Zapomniani bohaterowie z Łaskarzewa

W 100. rocznicę Cudu nad Wisłą w ramach obchodów Dni Łaskarzewa 2020 władze naszego miasta uroczyście wyróżniły „rodziny żołnierzy, którzy walczyli o niepodległość Polski oraz w Bitwie Warszawskiej”- jak możemy przeczytać na stronach internetowych urzędu. Ze wszech miar trzeba pochwalać i popierać inicjatywy historyczne i patriotyczne podejmowane przez obecnych włodarzy. Pamięć o zasłużonych mieszkańcach Łaskarzewa powinna być należycie czczona i upamiętniana. Z tych też powodów pozwalam sobie opublikować poniższy tekst o dwóch zapomnianych bohaterach z naszego miasta, którzy dla mnie byli i są niezwykle ważni. Obaj odegrali wyjątkową rolę w moim życiu. Opowieści mojego dziadka i babci- niezwykle żywe w moich wspomnieniach rodzinie historie wojenne- a zwłaszcza historia mojego wujka, Jana Łuby, towarzyszyły mi od dziecka. Jego pamięci poświęcam to wspomnienie.

Marianna Łuba i Janek Łuba, ok. 1923 rok.

Niestety lokalnym historykom, oficjalnie odpowiedzialnym za przygotowanie i „udostępnienie materiałów o żołnierzach oraz ich prezentację” w ramach upamiętnienia „uczestników walk o niepodległość Polski” nie udało się dotrzeć do części materiałów i biografii, których fragmenty zamieszczam poniżej. Może to dziwić tym bardziej, że moja rodzina z Łaskarzewem związana jest od kilkuset lat. Moja babcia ze strony mamy, Marianna Łuba (z domu Sereja) urodziła się w 1893 r. Pamiętam jak zamęczała mnie opowieściami o tym, że „w swoim życiu przeżyła cztery wojny”, a ja, jako 10-letni dzieciak (zmarła gdy miałem 11 lat) próbowałem jej wytłumaczyć, że przecież wojny były tylko dwie: I i II wojna światowa. Babcia „za przeżyte” wojny uznawała zapewne dodatkowo i Rewolucję w Królestwie Polskim (1905-1907), i wojnę polsko-bolszewicką 1919-1921. Jako dziecku trudno było mi zrozumieć te i wiele innych historii, opowiadanych przez rodziców mojej mamy.

Feliks Łuba, lata ’70.

Tak też było z barwnymi opowieściami mojego dziadka, Feliksa Łuby (rocznik 1902), który często brał małe wnuczęta na kolana i wspominał swoje ułańskie dokonania, jak to „na drobnym, sprytnym koniku gonił Ruskich aż pod Pińsk”, i jak niezliczoną ilość razy ten jego „sprytny konik wyprowadzał go z poważnych tarapatów”. Wielu towarzyszy broni dziadka utonęło wraz ze swoimi „ciężkimi i dostojnymi rumakami” w „pińskich błotach” (prawdopodobnie w bagnach pod Pińskiem). Pytałem go wtedy: „dziadek, jak to? Przecież ty maiłeś wtedy tylko 18 lat?”

Tak, to były zdecydowanie inne czasy. W trakcie kampanii wrześniowej 1939 r. dziadek miał już lat 37, zostawił w domu żonę, szóstkę małych dzieci (17-letni Janek był najstarszy, mojej mamy Teresy Janiny, najmłodszej w rodzinie, nie było jeszcze na świecie) i „poszedł na front”.

Jego wojennym historiom, zarówno z wojny polsko-bolszewickiej 1919-1921, jak i z września 1939 r. poświęcę odrębny tekst, jak tylko uporządkuję posiadane dokumenty i uzupełnię brakujące elementy tej niecodziennej układanki.

Jan Łuba, portret z fotografii

Jednak najbardziej żywą i przejmującą historią w mojej rodzinie, zwłaszcza za życia moich dziadków, były opowieści o moim wujku, Janie Łuba, rocznik 1922. Jan, był najstarszym synem moich dziadków. W kampanii wrześniowej, jako 17-latek, nie brał udziału. Został w domu w zastępstwie głowy rodziny, dziadka Felka, który „poszedł bronić ojczyzny”.

