Pomimo uzyskania historycznego poparcia na poziomie niemal 44% i ponad 8 milionów głosów, zwiększenia liczby wyborców o 2.3 miliona w stosunku do 2015 r., uzyskania samodzielnej większości w Sejmie z 235 mandatami poselskimi, przy najwyższej od 30 lat wynoszącej 62% frekwencji, Zjednoczonej Prawicy, póki co, nie udało się utrzymać większości w Senacie. Losy izby wyższej parlamentu nadal się ważą. Zamiast oczekiwanych 4, do Sejmu weszło 5 ugrupowań, przejmując przy tym część prawicowego elektoratu i kilkanaście foteli poselskich. Po krótkiej analizie można jednak dojść do wniosku, że z punktu widzenia partii rządzącej nic złego się nie stało! Wręcz przeciwnie!
Czego możemy się spodziewać po posłankach Gajewskiej, Nowackiej, Hartwig, Senyszyn, Krzywonos- Strychalskiej, czy Jachirze? W jakie tony uderzą posłowie Czarzasty, Zandberg, Śmiszek, Braun, Bosak, Winnicki, Kukiz, Korwin-Mikke czy Dyduch? W bieżącym sezonie politycznym w salach plenarnych i w kuluarach spotkamy mistrzów mowy polskiej i szermierzy słowa, u których Stefan Niesiołowski, Janusz Palikot i Ryszard Petru mogliby pobierać lekcje.
Przedsmak tego co czeka nas w nadchodzącej kadencji dała już Konfederacja, której liderzy zapowiedzieli złożenie wniosku do Sądu Najwyższego o unieważnienie wyborów. Senator elekt (nomen omen) Wadim Tyszkiewicz żałuje, że „głosy oddane na PiS nie są jawne”, zaś poseł Mieszkowski chce rozliczać wyborców za oddanie władzy Zjednoczonej Prawicy.
Co robić z takimi przypadkami? Odpowiedź jest bardzo prosta: pozwólcie im wszystkim mówić i działać! Niech się „pozabijają” o własne nogi (werbalnie, oczywiście)!
Może nawet dla dobra kraju należy im oddać stanowisko marszałka Senatu! Niech pokażą Polakom w jaki cyrk potrafią zamienić polski parlament, żeby zmanipulowany elektorat miał okazję się dowiedzieć z czym musi się liczyć, jeśli kiedykolwiek przyjdzie mu do głowy przekazać tym indywiduom więcej władzy. Większości z wyżej wymienionych nie trzeba wcale szczególnie zachęcać. Nie trzeba też podpuszczać jednych na drugich. Wystarczy zrobić im miejsce a dyskurs potoczy się sam!
Schodzenie z linii ciosów i wykorzystywanie agresji przeciwnika to podstawy politycznego aikido.
Czego możemy się dowiedzieć?
Od Korwina-Mikke już usłyszeliśmy, że wszyscy politycy to „banda pijawek” (poza nim samym, oczywiście), że „przeciętny wyborca PiS człowiekiem inteligentnym nie jest”, „nazywanie idiotów idiotami jest rzeczą głęboko słuszną”, a jego ugrupowanie nie planuje przygotowywania żadnych projektów ustaw, bo to „nie ma sensu”. Od posła Zandberga usłyszymy zapewne o 70% podatku dla najbogatszych; o „starych komuchach” i pierwszych sekretarzach PZPR którzy „powinni z grobu straszyć sierpem i młotem” od posła Czarzastego; o tym, że eutanazja to „dobra śmierć na życzenie lub z litości” od posłanki Senyszyn; o tym, że każdy homofob którzy „zagraża bezpieczeństwu osób LGBT zostanie ukarany, z więzieniem włącznie” od posła Śmiszka; i że wielu ludzi „chciałoby sobie w Polsce porządzić” od posła Dyducha.
Do czego zdolna jest posłanka Jachira przewidzieć nie sposób. Jednak można mieć przeczucie graniczące z pewnością, że poseł Braun nie pozwoli nam zapomnieć, że wszyscy żyjemy w „kondominium rosyjsko-niemieckim pod żydowskim zarządem powierniczym”.
Pamiętajmy, że formacje opozycyjne to w większości zlepki, konglomeraty ugrupowań mających wewnętrznie sprzeczne interesy- tak ideologiczne, jak i personalne. Dotyczy to i Lewicy złożonej z SLD, Wiosny i Razem, i PSL’u z nieprzewidywalnym Kukizem, i Konfederacji, której rozpad już zapowiedział Korwin-Mikke. Przewodniczącemu Schetynie do gardła skoczyli partyjni koledzy i polityczni celebryci- Julia Pitera zapowiedziała, że jeśli przewodniczący PO nie odda władzy, to w klubie parlamentarnym będzie rozłam. A to dopiero przedsmak walki o przywództwo w tym ugrupowaniu.
Czy szybciej pokłócą się o podział stanowisk czy raczej pójdzie im o kasę?
Za liderami tych partii krok w krok powinni chodzić ludzie ministra Kamińskiego, żeby przyglądać się podziałom łupów, transferom i przelewom środków płynących z subwencji państwowych. Tu, zgodnie z przedwyborczymi uzgodnieniami, może dojść do aktów kreatywnej księgowości na pograniczu przekrętu.
„Nas wybrał suweren!” – krzyczała z mównicy sejmowej „myszka agresorka”, posłanka znikającej partii Nowoczesna Kamila Gasiuk-Pichowicz. Tak, „Was wybrał suweren!” I teraz niech ten suweren, często kilkunastoletni, albo dwudziestoparoletni ma szansę się przekonać, jakich pajaców, idiotów i ludzi skrajnie nieodpowiedzialnych wytypował jako swoich reprezentantów w Sejmie i Senacie.
Wyborcy Konfederacji, Wiosny, Razem czy Platformy, bezkrytycznie wsłuchujący się w narracje youtuberowych guru, ślepo naśladujący aktorów i celebrytów, bezmyślnie powtarzający paski z TVN’u i przekazy z Czerskiej, w większości młodzi ludzie, powinni się przekonać, że kierowanie państwem to nie jest zabawa na Woodstocku czy Openerze. Dla Polski i ich samych ten karnawał hucpy i głupoty może skończyć się fatalnie.
SAD
Tekst ukazał się pierwotnie w portalu Fronda.pl w dniu 16.10.2019 r.