Złośliwe uwagi, pogardliwe komentarze, lekceważące pytania, histeryczne śmiechy i wreszcie ucieczka z Sesji Rady Miasta w trakcie wypowiedzi byłego burmistrza Waldemara Larkiewicza. Podczas wczorajszego zebrania Rady mogliśmy zaobserwować całą serią dziwnych zachowań oraz nietypowych wypowiedzi burmistrz Laskowskiej. Kierująca łaskarzewskim magistratem magister psychologii kompletnie nie radzi sobie w bezpośrednich rozmowach z mieszkańcami. Jeśli lekceważenie i pogardę okazuje zasłużonemu obywatelowi naszego miasta i byłemu wieloletniemu burmistrzowi w trakcie Sesji, to w jaki sposób pani Laskowska traktuje innych łaskarzwiaków?
Burmistrz Laskowska nie umie i nie lubi słuchać ludzi – ta opinia jest dosyć powszechna wśród łaskarzewiaków. Wydarzenia podczas wczorajszej Sesji Rady Miasta dowodzą, że pani psycholog Laskowska nie potrafi się także odpowiednio zachować w sytuacjach publicznych.
„Nie wiem czy ta sesja tak ma wyglądać”
Jednym ze stałych punktów porządku obrad Rady Miasta są sprawy różne. W trakcie tej części głos zabrał były burmistrz Miasta Łaskarzew Waldemar Larkiewicz, który poruszył kilka istotnych kwestii, m.in. kwestie finasowania i budowy nowej hali sportowej w naszym mieście. W trakcie wystąpienia pana Larkiewicza burmistrz Laskowska zachowywała się w sposób zastanawiający, nieprzystający do zajmowanego stanowiska. Co chwila wtrącała złośliwe uwagi, udawała, że nie rozumie o czym mówi pan Larkiewicz, nieuprzejmie komentowała wypowiedzi mieszkańca Łaskarzewa.
„Do czego prowadzi ta wypowiedź?” – pytała ironicznie pani Laskowska? (godz. 1:38:00)
„Nie wiem czy ta sesja tak ma wyglądać, jak my to prezentujemy dzisiaj?”(1:40:00) – próbowała złośliwie wykluczyć z dyskusji zasłużonego dla Miasta Łaskarzewa mieszkańca zaledwie po kilku minutach jego wypowiedzi.
„Może ja już wyjdę stąd”(1:44:00) – nie potrafiła poradzić sobie z prostymi pytaniami pana Larkiewicza dotyczącymi budowy nowej hali sportowej.
Dziwić musi to, że pani Laskowskiej przeszkadza dyskusja podczas sesji Rady Miasta z mieszkańcami zatroskanymi o sprawy publiczne. Nie przeszkadza jej zaś, gdy podczas sesji jeden z mieszkańców zastraszał Przewodniczącego Rady Miasta (pani Laskowska śmiała się wówczas nerwowo); nie przeszkadzało jej, gdy jej szwagier radny Łukasz Laskowski twierdził, że strażacy się szykują na jednego z mieszkańców. Pani Laskowskiej nie przeszkadzało również, kiedy jej mąż Eryk Laskowski podczas konsultacji społecznych do mieszkańca zwraca się słowami „zamknij się, ja teraz mówię”. Tego typu model debaty publicznej pani psycholog Laskowskiej nie przeszkadza.
„O Jezu kochany, już nie!”
Podczas wczorajszej sesji burmistrz Laskowska kilkukrotnie wpadła w histeryczny śmiech, którego nie potrafiła powstrzymać. To nie pierwszy raz, kiedy burmistrz Łaskarzewa nie kontroluje swoich zachowań podczas oficjalnych spotkań. Czy wynika to z pogardliwego stosunku do łaskarzewiaków, czy z kłopotów emocjonalnych pani burmistrz – trudno powiedzieć.
W pewnym momencie pani Laskowska zakrzyknęła:
„o Jezu kochany, już nie! Już naprawdę zakończmy Panie przewodniczący!”
Gdy przewodniczący Bożek stwierdził, że pan Larkiewicz ma prawo wypowiedzieć się do końca, pani Laskowska zdecydowała się opuścić zebranie.
„Burmistrz nie musi być na sesji? To ja już dziękuję, w takim razie” – powiedziała pani Laskowska i wyszła z sali.
18.000 zł miesięcznie to za mało?
Burmistrz nie musi być też burmistrzem. Jednak pobierająca miesięczne wynagrodzenie w wysokości niemal 18.000 zł pani psycholog z Garwolina powinna odnosić się z większym szacunkiem do każdego mieszkańca Łaskarzewa.
Długie i monotonne wypowiedzi obecnej burmistrz podczas transmitowanych Sesji Rady Miasta dowodzą, że najbardziej lubi ona słuchać własnego głosu. Bezpośrednie spotkania i rozmowy z mieszkańcami potwierdzają zaś, że pani Laskowska mieszkańców nie tylko słuchać nie lubi i nie potrafi. Jej wielokrotne zachowania i wypowiedzi potwierdzają, że łaskarzewiaków nie szanuje, nie rozumie, lekceważy.
Sławomir Danilczuk