W 1944 r. Jan Łuba trafił do 13 Pułku Piechoty, wchodzącego w skład 5 Saskiej Dywizji Piechoty 2 Armii Wojska Polskiego. Przeszedł szlak bojowy od Warszawy, w której wyzwoleniu brał udział, przez Łódź, Konin, Poznań, aż po Gorzów Wielkopolski.

Źródło: Wikipedia

Za walki o wyzwolenie Warszawy został odznaczony Medalem za Warszawę.

W marcu 1945 r. wojska 5 Saskiej Dywizji Piechoty ruszyły w kierunku Wrocławia. W połowie kwietnia rozpoczęła się Operacja Łużycka, zakończona przeprawą przez Nysę Łużycką 16 kwietnia 1945 r., która kapral Jan Łuba sforsował wraz z 13 Pułkiem Piechoty. W swoich listach z frontu wujek Janek często wspominał o swojej najmłodszej siostrze, ukochanej Janeczce, za którą bardzo tęsknił, i którą jak najszybciej chciał zobaczyć. Nie zdążył.

Kapral Jan Łuba poległ dwa dni później, 19 kwietnia 1945 r. w natarciu na miejscowość Rietschen, powiat Rothenburg, kilkanaście dni przed zakończeniem II wojny światowej. Miał 23 lata.

W Wikipedii na temat działań 13 Pułku Piechoty po przekroczeniu Nysy Łużyckiej możemy znaleźć następujący fragment:

19 i 20 kwietnia dywizja miała opanować Rietschen, a następnie wyjść na rubież Konigswartha, Krinitz nad rzeką Schwarzer Schöps. Dywizja nadal walczyła na dwóch oddzielnych kierunkach. 17 pułk piechoty współdziałając z 3/16 BPanc sforsował Szprewę i opanował przyczółek na zachodnim brzegu pod Halbendorf. W tym samym czasie 13 pułk piechoty z 2/16 BPanc, wsparty pięcioma bateriami 22 pal nacierał w kierunku Rietschen. Rano, 20 kwietnia, dowództwo i sztab 5 dywizji znajdowało się w Sandschanke, około 18–20 km od głównych sił nacierających na Drezno.”

Jan Łuba został pochowany na Cmentarzu Żołnierzy II Armii Wojska Polskiego w Zgorzelcu. Został odznaczony Medalem za Warszawę, Medalem za Odrę, Nysę, Bałtyk, oraz Odznaką Grunwaldzką.

W rodzinie przez lata żywe były opowieści o tym, jak dziadek Feliks Łuba, dowiedziawszy się o śmierci swojego syna na froncie, w trakcie trwającej nadal zawieruchy wojennej „ruszył pieszo do Niemiec” (nie było wówczas kursujących pociągów, autobusów, podróż odbywała się głównie przygodnymi środkami transportu, furmankami, wojskowymi samochodami, „okazjami”, ale głównie pieszo), gdzie odnalazł i rozpoznał ciało syna.

Marianna i Feliks Łuba przy grobie syna Jana Łuby, Zgorzelec, lata ’70.

Na początku lat ’70 uczniowie klasy IB znajdującego się obok cmentarza Zespołu Szkół Zawodowych im. II Armii Wojska Polskiego w Zgorzelcu postanowili wybrać kaprala Jana Łubę jako swojego bohatera. Poniżej list uczniów tej klasy, jaki skierowali do moich dziadków w 1971 r. oraz koperta z dalszej korespondencji z 1972 r.

Na cmentarzu parafialnym w Łaskarzewie od 40 lat znajduje się mogiła symboliczna kaprala Jana Łuby.

Grób rodzinny Łubów, Cmentarz Parafialny w Łaskarzewie

Dla mnie wujek Janek, jak i dziadek Felek zawsze byli i są bohaterami- wujek był bohaterem wojennym, który oddał życie za Polskę; dziadek, pomimo swoich ułańskich i wojskowych doświadczeń, był i jest dla mnie bohaterem dnia codziennego, który poświęcił swoje życie żonie i rodzinie. I tak już zostanie, bez względu na okoliczności.  

Cześć i chwała bohaterom!

Sławomir Danilczuk

Pamięci kaprala Jana Łuby, bohatera, żołnierza 13 Pułku Piechoty wchodzącego w skład 5 Saskiej Dywizji Piechoty 2 Armii Wojska Polskiego, poległego w walce o wyzwolenie ojczyzny 19 kwietnia 1945 r.