.gov.pl.

Jednak już teraz minister zdrowia zapowiedział, że Planujemy zaszczepić całą populację dorosłych. W tej chwili to 31 mln ludzi. (…) Proces przygotowania nie będzie łatwy, jeśli mówimy o tym szczepieniu.

Na jakiej podstawie konstytucyjny minister polskiego rządu przyjął podobne założenie, tego już nie wyjaśnił. Nie wyjaśnił też, czy wszyscy eksperci z Rady Medycznej podpisali się pod tym projektem. Wydaje się jednak przekonany, że zaprezentowany projekt wyszczepień zostanie przeprowadzony.  Choćby i podstępem lub przymusem, jak możemy się domyślać. Obligatoryjnie. Ogólnopolska sieć polowych obozów szpitalnych, których budowę rozpoczynają właśnie wydelegowane spółki Skarbu Państwa zostanie obsadzona przez zwarte oddziały mundurowych. Stadiony i szpitale koncentracyjne nie są tylko efektem nieudolnych działań propagandowych rządu. Każdy kto tak twierdzi popełnia grzech łatwowierności, naiwności a może celowej manipulacji. Niezgrabne rezultaty pozornej rozrzutności stanowią doskonale wkomponowane elementy od dawna projektowanego mechanizmu. Stadionowe inwestycje i koncentracyjne szpitale polowe posłużą do taśmowego wyszepiania Polaków, ukrywania bezpośrednich przypadków powikłań eksperymentów farmakologicznych, a co najważniejsze, do izolowania niepokornych krytyków pandemicznych i COVID’owych buntowników, którzy już niedługo będą znikać za szlabanami kontrolowanych przez wojsko placówek.

Fundacja Billa i Melindy Gatesów wyasygnowała właśnie kolejne 70 milionów dolarów, chcąc mieć pewność, że wszystkim mieszkańcom naszej planety zostanie zapewniony równy dostęp do szczepionek.

Piewca Nowej Normalności zmienił się w ambasadora pandemicznej marki. Premier Rzeczpospolitej, pomimo braku wiarygodnych, medycznych dowodów co do charakteru przebiegu i rozprzestrzeniania się choroby, jej średniookresowych i długotrwałych następstw, wbrew zaleceniom powołanych do tego instytucji rządowych takich jak PZH, forsuje potencjalnie niebezpieczne procedury medyczne w kolejnych reklamach wydarzenia pandemicznego. Zachęca do przyjęcia przez społeczeństwo kolejnych ograniczeń, restrykcji i wyrzeczeń. Odwołuje się do wspólnotowego etosu i społecznie odpowiedzialnego zachowania. Sam nie ma zamiaru postępować według zaproponowanych reguł, deklarując wyszczepianie Polaków potencjalnie groźnym, niezweryfikowanym, nieprzetestowanym należycie preparatem. Rządzący oczekują od społeczeństwa odpowiedzialnych zachowań, jednocześnie stawiając życie i zdrowie populacji całego kraju w hazardowej biofarmaceutycznej grze z prawdopodobieństwem wygranej bliskim rzutowi monetą. Beztrosko dokładają do puli życie 31 milionów Polaków z marną szansą na sukces.

Premier Morawiecki niczym kapłan lub prorok nowej COVID’owej religii wybawienia od wszelkiego złego upatruje w zaszczepieniu jak największej liczby rodaków.

Jeszcze wczoraj szczepionka wydawała się odległą nadzieją. Dziś mamy ją na wyciągnięcie ręki. (…) Niech dobre wieści z tego tygodnia będą dla nas najlepszą motywacją

– stwierdził w ostatnim koronawirusowym spocie reklamowym.

Szczepionka jako wybawienie, niemal jak „najświętszy sakrament” staje się doraźnym celem wykreowanego przedsięwzięcia. Wyszczepić wszystkich. Bez rzetelnej, publicznej debaty nad istotą choroby, bez naukowego zweryfikowania realnej skali zakażeń potwierdzonej wiarygodnymi metodami (nie tylko na bazie hobbystycznych estymacji 19-letniego studenta), bez symulacji potencjalnych skutków społeczno- ekonomicznych wprowadzanych kolejno obostrzeń, skutkujących upadkiem całych branż gospodarki. Mamy do czynienia nie tyle z „fałszywą pandemią” co z „fałszywą pandemiczną religią” i jej zwodniczymi prorokami.

Produkt pandemiczny sprzedaje się słabo. Na tyle, że do jego promocji trzeba było „wynająć” aktora Barcisia. Ten, należycie ucharakteryzowany opowiada pisany częstochowskim rymem wierszyk o tym, jak to podstępny wirus sprawia, że kaszel gnębi bez przerwy od nocy do rana. Podczas niemal 4-minutowej deklamacji aktor Barciś nie zakaszlał ani razu. Nawet się nie zasapał. Wszystkich chorych celebrytów, polityków i dziennikarzy opowiadających w mediach wielkowolumenowych i społecznościowych o tym jak to ciężko przechodzą COVID odsyłam do relacji z przebiegu choroby wszystkich cierpiących na nowotwory, których co roku umiera w Polsce ok. 100 tysięcy. Powinni wybrać się do hospicjów, gdzie terminalni pacjenci zmagają się z niewyobrażalnym cierpieniem latami. W tym roku z powodu planowego paraliżu służby zdrowia umrze ich znacznie więcej. W warunkach gorszych niż zwykle.

Heroldowie koronawirusa muszą sobie uświadomić, że śmierć naprawdę istnieje, ludzie umierają, a wizja tego co może nastąpić „po drugiej stronie” dla niektórych może być przerażająca.

Dobra nowina pandemiczna to szczepionka, którą będą zmuszeni przyjąć wszyscy- tak zapowiada prorok nowej ewangelizacji Mateusz. Pandemiczna ewangelia według świeckiego świętego Mateusza obiecuje wybawienie z pomocą niezwykle cennego preparatu. Jednak rzeczywistym, przemyślanym, doraźnym celem COVID’owego projektu jest trwała zgoda na nieograniczony dostęp koncernów i rządów do ciał wszystkich ludzi. Finalnym celem- nieodwracalna rekonstrukcja dotychczasowego porządku społeczno- polityczno- gospodarczego cywilizacji zachodniej.

Świat zmienia się w globalne Jonestown. Zastraszonym, zmanipulowanym, zindoktrynowanym wyznawcom COVID’owej religii wciska się dawki „eliksiru zbawienia”, który ma ich zanieść na łono Nowej Normalności. Globalny „złoty strzał”. Z tą różnicą, że po światowym Jonestown nie będzie komu posprzątać setek milionów ciał. Chyba, że zrobią to roboty i drony.

Wobec każdego, kto żyruje masowy szczepionkowy eksperyment powinny zostać wyciągnięte najsurowsze konsekwencje z odebraniem stanowisk, tytułów naukowych, karami finansowymi i długoletnim więzieniem włącznie. Bezwzględnie.

SAD